Home HomeChoroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrądzkiegoWitkiewicz Stanislaw Ignacy N niemyte dusze imnPagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerze (SCANStanislaw Pagaczewski Misja profesora Gabkibrzozowski stanisław legenda młodej polskiGrzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (SCAN dal 1Pagaczewski Stanislaw Porwanie profesora Gabki (4)(30) Niemirski ArkadiuszMetaloznawstwo Głowacka MariaSw. Jan od Krzyza DZIELA WSZY
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Zaczęło się dwie godziny temu i leci jak wszyscy diabli, wszędzie naraz.Człowieku, możesz to sobie wyobrazić? Jesteśmy spacyfikowani na amen! Tu i za oceanem, od bieguna do bieguna i na powrót! Globalne straty koło dziewięciuset bilionów! Wliczając kosmos, bo satelity pierwsze wysiadły.Co się tak gapisz? - dorzucił poirytowanym głosem.- Nie domyślasz się? Dostałem list od wuja Sama.- Jestem słaby w domysłach.- Myślisz, że gramy dalej, co? Nic z tego, bracie.Gra skończona.Opisz swoje przygody, Agencję, misję, co chcesz.Za parę tygodni zarobisz na resztę życia.Murowany bestseller.I nikt ci włosa na głowie nie ruszy.Tylko się spiesz, bo cię faceci z Agencji ubiegną.Może już siedzą nad wspomnieniami z minionej ery.- Co się stało?- Wszystko.Słyszałeś kiedyś o Soft Wars?- Nie.- A Core Wars?- Takie gry komputerowe?- A widzisz, że wiesz! Tak.Programy, które niszczą wszystkie inne programy.Wynaleźli to jeszcze w osiemdziesiątych latach.Wtedy były całkiem głupie.Igraszki programistów.To się nazywało infekcją obwodów scalonych, ot, zabawa.Dwarf, Creeper, Raider, Reaper, Darwin i kupa innych.Nie wiem, po kiego licha siedzę tu i wykładam ci patologię cyfroniki? - zdziwił się sarn.- Ile mnie to zdrowia kosztowało! Miałem cię wziąć na hak, a^teraz jestem taki dobry, że cię oświecam, zamiast szukać nowej posady!- Wuj przysłał ci list helikopterem? To już nie ma poczty?- spytałem.Wciąż wietrzyłem w tym kolejny podstęp.Gramer wyjął książeczkę czekową, nabazgrał coś w poprzek blankietu, złożył go w papierową strzałkę i puścił mi na kolana.“Misjonarzowi na pamiątkę od wiernej Adelajdy" - przeczy­tałem.- W co się teraz bawimy? - podniosłem na niego oczy.- Nic innego nie zostało.Wuj pozdrawia cię też, owszem.Poczty już nie ma.Nie ma w ogóle nic.Nic - zatoczył rękami koło.- Nic a nic! Zaczęło się przed dwiema godzinami, przecież ci mówię! I nawet nie warto szukać winnych.Twój profesor też jest już bezrobotny.Ten dobry staruszek! Dobrze chociaż, że na czas kupiłem sobie dom.Będę hodował róże, ewentualnie jarzyny, jako towar do wymiany za towar.Bankowość przy okazji też się rozleciała.Duszno mi.Zaczął się wachlować książeczką czekową.Po chwili spojrzał na nią z niesmakiem i wrzucił do kosza na papiery.- Pax Yobiscum - rzekł.- Et cum spiritu tuo.Niech to szlag trafi! Coś mi zaczynało świtać.Jego desperacja nie była udana.- Te wirusy? - spytałem powoli.- Domyślny się robisz.Tak jest, dzielny misjonarzu.Rozwaliłeś wszystko w drobny mak.Przecież to ty ściągnąłeś na Ziemię ten chytry proszek.Mogą ci teraz albo dać pokojowego Nobla, albo rozstrzelać za powszechną zdradę stanu.Nobla się raczej nie spodziewaj, ale miejsce w historii masz murowane.Przywlokłeś zarazę, a czy zgubną, czy zbawienną, o to będą koty drzeć przez najbliższe lata.W każdej encyklopedii siebie znajdziesz.- Może w twoim towarzystwie? - zaproponowałem.Nie całkiem jeszcze pojmowałem, co za katastrofa się wydarzyła, ale Gramer nie grał już nic.Za to dałbym obie połówki mojej biednej głowy.- Był jeszcze taki program kiedyś, Robaczek, Worm - fieg-matycznie, jakby zbudzony zauważył Gramer.- Musisz wiedzieć, że teraz porządny spec w moim fachu musi mieć wyższe wykształcenie.Nie ten czas, kiedy wystarczyło być przystojną kobietą, pójść z gościem do łóżka, wykraść dokumenty, pofotografować w łazience i hajda na punkt kontaktowy.Nie, najpierw doktorat z matematyki, potem z informatyki, potem wyższe wyszkolenie specjalne, pół życia, żeby w ogóle zacząć.- Jako szpieg? - poddałem.- Szpieg? - obrócił to słowo w ustach dwa razy i ze wzgardą wzruszył ramionami.- Szpieg! - rzekł jeszcze raz, wziął się obu rękami za granatowe szelki w białe gwiazdki i parokrotnie strzelił nimi w koszulę.- Nie mów głupstw - wyjawił łagodnie.- Jestem urzędnikiem państwowym, funkcjonariuszem o specjalnym uposażeniu, w ramach racji wyższych.“Szpieg" pasuje do mnie jak pięść do nosa.Zresztą, to już nie ma żadnego znaczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •