Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dSzklarski Alfred 8 Tomek w Gran ChacoThe Lord Of The Rings (Collection)Heinlein Robert A Kot ktory przenika scianyAnne McCaffrey Piesn krysztalu (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .A jeżeli popłynąłeś gdzie indziej, bardzo prawdopodobne, że niebawem okazało się, że tamtejsze możliwości wyboru są ograniczone przez takie same czynniki.To uczyło człowieka stoicyzmu.- Wygląda dobrze - powiedział Lawler.- Wy­strzega się pani słońca, Neyana?- Dokładnie tak.- Nakłada pani maść?- Tak jest.- A zatem nie będzie pani miała z tym więcej kłopotów.- Jest pan diabelnie dobrym lekarzem - powiedziała Neyana.- Kiedyś znałam kogoś na innej wyspie, kto miał takiego raka, który przeżarł mu skórę, i ten człowiek zmarł.Lecz pan opiekuje się nami i strzeże nas.- Robię, co mogę.Lawler zawsze był zawstydzony, gdy pacjenci okazywali mu wdzięczność.W większości przypadków czuł się jak rzeźnik stosujący przeróżne prehistoryczne metody, podczas gdy na innych planetach - jak słyszał od ludzi, którzy przybyli na Hydros skądinąd - lekarze dysponowali wszelkimi, absolutnie cudownymi sposobami leczenia.Stosowali fale dźwiękowe oraz elektryczność i promieniowanie, a tak­że inne sposoby, które ledwie rozumiał, posiadali też leki, które leczyły wszystko w pięć minut.On za to musiał się obchodzić własnej roboty maściami i wywarami z wodoro­stów oraz prowizorycznymi narzędziami, wykonanymi z drewna, pojedynczych kawałków żelaza i niklu.Jednak przynajmniej powiedział jej prawdę: zrobił, co mógł.- Jeżeli będę coś mogła dla pana zrobić, doktorze, pro­szę tylko powiedzieć.- To bardzo miło z pani strony - powiedział Lawler.Neyana wyszła, a wszedł Nicko Thalheim.Tak samo jakLawler, Thalheim urodził się na Sorve.Podobnie jak Lawler, on również pochodził z Pierwszej Rodziny, jego rodowód sięgał pięciu pokoleń wstecz, aż do czasów kolonii karnej: należał do przywódców wyspy, był prostodusznym, rumia­nym mężczyzną, o krótkiej grubej szyi i mocnych ramio­nach.W dzieciństwie byli z Lawlerem towarzyszami zabaw i wciąż byli dobrymi przyjaciółmi.Jak mówili wszyscy, siedem osób na wyspie to Thalheimowie, jedna dziesiąta całej populacji: ojciec Nicko, jego żona, siostra i troje dzieci.Rodziny rzadko miały troje dzieci.Przed kilkoma miesią­cami siostra Thalheima przyłączyła się do grupy kobiet z końca wyspy: znano ją teraz pod imieniem siostry Body.Nie podobało się to Thalheimowi.Lawler spytał:- Czy ropień dobrze się oczyszcza?Thalheim cierpiał na zakażenie pod lewą pachą.Lawler uważał, że prawdopodobnie nabawił się go wskutek użąd­lenia w zatoce, lecz Thalheim zaprzeczał temu.Wrzód ją­trzył się i wciąż płynęła z niego ropa.Już trzy razy Lawler przecinał go i oczyszczał, ale zakażenie za każdym razem odnawiało się.Ostatnio zlecił tkaczowi, Harry Trawisho-wi, wykonanie z plastyku morskiego maleńkiego drenu, który przymocował do boku Thalheima, aby odprowadzał ropę.Teraz Lawler zdjął opatrunek, przeciął szwy podtrzymujące rurkę i zajrzał do rany.Skóra dokoła wrzodu była za­czerwieniona i gorąca w dotyku.- Boli jak cholera - powiedział Thalheim.- Wygląda też okropnie.Czy nakładasz lekarstwo, któ­re ci dałem?- Ależ oczywiście.Nie brzmiało to zbyt przekonująco.- Możesz nakładać lub nie, jak uważasz, Nicko.Jednak jeśli to zakażenie rozejdzie się dalej, może dojść do tego, że będę musiał amputować ci kończynę.Sądzisz, że możesz pracować z jedną tylko ręką?- To tylko lewa ręka, Val - Chyba tak nie myślisz.- Nie.Nie, oczywiście, że nie - mruknął Thalheim, kiedy Lawler ponownie dotknął rany.- Może raz czy dwa nie nałożyłem maści.Przykro mi, Val.- Za chwilę będzie ci o wiele bardziej przykro.Chłodno, bezlitośnie Lawler oczyścił ranę, jak gdyby stru­gał kawałek drewna.Thalheim nie poruszył się ani nie drgnął.Kiedy Lawler zamocowywał ponownie rurkę odbierają­cą, Thalheim odezwał się nagle.- Znamy się już od bardzo dawna, prawda, Val?- Tak, prawie czterdzieści lat.- I żaden z nas nigdy nie miał ochoty przenosić się na inną wyspę.- To nigdy nie przyszło mi do głowy - powiedział Lawler.- A poza tym byłem lekarzem.- Tak.A mnie się tutaj podobało.- Tak - odpowiedział Lawler.Do czego on zmierza?- Wiesz, Val - powiedział Thalheim - myślałem w tej sprawie, o konieczności opuszczenia wyspy.Nienawidzę tej myśli.Powoduje, że czuję się całkowicie chory.- Mnie też niezbyt się to podoba, Nicko.- Wiem.Lecz wydajesz się pogodzony losem.- A jaki mam wybór?- Może znalazłoby się jakieś wyjście, Val.Lawler spojrzał na niego wyczekująco.Thalheim powiedział:- Słyszałem, co powiedziałeś na zebraniu.Kiedy mó­wiłeś, że próba podjęcia walki ze Skrzelowcami byłaby bez­celowa.Nie zgadzałem się z tobą tamtej nocy, ale kiedy przemyślałem wszystko, stwierdziłem, że masz rację.Jednak zastanawiam się, czy nie istnieje jakiś sposób, aby kilkoro z nas mogło tu pozostać.- Jaki?- Powiedzmy, że dziesięcioro lub dwanaścioro z nas ukryłoby się na najdalszym krańcu wyspy, tam gdzie teraz mieszkają siostry.Ty, ja i moja rodzina, Katzinowie, Hai-nowie - to już tuzin.Ponadto, to dość zgrana grupa, żad­nych tarć, wszyscy zaprzyjaźnieni ze sobą.Trzymalibyśmy się na uboczu, schodzili z drogi Skrzelowcom, łowili z dru­giej strony wyspy i próbowali żyć dalej tak, jak przedtem.Ten pomysł był tak poroniony, że zupełnie zaskoczył Lawlera.Przez moment poczuł prawdziwą pokusę.Mimo wszystko zostać tutaj? Nie rezygnować ze znanych ścieżek, z przyjaznej zatoki? Skrzelowcy nigdy nie zachodzili do tego zakątka.Może nie zauważą, jeżeli pozostanie tylko kilku mieszkańców wyspy.Nie.Bezsens tego pomysłu przytłoczył go jak uderzenie Fa­li.Skrzelowcy nie musieli zachodzić na kraniec wyspy, aby wiedzieć, co się tam dzieje.Zawsze jakoś wiedzieli, co działo się w każdym miejscu wyspy.Odnaleźliby ich w ciągu pięciu minut i wyrzucili przez falochron do morza, i taki byłby koniec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •