[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze była zdecydowanie przeciwna zabijaniu.Sybille - łowczyni.Sybille - księżycowa bogini.Sybille - Diana! Wstrząśnięty Klein spojrzał na Jijibhoia.- Gdzie to zdjęcie zrobiono? Chyba na safari w Tanzanii?- Tak.W lutym.Ten człowiek na zdjęciu jest przewodnikiem, białym myśliwym.- Widziałem go na Zanzibarze.Nazywa się Gracchus.Towarzyszył Sybille w podróży.- Prowadzi rezerwat myśliwski położony niedaleko Kilimandżaro.Przeznaczony jest wyłącznie dla zmarłych.Jeden z bardziej niezwykłych przejawów ich subkultury.Polują tylko na te zwierzęta, które.- Jak zdobyłeś to zdjęcie? - zapytał Klein niecierpliwie.- Zrobiła je Nerita Trący, jedna z towarzyszek twojej żony.- Spotkałem ją także na Zanzibarze.Ale jak.- Jej przyjaciel jest moim znajomym, a raczej moim informatorem.Bardzo przydatne źródło w moich badaniach.Kilka miesięcy temu prosiłem go o coś takiego.Oczywiście nie powiedziałem mu, że potrzebuję je dla ciebie.Jijibhoi spojrzał uważnie na Kleina.- Wydajesz się czymś zdenerwowany, przyjacielu.Klein skinął głową.Zamknął oczy, jak gdyby chciał je ochronić przed światłem padającym z sześcianu.W końcu powiedział bezbarwnym głosem:- Muszę się z nią zobaczyć.- Może byłoby jednak lepiej, gdybyś zrezygnował z.- Nie!- Czy w żaden sposób nie dasz się przekonać, że ta pogoń za urojeniem może być niebezpieczna.- Nie - powiedział Klein.- Nawet nie próbuj.Muszę się z nią spotkać.Muszę.- A jak masz zamiar to zrobić?- Pojadę do Zimnego Miasta Zioń - powiedział Klein mechanicznie.- Już raz tam byłeś.Nie wpuścili cię.- Tym razem mnie wpuszczą.Nie wyrzucają zmarłych.Oczy parsa rozszerzyły się.- Chcesz umrzeć? Czy na tym polega twój plan? Co ty opowiadasz, Jorge?- Nie.Wcale nie mam takiego zamiaru - roześmiał się Klein.- Nic nie rozumiem.- Zakradnę się.Ucharakteryzuję się na zmarłego.Dostanę się do Zimnego Miasta tak, jak niewierny dostaje się do Mekki.Klein chwycił Jijibhoia za rękę.- Czy będziesz mógł mi pomóc? Czy nauczysz mnie ich zachowania, ich żargonu?- Natychmiast cię rozszyfrują.- Może nie.Może spotkam się z Sybille, zanim to nastąpi.- To jest szaleństwo - powiedział Jijibhoi spokojnie.- W każdym razie masz odpowiednią wiedzę.Pomożesz mi?Delikatnie Jijibhoi wycofał rękę z uścisku Kleina, podszedł do półki i zaczai poprawiać ułożone tam książki.Wreszcie odezwał się:- Nawet sobie nie mogę pomóc.Moja wiedza jest rozległa, ale nie dość głęboka.Jeżeli jednak będziesz nalegał, skontaktuję cię z kimś, kto może zdoła ci pomóc.To jeden f z moich informatorów, zmarły, człowiek, który wyzwolił się i spod autorytetu ojców-kierowników.Wywodzi się ze zmarłych, ale nie jest z nimi.Możliwe, że nauczy cię wszystkiego, czego będziesz potrzebował.- Wezwij go - powiedział Klein.- Muszę cię ostrzec, że nie można na nim polegać.Jest! nierówny, może nawet zdradziecki.W jego obecnym stanie! zwykłe wartości ludzkie nie mają dla niego najmniejszego znaczenia.- Wezwij go.- Gdybym tylko mógł ci wyperswadować.- Wezwij go.Rozdział 5Kłótnie prowadzą do kłopotów.W tym okresie lwy dużo ryczą.Radość następuje po smutku.To niedobrze bić dzieci.Lepiej odejdź i idź do domu.Dziś nie można pracować.Powinieneś chodzić codziennie do szkoły.Nie należy iść tą ścieżką.Przegradza ją woda.Nie przejmuj się, dam sobie radę.Wracajmy szybko.Te lampy zużywają zbyt wiele nafty.W Nairobi nie ma komarów.Nie ma tu lwów.Tu są ludzie.Szukają jaj.Czy w studni jest woda? Nie, nie ma.Jeżeli jest tylko troje ludzi, nie będzie można dzisiaj pracować.D.V.Perrott, Teach Yourself SwahiliGracchus daje gwałtowne sygnały tragarzom i wrzeszczy: - Shika njia hii hii! - Trzech zawraca, dwóch idzie dalej.- Ninyi nyote! - woła.- Fanga karna hivi! - Kręci głową, spluwa i ociera pot z czoła.Mówi ciszej, po angielsku, tak żeby tragarze go nie słyszeli:- Róbcie, jak mówię, leniwe, czarne sukinsyny, albo przed wieczorem będziecie bardziej martwi niż ja!- Czy zawsze odzywasz się do nich w ten sposób? - śmieje się nerwowo Sybille.- Staram się postępować z nimi łagodnie, ale to nic nie daje.Chodź, dogonimy ich.Niecała godzina minęła od wschodu słońca, ale jest już bardzo gorąco na równinie rozciągającej się pomiędzy Kilimandżaro a Serengeti.Gracchus prowadzi swą grupę ku północy, przez równinę pokrytą wysoką trawą, śladem kwagi.Torowanie drogi przez trawy to ciężka praca i tragarze próbują skierować się ku wąwozowi, gdzie kępy ostrokrzewów rzucają upragniony cień.Gracchus musi bez przerwy pokrzykiwać na nich, aby szli drogą, którą wybrał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]