[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To tak, jak film.Wyobraź sobie film.- Jaki film?! - zawyłem.- Zlitujcie się!!!- Film puszczony odwrotnie - wyjaśnił Roman.- Rozumiesz? Kontramocja.- Psiakrew - zaklął zdehumorowany Witek i wyciągnął się na kanapie, opierając czoło na rękach.Nic z tego - powiedział Edek.On też był zawiedziony - Nie denerwuj się, Sasza, widzisz przecież, że cała koncepcja i tak wzięła w łeb.Kontramocja jest to poruszanie się w kierunku odwrotnym względem osi czasu.Jak neutrino.W przypadku papugi całe nieszczęście polega na tym, że musiałaby ona latać tyłem i nie zdychałaby w naszych oczach, lecz przeciwnie, ożywała.Na ogół jednak to dobry pomysł Papuga - kontramot rzeczywiście mogłaby mieć pewne wiadomości o kosmosie.Żyłaby przecież, cofając się z przyszłości w przeszłość Akontramot Janus rzeczywiście nie mógłby wiedzieć, co zaszło w naszym “wczoraj".Albowiem nasze “wczoraj" dla niego byłoby “jutrem"- Otóż to - powiedział Witek.- Właśnie o tym myślałem.Dlaczego papuga nazywa Romana Ojrę-Ojrę “starym"? I skąd Janus tak trafnie, z najdrobniejszymi szczegółami przewiduje, co będzie jutro Roman, pamiętasz tę historię na poligonie? Przecież to samo się i naprasza, ze oni są z przyszłości.- Słuchajcie, a czy taka kontramocja jest w ogóle możliwa? - spytałem.- Teoretycznie tak - odpowiedział Edek.- Przecież połowa materii we wszechświecie porusza się w kierunku odwrotnym do osi czasu.Ale praktycznie nikt się tym nie zajmował.- Komu to potrzebne i któż to wytrzyma? - rzucił Witek ponuro.- Powiedzmy, że byłby to fascynujący eksperyment - zauważył Roman.- Nie eksperyment, lecz samoofiara - mruknął Witek.- Myślcie, co chcecie, a to jednak ma coś wspólnego z kontramocja.Czuję całym jestestwem.- Ach, jestestwem!.- powtórzył Roman i zapadło milczenie.Ja tymczasem gorączkowo podsumowywałem w myśli, jak ta sprawa wyglądałaby praktycznie.Jeżeli kontramocja jest w teorii możliwa, tym samym staje się teoretycznie możliwe naruszenie związku przyczynowo-skutkowego.Właściwie nawet nie naruszenie, gdyż zasada ta utrzymuje swą moc w odniesieniu do obu światów - świata normalnego i świata kontramotów - tyle że traktowanych rozdzielnie.A więc można mimo wszystko założyć, że nie było trzech ani czterech papug, lecz tylko jedna.Cóż wtedy? Dziesiątego rano papuga leży nieżywa w szalce Petriego.Następnie Janus spala ją i popioły rzuca na wiatr.Niemniej jedenastego rano znowu jest żywa.Nie tylko nie spopielona, ale zdrowa i nietknięta.Wprawdzie koło południa zdycha i ponownie leży w szalce Petriego.To piekielnie ważna rzecz.Czułem, że ta szalka ma piekielnie duże znaczenie.Jedność miejsca!.Dwunastego papuga znów żyje i prosi o cukier.To nie kontramocja, nie film puszczony w odwrotną stronę, ale mimo wszystko jest w tym coś z kontramocja wspólnego.Witek ma rację.Dla kontramota przebieg wydarzeń jest następujący: papuga żyje, papuga umiera, papugę spalają.Z naszego punktu widzenia, jeśli pominiemy szczegóły, wszystko wygląda akurat odwrotnie: papugę spalają, papuga umiera, papuga żyje.Jakby film podzielono na trzy części, najpierw wyświetlono część trzecią, potem drugą i dopiero na końcu pierwszą.Jakieś przerwy ciągłości.Przerwy ciągłości.Punkty przerwania.- Słuchajcie - spytałem zamierającym głosem - czy ta kontramocja bezwzględnie musi być ciągła?W pierwszej chwili nikt nie zareagował na moje słowa.Edek palił, wypuszczając dym pod sufit, Witek leżał nieruchomo na brzuchu, Roman zaś patrzył na mnie bezmyślnym wzrokiem.Potem oczy mu się rozszerzyły.- Północ! - wymówił straszliwym szeptem.I oto zaszło coś takiego, jakbym na meczu pucharowym strzelił decydującego gola.Wszyscy trzej zerwali się z kanapy, rzucili się na mnie, obślinili mi całą twarz, walili mnie po plecach i po karku, w końcu wraz ze mną przewrócili się na kanapę.“Ma łeb!" - darł się Edek.“Szpakami karmiony!" - wrzeszczał Roman.“A ja myślałem, żeś ty kompletny dureń!" - powtarzał gburowaty Korniejew
[ Pobierz całość w formacie PDF ]