Home HomeJordan Robert Wschodzacy CienRobert Jordan Wschodzacy CienLucas E. Podstęp. O szpiegach, kłamstwach i o tym jak Rosja kiwa ZachódRushdie Salman Wstyd (SCAN dal 1148)Rushdie Salman Szatanskie wersetyFryderyk Schiller Intryga i miłoÂśćHenryk Sienkiewicz krzyzacyCarroll Jonathan Calujac ul (2)Vinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata Zmiana
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Lucy chciała zamówić butelkę rose.Kelnerka Zesztywniała z oburzenia.- Czerwony po francusku - zagrzmiała - jest rouge !Niezależnie od tego, co to było, wypiliśmy za dużo.Później, na pokładzie Bugenwilli, spięliśmy razem nasze śpiwory i wróciliśmy na plażę Juhu.W pewnej jednak chwili Lucy pocałowała mnie w policzek, szepnęła: „Sza­leństwo, kochany”, odwróciła się i wypięła na zbyt odległą przeszłość.Pomyślałem o Mali, mojej niezbyt odległej teraźniejszości, i w ciemnościach zaczerwieniłem się ze wstydu.Następnego dnia żadne z nas nie wspomniało o tym, co prawie się wydarzyło.Bugenwilla w złą porę dotarła do tunelu, w którym obowiązywał ruch jednokierunkowy zmienny.Lucy jednak nie miała ochoty czekać trzy godzi­ny na naszą kolej.Kazała mi iść przodem z latarką wąską ścieżką w tunelu, a sama bardzo powoli prowadziła łódź.Nie miałem pojęcia, co zamierza zrobić, gdybyśmy spot­kali kogoś z naprzeciwka, lecz marsz śliską, nierówną ścież­ką pochłonął całą moją uwagę.Poza tym byłem jedynym członkiem załogi.Mieliśmy szczęście: w końcu wydostaliśmy się na świa­tło dzienne.Miałem na sobie biały sportowy sweter, który teraz okazał się jaskrawoczerwony, nieodwracalnie upaprany czerwonym błotem ze ścian tunelu.Miałem błoto w butach, we włosach i na twarzy.Kiedy ocierałem pot z czoła, drobina błota wpadła mi do oka.Lucy donośnym krzykiem obwieściła nasz nielegalny sukces.- Nareszcie udało mi się zrobić z ciebie przestępcę! Genialnie! - (W Bombaju byłem bardzo Porządny.) - Wi­dzisz? Opłaca się łamać prawo.Szaleństwo.Kochany.Na wieść o wyczynie Elio­ta na szosie przypomniałem sobie rose i ten tunel.Nasze przygody na pokładzie Bugenwilli w nocy i za dnia były na swój sposób równie niebezpieczne.Zakazane pieszczoty i podróż po ciemku niezgodnie z kierunkiem ruchu.Lecz my się nie rozbiliśmy, a on nie zginął.Mieliśmy szczęście.Tak myślę.Dlaczego popadamy w obłęd?- Brak równowagi biochemicznej - twierdził Eliot.Uparł się, że to on będzie prowadził w drodze powrotnej z wy­prawy do jubileuszowych ognisk.Kiedy dodawał gazu na zakrętach nie oświetlonych wąskich dróg, czułem, że i w mo­ich żyłach poziom różnych substancji biochemicznych ska­cze ponad normę.Nagle, bez ostrzeżenia, zahamował.By­ła jasna, księżycowa noc.Na wzgórzu po prawej stronie ujrzeliśmy śpiące owce i cmentarzyk ogrodzony płotem.- Chcę, żeby mnie tu pochowano - oświadczył.- Nie da rady - odpowiedziałem mu z tylnego siedze­nia.- Najpierw trzeba umrzeć.- Przestań - wtrąciła się Lucy.- Nie podsuwaj mu po­mysłów.Zaczęliśmy się przekomarzać, żeby rozładować sytu­ację, ale Eliot wiedział, że jego życzenie dotarło do nas.Zadowolony pokiwał głową i dodał gazu.- Jeżeli nas pozabijasz - wydusiłem z siebie - to kto będzie cię wspominał?Po powrocie do Crowley End bez słowa poszedł spać.Lucy zajrzała do niego jakiś czas później i stwierdziła, że zasnął w ubraniu i uśmiechał się przez sen.- Chodź, upijemy się - zaproponowała radośnie i wy­ciągnęła się na podłodze przed kominkiem.- Czasami myślę, że byłoby znacznie łatwiej, gdybym się nie odsunęła -powiedziała.- Wtedy, na łodzi.Po raz pierwszy Eliot zetknął się ze swoim demonem pod koniec pisania Harmonii sfer.Pokłócił się z Lucy, a ona wyprowadziła się z ich domu dla lalek przy Portugal Place.(Kiedy wróciła, okazało się, że podczas jej nieobe­cności ani razu nie wystawił butelki na mleko.Kuchnia była zastawiona butelkami, po jednej za każdy dzień, kiedy byli osobno.Siedemdziesiąt zarzutów.)Pewnej nocy, o trzeciej, obudził się z przeczuciem, że na dole kręci się jakieś absolutne zło.(Przypomniałem sobie o tym przeczuciu, kiedy Lucy opowiadała mi o swo­im przebudzeniu w Crowley End i przeświadczeniu, że Eliot nie żyje.)Sięgnął po scyzoryk i zszedł na dół, golusieńki (jak potem Lucy), żeby sprawdzić, co się dzieje.Nie było prą­du.W miarę jak zbliżał się do kuchni, czuł, że ogarnia go arktyczny chłód i stwierdził, że ma erekcję.Nagle wszy­stkie lampy zwariowały, zapalały się i gasły na zmianę.Eliot skrzyżował ramiona i krzyknął: Apage me, Satanas! Zostaw mnie, Szatanie.- I wszystko wróciło do normy - opowiadał mi.- Niżej pasa też.Flak.- Niczego nie zobaczyłeś.- Byłem nieco rozczarowa­ny.- Żadnych rogów ani kopytek.Eliot wcale nie był takim superrealistą, za jakiego chciał uchodzić.Jego fascynacja czarną magią nie wynikała z po­budek czysto naukowych.Jego inteligencja jednak kazała mi zaufać jego ocenie.- Po prostu mam otwarty umysł - powiedział.- Więcej jest rzeczy w niebie i na ziemi, Horatio.i tak dalej.- Pomysł błyskawicznej sprzedaży domu, i to ze stratą, wy­jaśnił w sposób nader rzeczowy.Stanowiliśmy dziwną parę przyjaciół: ja lubiłem upał, on wolał mrok i wilgoć.Ja nosiłem wąsy i włosy do ra­mion, on tweedy i sztruksy.Mnie zajmował teatr amator­ski, problemy rasowe i antywojenne protesty; on spędzał weekendy w lepszym towarzystwie, zabijając zwierzęta i ptaki.- To najlepsza rozrywka dla mężczyzny.- podpusz­czał mnie - wykańczanie naszych futrzastych i pierzastych przyjaciół, porządkowanie łańcucha pokarmowego.Kapi­talne.W 1970 roku, dzień po tym, jak Edward Heath wygrał wybory - „Sklepikarz twórcą rządu” pisała wtedy jedna z gazet - wydał przyjęcie, które rozczarowało tylko mnie.Czy wiadomo, co sprawia, że ludzie zostają przyjaciół­mi? Sposób poruszania się? A może to, jak fałszują, śpie­wając?Wiem jednak, o co chodziło w naszym wypadku.Czar­na magia.Nie miłość i nie czekolada: Sztuki Tajemne.To, że nie mogę usunąć go z pamięci, powinienem zapewne przypisać świadomości, że mało brakowało, a sam bym wpadł w potrzask tych kuszących tajemnic, które Eliota Crane’a doprowadziły do obłędu.Pentagramy, illuminati, Maharishi, Gandalf: nekromancja stanowiła część naszego zeitgeist, odrębnego języka kontrkultury.To przez Eliota poznałem tajemnice Wielkiej Piramidy, Złotego Podziału i Spirali; on zapoznał mnie z Mesmera teorią magnetyzmu zwierzęcego („Ciała nie­bieskie, ziemia i wszystkie ciała ożywione wzajemnie na siebie oddziałują.Reakcje te są przenoszone przez rozpro­szony, niezrównanie delikatny, uniwersalny fluid, który podlega nie znanym nam jeszcze prawom mechaniki”.) oraz czterema transami japońskiego spirytualizmu: muchu, czyli ekstazą, shissi, konsui-jotai, czyli komą; saimin-jotai - stanem hipnotycznym; oraz mugen no kyo - kiedy duch porzuca ciało, by rozpocząć wędrówkę w krainie ta­jemnic.Dzięki niemu poznałem ciekawych ludzi, lub przynajmniej ich umysły: G.I.Gurdżijewa, autora Opowieści Belzebuba, guru między innymi Aldousa Huxley’a, Kathe­rine Mansfield i J.B.Priestleya; oraz radżę Rammohana Raja i jego Brahma Samadź, odważną próbę syntezy myśli hinduskiej i angielskiej.W ramach tej nieformalnej edukacji zgłębiałem tajniki numerologii i chiromancji, a także wykułem na pamięć in­diańskie zaklęcie, by fruwać.Nauczyłem się wymawiać słowa przywołujące diabła oraz rysować znak, który po­wstrzyma bestię 666.Guru nie mieli dla mnie większego znaczenia, kiedy jeszcze mieszkałem w Indiach, skąd pochodzi to słowo.Dopiero Eliot stał się kimś takim, do czego przyznaję się ze wstydem.Tłumaczy się to jako „mistyczny nauczyciel”, a wymawia g’ruu.Czytelniku: nie zdałem tego egzaminu.Nigdy nie do­znałem muchu (nie wspominając o mugen no kyo), nigdy nie odważyłem się rzucić piekielnego zaklęcia ani skoczyć ze skały, żeby pofruwać, niczym terminator jakiegoś in­diańskiego brujo z plemienia Yaqui.Przeżyłem.Eliot i ja wprawialiśmy się nawzajem w stan hipnozy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •