Home HomeStrugaccy Arkadij i Borys Miliard lat przed koncem swiataDownum Amanda Kroniki Nekromantki 01 Tonšce MiastoStrugaccy A. i B Lot na Amaltee. Stazysci (SCANMoorcock Michael Saga o Elryk Sniace MiastoJacq Christian Œwietlisty Kamień 4 Miasto PrawdyStrugaccy A. i B Poniedzialek zaczyna sie w sobo (2)Strugaccy A. i B Poniedzialek zaczyna sie w soboStrugaccy A. i B Lot na Amaltee. StazysciRobert Jordan Wschodzacy CienPetersin Thomas Ogrodnik Szoguna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Andrzej poczuł na swoim ramieniu rękę.Obejrzał się - uśmiechnięty Niemowa uspokajająco kiwał głową.Bumm, bumm, bumm -rozległo się znowu na ulicy.Niemowa trzymał go za ramię - gładził, poklepywał i ugniatał mu mięśnie delikatnymi palcami.Andrzej odsunął go gwałtownie i wyjrzał.Posąg zniknął.Znowu było cicho.Andrzej odepchnął Niemowę i na miękkich nogach pobiegł po schodach na górę, gdzie, jak gdyby nigdy nic, ciągłe dudniły głosy.- Dosyć! - krzyknął, wdzierając się do biblioteki.- Idziemy stąd!Głos załamał mu się, ale oni niczego nie usłyszeli, a może usłyszeli, ale nie zwrócili uwagi - byli zbyt zajęci.Ogromne pomieszczenie uchodziło w głąb diabli wiedzą jak daleko, załadowane książkami regały tłumiły dźwięki.Jeden z regałów się przewrócił, na podłodze leżała góra książek.Właśnie w niej grzebali Izia i Pak - obaj bardzo zadowoleni, rozgorączkowani, spoceni, roznamiętnieni.Andrzej podszedł do nich depcząc po książkach i podniósł obu za kołnierze.- Idziemy stąd - powiedział.- Dosyć.Idziemy.Izia popatrzył na niego zamglonym wzrokiem, szarpnął się, wyrwał i od razu oprzytomniał.Szybko obejrzał Andrzeja od stóp do głów.- Co z tobą? - zapytał.- Stało się coś?- Nic się nie stało - odpowiedział ze złością Andrzej.- Starczy tej grzebaniny.Gdzie chcieliście iść? Do panteonu? To chodźmy do panteonu.Pak, którego przez cały czas trzymał za kołnierz, delikatnie poruszył ramionami i odchrząknął.Andrzej puścił go.- Wiesz, co my tu znaleźliśmy?.- zaczął Izia z zapałem i od razu przerwał.- No, co się takiego stało?Andrzej już się opanował.Wszystko, co zdarzyło się na dole, tutaj - w tej dusznej, surowej sali, pod pytającym wzrokiem Izi, obok niezachwianie poprawnego Paka - wydawało się niedorzeczne i niemożliwe- Nie możemy tracić tyle czasu na każdy obiekt - powiedział marszcząc brwi.- Mamy tylko dobę.Chodźmy.- Biblioteka to nie byle obiekt! - sprzeciwił się natychmiast Izia.- To pierwsza biblioteka w naszej wyprawie.Słuchaj, przecież ty wyglądasz jak trup.Co się, do licha, stało?!Andrzej ciągle nie mógł zdecydować się na opowiedzenie.Zupełnie nie wiedział, jak to zrobić.- Chodźmy - burknął, odwrócił się i depcząc książki ruszył ku wyjściu.Izia dogonił go, wziął pod rękę i dalej szedł obok niego.Stojący w drzwiach Niemowa przesunął się, pozwalając im przejść.Andrzej ciągle nie wiedział, jak zacząć.Wszystkie słowa wydawały mu się idiotyczne.Potem przypomniał sobie o pamiętniku.- Czytałeś mi wczoraj pamiętnik.- zaczął.Schodzili już po schodach.- No, tego.co się powiesił.- No?- No i masz!Izia zatrzymał się.- Migotanie?- Czy wy nic nie słyszeliście? - zapytał Andrzej z rozpaczą.Izia pokręcił głową, a Pak odpowiedział:- Pewnie za bardzo zajęliśmy się książkami.Spieraliśmy się.- Maniacy.- powiedział Andrzej.Konwulsyjnie wciągnął powietrze, obejrzał się na Niemowę i w końcu wykrztusił: - Posąg.Przyszedł i poszedł.Szlajają się, rozumiesz, po mieście, jak żywe.Zamilkł.- No? - zapytał niecierpliwie Izia.- Co - no! To wszystko!- No i co z tego? No, posąg.Nocą też jeden łaził i co z tego?Andrzej otworzył i znowu zamknął usta.- Żelaznogłowi - odezwał się Pak.- Wygląda na to, że legenda powstała właśnie tutaj.Andrzej, nie mogąc wydobyć głosu, patrzył to na Izie, to na Paka.Izia ze współczuciem - w końcu do niego dotarło! - zacisnął wargi i próbował poklepać Andrzeja po ręce, a Pak, sądząc widocznie, ze wszystko już zostało wyjaśnione, rzucał przez ramię ukradkowe spojrzenia na bibliotekę.-Taak.-wykrztusił w końcu Andrzej.-Bardzo miło.To znaczy, że wy od razu w to uwierzyliście?.- Posłuchaj, uspokój się - powiedział Izia, któremu w końcu! udało się chwycić Andrzeja za rękaw.- Oczywiście, że uwierzyliśmy, dlaczego mielibyśmy nie uwierzyć? Eksperyment to mimo wszystko Eksperyment.Przez te wszystkie nasze biegunki i kłótnie zapomnieliśmy o nim, ale przecież.rany boskie, no i co takiego? No, posągi, no, chodzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •