Home HomeKolodziejczak Tomasz Kolory sztandarow (SCAN dal 111Szarota Tomasz Okupowanej Warszawy dzien powszedniOlszakowski Tomasz Pan Samochodzik i tajemnice warszawskich fortowFarmer Philip Jose Œwiat Rzeki 04 Czarodziejski labiryntKomentarz do księgi o przyczynach. Tomasz z AkwinuKolodziejczak Tomasz Kolory sztandarow (2)Tomasz Witkowsk i Psychologia KlamstwaAndre Norton SC 1.4 Czarodziej ze Swiata CzarownicMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom IIICo jest co w XXI wieku (4)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Zdaje mi się, że jeszcze nigdy nie widziałem tak świetnie namalowanejskóry.Widzi się wprost pory. I brzegiem ręki przesunął lekko po dekolcie, któryintensywną białością odcinał się od przesadnie różowej twarzy, jak to bywa z czę-ścią ciała nie wystawioną na działanie światła.Podkreślało to, celowo czy przypad-kiem, wrażenie nagości, co było w każdym razie dość płaskim efektem.- 258 - Mimo to pochwała Hansa Castorpa była uzasadniona.Matowo połyskująca bia-łość tego delikatnego, ale nie chudego biustu, który ginął w draperii bladoniebie-skiej gazy, była bardzo prawdziwa; widocznie malowano ją z zapałem i, abstrahującod pewnego przesłodzenia, artysta potrafił jej nadać piętno jakby naukowej realno-ści i drobiazgowej dokładności.Posłużył się chropowatością płótna, ażeby spozapokładu białej farby czyniła wrażenie rzeczywistej nierówności skóry, zwłaszczaw okolicach lekko wystających obojczyków.Nie uszła jego uwagi plamka wątro-biana na lewo od miejsca, gdzie pierś się dzieli, a pomiędzy wypukłościami zdawałasię przeświecać delikatna, bladoniebieska siatka naczyń krwionośnych.Miało sięwrażenie, że pod spojrzeniem widza ledwie dostrzegalny zmysłowy dreszcz prze-biega tę nagość, i  co jest powiedzeniem nieco śmiałym  można sobie byłowyobrażać, że czuje się perspirację, niewidoczny opar tego żyjącego organizmu,i że gdyby czyjeś usta do niego przywarły, nie poczułyby zapachu farby i pokostu,lecz zapach żywego ludzkiego ciała.Mówiąc to wszystko, zdajemy tylko sprawęz wrażeń Hansa Castorpa.Ale chociaż jego gotowość do odbierania tego rodzajuwrażeń była szczególnie silna, to jednak należy rzeczowo stwierdzić, że dekolt paniChauchat był bezwzględnie najlepszym malarskim osiągnięciem pośród obrazówzebranych w tym pokoju.Radca Behrens, z rękami w kieszeniach, wznosił się na palcach i opadał na piętykołysząc się w ten sposób przyglądał się wraz z gośćmi swojej robocie. Cieszy mnie, panie kolego  rzekł  cieszy mnie, że pan to uchwycił.Dobrze to jest i wcale nie szkodzi, kiedy się wie coś więcej, niż widać na naskórku,i można namalować także i to, co niewidoczne dla oka.Innymi słowy, dobrze jest,jeżeli się nie pozostaje do natury w stosunku li tylko lirycznym, powiedzmy, ale jestsię ubocznie np.lekarzem, fizjologiem, anatomem, i wie się coś niecoś o tym, co sięznajduje pod spodem.To może się przydać, niech pan mówi, co pan chce, to jestpewnym plusem.Ta oto powłoka ciała dowodzi prawdziwej wiedzy, może to pansprawdzić za pomocą mikroskopu.Tu widzi pan nie tylko żywe i zrogowaciałe czę-ści naskórka, ale może się też pan domyślać skóry właściwej, z jej gruczołami łojo-wymi i potowymi, naczyniami krwionośnymi, brodawkami, a głębiej jeszcze war-stwy tłuszczowej, podściółki.rozumie pan, która za pomocą wielkiej ilości komó-rek tłuszczowych wytwarza owe rozkoszne formy kobiecego ciała.To, co się wiei o czym się myśli, to wyraża się także, to spływa w palce, i to właśnie daje odpo-wiednią naoczność.Hans Castorp zapalił się niesłychanie do tej rozmowy; czoło jego zaróżowiłosię, oczy błyszczały  nie wiedział, co ma odpowiedzieć, bo zbyt wiele miał do- 259 - powiedzenia.Przede wszystkim chciał zdjąć obraz z niedostatecznie oświetlonejściany między oknami i przenieść go na lepsze miejsce, po wtóre pragnął koniecz-nie nawiązać do wywodów radcy Behrensa o naturze skóry, które go niesłychanieinteresowały, wreszcie sam miał ochotę wypowiedzieć pewien swój własny, ogólnyi filozoficzny pogląd, który mu również w najwyższym stopniu leżał na sercu.Zbli-żając już ręce do portretu, by go zdjąć, zaczął spiesznie mówić: Tak! tak! słusznie! to bardzo ważne.Chciałbym powiedzieć.To znaczy, panradca wyraził się:  nie w stosunku li tylko lirycznym ; byłoby dobrze, żeby opróczlirycznego  tak pan, zdaje się, mówił  oprócz artystycznego stosunku do natury,zachodził jeszcze jakiś inny stosunek, by sprawę, krótko mówiąc, ujmowanoz innego jeszcze punktu widzenia, na przykład z lekarskiego? To jest nadzwyczajtrafne! Ale przepraszam, panie radco, ja sądzę, że jest to dlatego tak niezwyklesłuszne, iż tu właściwie nie chodzi wcale o różne stosunki ani o rozmaite punktywidzenia, ale w gruncie rzeczy zawsze o jedno i to samo, tylko o różne odmiany,różne, że tak powiem, odcienie, więc różne, że tak powiem, warianty tego samegozainteresowania; artystyczne podejście jest tylko jego częścią albo jednym ze sposo-bów wyrażenia go, jeśli tak wolno powiedzieć.Tak, przepraszam pana, postawięportret gdzie indziej, tu nie ma absolutnie żadnego światła, pan zobaczy, postawięgo przy kanapie, czy też tu nie będzie zupełnie inaczej.Cóż to chciałem powie-dzieć? Czymże to zajmuje się wiedza lekarska? Oczywiście, nie rozumiem się natym, ale wszak zajmuje się człowiekiem.A prawo, prawodawstwo i sądownictwo?Także człowiekiem.A lingwistyka, z którą przecież przeważnie złączony jest zawódpedagogiczny? A teologia i duszpasterstwo? Wszystko to zajmuje się człowiekiem,wszystko to są tylko odmiany jednego i tego samego ważnego.i głównego zainte-resowania człowiekiem.To są, jednym słowem, humanistyczne zawody, a jeżelichce się je studiować, trzeba jako podstawy uczyć się przede wszystkim starożyt-nych języków, nieprawdaż, ze względu na formalne wykształcenie, jak się to utrzy-muje.Pan się zapewne dziwi, że tak mówię, ja jestem przecież tylko realistą, techni-kiem.Ale w ostatnich czasach, leżąc w łóżku, myślałem znowu o tym wszystkim; todoskonałe, to doskonałe urządzenie świata, że każdej odmianie humanistycznegozawodu dajemy jako podstawę element formalny  ideę formy, pięknej formy,rozumie pan.to wprowadza do tych przedmiotów coś szlachetnego i zbytecznego,coś, co ma związek z uczuciem.z dwornością.Zainteresowanie staje się czymśw rodzaju miłosnych zalotów.To znaczy.najprawdopodobniej wyrażam się nie-stosownie, ale widać tu, jak łączą się z sobą pierwiastek duchowy i piękno, którewłaściwie zawsze już stanowiły jedność  innymi słowy: nauka i sztuka, i dlategozajęcie artysty należy bezsprzecznie do tej samej grupy  stanowi poniekąd piąty- 260 - fakultet  jest niczym innym jak tylko zawodem humanistycznym, odmianą huma-nistycznego zainteresowania.Bo jego najważniejszym tematem jest przecież znowutakże człowiek, wszak pan temu nie przeczy? Malowałem tylko okręty i wodę, gdyw młodości mej chwyciłem za pędzel i farby, ale najbardziej pociągającym rodza-jem malarstwa jest stanowczo, moim zdaniem, portret, bo jego bezpośrednim przed-miotem jest człowiek, dlatego zaraz pytałem pana, panie radco, czy pan i w tym kie-runku nie próbował swych sił? Czy nie byłoby dużo lepiej powiesić go tutaj?.Obaj, zarówno Behrens, jak i Joachim, patrzyli na niego, czy nie wstydzi siętego wszystkiego, co tu właśnie zaimprowizował.Ale Hans Castorp za bardzo byłprzejęty, aby czuć się zmieszanym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •