Home HomeStalo sie jutro Zbior 17 (SCAN dal 832)Stalo sie jutro Zbior 24Stalo sie jutro Zbior 17Sheldon Sidney Niezawodny planSheldon Sidney Krwawa liniaSheldon Sidney Gdy nadejdzie jutro (SCAN dal 8Sheldon Sidney Gdy nadejdzie jutro (2)Roman Blahut, 2016Makuszynski Kornel O dwoch takich co ukradli ksiez (3)Michelle Moran Heretycka Królowa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sprzedamnadjeziorem.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Po matce odziedziczyła szczup­łość i inteligentne spojrzenie głęboko osadzonych, ciemnozielonych oczu.Nie była może dzieckiem uroczym, ale bardzo przyjaznym i śmiałym.- Masz być moją nianią? - „Niech mnie tylko nie dotyka” - pomyślała.- Będę się tobą opiekować razem z mamą.- Judy zwolnili z więzienia, wiesz? A czy ciebie też chcą zwolnić? - „Nie” - pomyślała Tracy.Odpowiedziała:- Zostanę z tobą przez długi czas, Amy.- To dobrze - bez zastanowienia wtrąciła Sue Ellen.Zaraz potem zaczerwieniła się w zakłopotaniu i przygryzła wargę.- To znaczy.Zaczęła krzątać się po kuchni i wyjaśniać Tracy jej obowiązki.- Posiłki będziesz jadała razem z Amy.Codziennie przygotujesz jej śniadanie i pobawisz się z nią do lunchu.Lunchem zajmie się kucharka.Potem Amy śpi i dopiero po południu wychodzi na spacer po farmie.To chyba dobrze, gdy dziecko przebywa na powietrzu, wśród zieleni, prawda?- Tak.Farma położona była daleko od głównego korpusu więzienia, oddzielona od niego dwudziestoma akrami ziemi, uprawianej przez zaufane więźniarki.Było też sztuczne jezioro, nawadniające glebę, otoczone ceglanym murem, który wznosił się wysoko ponad wodą.Pięć następnych dni było dla Tracy jakby początkiem nowego życia.Gdyby nie jej plany, czułaby się prawie szczęśliwa na tej otoczonej zielenią farmie, daleko od ponurych murów więzienia.Mogła spacerować, oddychając świeżym powietrzem, mając złudze­nie wolności.Kiedy nie musiała zajmować się Amy, miała obowiązek meldować się w więzieniu.Każdej nocy zamykano ją w celi, ale w ciągu dnia czuła się wolna.Po śniadaniu w więziennej kuchni przychodziła do domu naczelnika i przygotowywała śniadanie Amy.Tracy nie zapomniała lekcji gotowania, jakich udzielał jej Charles, kusiła ją trochę różnorodność produktów, które znajdowała na półkach, ale Amy najchętniej jadła proste śniadania złożone z owsianki lub innych przetworów zbożowych z dodatkiem owoców.Potem Tracy wymyślała różne zabawy albo czytała Amy książkę.Uczyła ją także gier, które kiedyś pokazywała jej matka.Amy lubiła lalki.Ze starych skarpetek naczelnika, Tracy zrobiła jej jagniątko, niestety pokraczne, przypominające skrzyżowanie lisa i kaczki.- Jest przepiękne! - oceniła lojalnie Amy.Tracy nauczyła lalkę mówić z różnymi akcentami: francuskim, włoskim, niemieckim, i tym, który Amy najbardziej się spodobał - śpiewnym meksykańskim akcentem Paulity.Przyglądała się roze­śmianemu dziecku i myślała: „Ona mnie nic nie obchodzi.Jest moją nadzieją na wydostanie się stąd, niczym więcej”.Po popołudniowej drzemce Amy wychodziły razem na długie spacery, wybierając tereny, których Tracy dotąd nie znała.Uważnie obserwowała wszystkie wejścia i wyjścia z więzienia, notując w pamięci ich położenie.Przyglądała się strażnikom na wieżach i zapamiętywała, kiedy się zmieniali.Zrozumiała, że żadna z wersji proponowanych przez Ernestynę nie miała szans powodzenia.- Czy ktoś już próbował ukryć się w którymś z tych samo­chodów dowożących zaopatrzenie do więzienia? Widziałam ciężarów­ki z mlekiem i żywnością.- Do niczego.Każdy wóz, który wjeżdża albo wyjeżdża przez bramę, jest przeszukiwany.Któregoś dnia przy śniadaniu Amy powiedziała:- Kocham cię, Tracy.Czy chcesz zostać moją mamą? Słowa te wstrząsnęły dziewczyną.- Jedna mama ci wystarczy.Nie potrzebujesz dwóch.- Właśnie, że potrzebuję.Tata Sally Ann ożenił się drugi raz i Sally Ann ma dwie mamy.- Ty nie jesteś Sally Ann - odpowiedziała sucho.- Dokończ śniadanie.- Już nie będę jeść.Nie jestem głodna.- Amy spojrzała na nią obrażona.- Dobrze.Więc poczytam ci.Ale ledwie zaczęła czytać, gdy poczuła małą, ciepłą rączkę Amy na swojej.- Mogę usiąść ci na kolanach?- Nie.- „Masz swoją rodzinę, nie należysz do mnie.Nikt do mnie nie należy”.Cała ta sielanka z dala od więziennej rzeczywistości tylko pogarszała sytuację.O wiele trudniej było wracać na noc do mrocznej, cuchnącej celi, w której zamykano ją na klucz, jak zwierzę w klatce.Ciemność i krzyki dochodzące z sąsiednich cel doprowadzały ją do szaleństwa.Zaciskała zęby, aż rozbolały ją dziąsła.„Powoli - powtarzała sobie - mam mnóstwo czasu, przyzwyczaję się”.Prawie nie spała, spędzając noce na rozmyślaniach i snuciu planów.Pierwszym zadaniem była ucieczka.Drugi krok to poli­czenie się z Joe Romano, Perrym Pope, sędzią Lawrence i Anthonym Orsatti.Krok trzeci to Charles.Ale o tym nie trzeba myśleć, to zbyt boli.„Jakoś się z tym uporam, we właściwym czasie” - obiecywała sobie.Nie można było bez końca unikać Dużej Berty.Tracy utwierdziła się w przekonaniu, że olbrzymia Szwedka ją szpiegowała.Jeśli przypadkiem zajrzała do świetlicy - Berta tyła tam już w kilka minut później, a gdy wychodziła na podwórko - pojawiała się natychmiast.Któregoś dnia Berta podeszła do Tracy i zagadnęła:- Wyglądasz dziś jak bóstwo, littbarn.Nie mogę się doczekać, kiedy będziemy razem.- Nie zbliżaj się do mnie! - ostrzegła ją Tracy.Amazonka roześmiała się.- Dlaczego? Twoja czarna mamusia wkrótce wychodzi.Spró­buję załatwić ci przeprowadzkę do mojej celi.- Tracy patrzyła na nią.- Zrobię tak, kochanie.Uwierz mi.Czasu więc było mało.Musiała uciec przed zwolnieniem Ernestyny.Amy najbardziej lubiła spacerować po łące porośniętej dzikimi kwiatami o wszystkich kolorach tęczy.Niedaleko stąd było duże sztuczne jezioro z betonowym nabrzeżem, nisko w dole połyskiwała woda.- Chodź, popływamy - ciągnęła ją Amy.- Chodź, Tracy, proszę.- Tu nie można pływać - powiedziała Tracy.- To jest woda do nawadniania pola.- Na myśl o zimnej, czarnej głębi jeziora przeszedł ją dreszcz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •