Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dHeindel M Astrologia (2)Wielki testament VillonDavDziedzictwo Gregory Philippa(1)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Zawsze była zdecydowa­nie przeciwna zabijaniu.Sybille - łowczyni.Sybille - księ­życowa bogini.Sybille - Diana! Wstrząśnięty Klein spojrzał na Jijibhoia.- Gdzie to zdjęcie zrobiono? Chyba na safari w Tanzanii?- Tak.W lutym.Ten człowiek na zdjęciu jest przewod­nikiem, białym myśliwym.- Widziałem go na Zanzibarze.Nazywa się Gracchus.Towarzyszył Sybille w podróży.- Prowadzi rezerwat myśliwski położony niedaleko Kili­mandżaro.Przeznaczony jest wyłącznie dla zmarłych.Jeden z bardziej niezwykłych przejawów ich subkultury.Polują tylko na te zwierzęta, które.- Jak zdobyłeś to zdjęcie? - zapytał Klein niecierpli­wie.- Zrobiła je Nerita Trący, jedna z towarzyszek twojej żony.- Spotkałem ją także na Zanzibarze.Ale jak.- Jej przyjaciel jest moim znajomym, a raczej moim in­formatorem.Bardzo przydatne źródło w moich badaniach.Kilka miesięcy temu prosiłem go o coś takiego.Oczywiście nie powiedziałem mu, że potrzebuję je dla ciebie.Jijibhoi spojrzał uważnie na Kleina.- Wydajesz się czymś zdenerwowany, przyjacielu.Klein skinął głową.Zamknął oczy, jak gdyby chciał je ochronić przed światłem padającym z sześcianu.W końcu powiedział bezbarwnym głosem:- Muszę się z nią zobaczyć.- Może byłoby jednak lepiej, gdybyś zrezygnował z.- Nie!- Czy w żaden sposób nie dasz się przekonać, że ta pogoń za urojeniem może być niebezpieczna.- Nie - powiedział Klein.- Nawet nie próbuj.Muszę się z nią spotkać.Muszę.- A jak masz zamiar to zrobić?- Pojadę do Zimnego Miasta Zioń - powiedział Klein mechanicznie.- Już raz tam byłeś.Nie wpuścili cię.- Tym razem mnie wpuszczą.Nie wyrzucają zmarłych.Oczy parsa rozszerzyły się.- Chcesz umrzeć? Czy na tym polega twój plan? Co ty opowiadasz, Jorge?- Nie.Wcale nie mam takiego zamiaru - roześmiał się Klein.- Nic nie rozumiem.- Zakradnę się.Ucharakteryzuję się na zmarłego.Do­stanę się do Zimnego Miasta tak, jak niewierny dostaje się do Mekki.Klein chwycił Jijibhoia za rękę.- Czy będziesz mógł mi pomóc? Czy nauczysz mnie ich zachowania, ich żargonu?- Natychmiast cię rozszyfrują.- Może nie.Może spotkam się z Sybille, zanim to nastąpi.- To jest szaleństwo - powiedział Jijibhoi spokojnie.- W każdym razie masz odpowiednią wiedzę.Pomożesz mi?Delikatnie Jijibhoi wycofał rękę z uścisku Kleina, pod­szedł do półki i zaczai poprawiać ułożone tam książki.Wreszcie odezwał się:- Nawet sobie nie mogę pomóc.Moja wiedza jest rozległa, ale nie dość głęboka.Jeżeli jednak będziesz nalegał, skontaktuję cię z kimś, kto może zdoła ci pomóc.To jeden f z moich informatorów, zmarły, człowiek, który wyzwolił się i spod autorytetu ojców-kierowników.Wywodzi się ze zmarłych, ale nie jest z nimi.Możliwe, że nauczy cię wszystkiego, czego będziesz potrzebował.- Wezwij go - powiedział Klein.- Muszę cię ostrzec, że nie można na nim polegać.Jest! nierówny, może nawet zdradziecki.W jego obecnym stanie! zwykłe wartości ludzkie nie mają dla niego najmniejszego znaczenia.- Wezwij go.- Gdybym tylko mógł ci wyperswadować.- Wezwij go.Rozdział 5Kłótnie prowadzą do kłopotów.W tym okresie lwy dużo ryczą.Radość następuje po smutku.To nie­dobrze bić dzieci.Lepiej odejdź i idź do domu.Dziś nie można pracować.Powinieneś chodzić codziennie do szkoły.Nie należy iść tą ścieżką.Przegradza ją woda.Nie przejmuj się, dam sobie radę.Wracajmy szybko.Te lampy zużywają zbyt wiele nafty.W Nai­robi nie ma komarów.Nie ma tu lwów.Tu są lu­dzie.Szukają jaj.Czy w studni jest woda? Nie, nie ma.Jeżeli jest tylko troje ludzi, nie będzie można dzisiaj pracować.D.V.Perrott, Teach Yourself SwahiliGracchus daje gwałtowne sygnały tragarzom i wrze­szczy: - Shika njia hii hii! - Trzech zawraca, dwóch idzie dalej.- Ninyi nyote! - woła.- Fanga karna hivi! - Kręci głową, spluwa i ociera pot z czoła.Mówi ciszej, po angiel­sku, tak żeby tragarze go nie słyszeli:- Róbcie, jak mówię, leniwe, czarne sukinsyny, albo przed wieczorem będziecie bardziej martwi niż ja!- Czy zawsze odzywasz się do nich w ten sposób? - śmieje się nerwowo Sybille.- Staram się postępować z nimi łagodnie, ale to nic nie daje.Chodź, dogonimy ich.Niecała godzina minęła od wschodu słońca, ale jest już bardzo gorąco na równinie rozciągającej się pomiędzy Kili­mandżaro a Serengeti.Gracchus prowadzi swą grupę ku północy, przez równinę pokrytą wysoką trawą, śladem kwagi.Torowanie drogi przez trawy to ciężka praca i tragarze próbują skierować się ku wąwozowi, gdzie kępy ostrokrzewów rzucają upragniony cień.Gracchus musi bez przerwy pokrzykiwać na nich, aby szli drogą, którą wybrał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •