[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasami uda-wało mi się złapać, ale czasami piłki były tak podstępne, że przelatywały obok mnie i lą-dowały przy ogrodzeniu.Akurat wracałem po jednym z takich rzutów, gdy Cass powie-działa: Tato, poznałam kogoś.Właśnie miałem rzucić piłkę, lecz na dzwięk tych słów ręka mi opadła.Uśmiechnąłemsię. Tak? I co?Nie patrzyła na mnie, ale też się uśmiechnęła. I nic.Lubię go. Jak się nazywa? Iwan.Iwan Czemietow.Jego rodzice są Rosjanami.Ale on urodził się już tutaj.Weszliśmy na grząski grunt.Wiedziałem, że od tego, co teraz powiem, zależy wszyst-ko, a między innymi to, czy Cass będzie chciała dzielić się ze mną swoimi sekretami.Trudno. Spaliście już ze sobą?Otworzyła szeroko oczy i zachichotała. Tato, jak możesz mnie o to pytać? Tak, spaliśmy. A uważaliście?Skinęła głową. Czy to dobry chłopak?Otworzyła usta i zastygła tak, zanim zdążyła się odezwać.Zamknęła oczy i w końcupowiedziała: Mam taką nadzieję. W takim razie gratuluję.Gdy tylko go zobaczę, zabiję go, lecz jeśli go lubisz, obe-trę łzy i uścisnę mu dłoń. Rzuciłem jej piłkę.Chwyciła ją, wyginając delikatnie rękę.Moje śliczności. Czy on gra w baseball? Sam go spytasz.Będzie tu za pół godziny.Graliśmy do chwili, kiedy Iwan Grozny zadzwonił do drzwi.Pies popędził tam w na-dziei, że ktoś niesie mu jedzenie.Cass też rzuciła się za nim, a tatuś został, trochę zbytmocno ściskając piłkę w rękach i próbując przybrać miły wyraz twarzy.Przez całe latausiłowałem wyobrazić sobie tę chwilę.Zupełnie jak bohater tego opowiadania Borgesa,który stara się wyobrazić sobie różne wersje własnej śmierci, i ja wymyślałem setki sce-nariuszy spotkania z tym potworem, który rozdziewiczy Cassandrę Bayer.Uścisnę murękę? Prędzej na nią napluję.Może to zakrawa na perwersję, ale nawet gdy była małądziewczynką, myślałem o dniu, w którym.i oto teraz nadszedł.66Iwan.Iwan Grozny.Iwan Denisowicz.Iwan Bloomberg, jeden z największych dup-ków, jakich miałem okazję znać.Jak on się nazywa? Czemietow? Cassandra Czemietow?Spróbuj to powtórzyć szybko trzy razy. Tato, to jest Iwan.Był pół głowy niższy od Cassandry, miał typowo słowiańskie rysy twarzy i dłu-gie włosy zaczesane do tyłu (choć krótkie po bokach), co przywodziło na myśl po-stacie z faszystowskiej sztuki lat dwudziestych i trzydziestych.Przystojny chłopak, alewyglądał na tak twardego, że samym spojrzeniem mógłby otworzyć puszkę groszku.A dodatkowo jego podkoszulek okrywał bary, które zawstydziłyby nawet Rambo. Wielka to dla mnie przyjemność, panie Bayer. Uścisk jego dłoni był zdumiewa-jąco łagodny i długi. Znam wszystkie pana książki i z ogromną przyjemnością bymsobie z panem o nich porozmawiał.Zadałem mu kilka sztampowych pytań, do których zobowiązani są ojcowie w czasiepierwszego spotkania z kandydatem na zięcia: Co robisz? Student pierwszego roku naWesleyan University.Dalsze plany? Ekonomia.Gdzie się spotkaliście? W Nowym Jorku,na koncercie Massive Attack.Ponieważ nie wiedziałem, czy to grupa rockowa, czy for-macja militarna, wolałem nie pytać.Gawędziliśmy sobie, a ja przez cały czas słuchałemjego odpowiedzi z roztargnieniem.Moją uwagę przykuł bowiem wyraz twarzy Cass.Wpatrywała się w Iwana wzrokiem świętego w religijnej ekstazie scena żywcem wy-jęta z włoskich widokówek.%7ładne tam: Mam ochotę cię zjeść albo: Czyż on nie jestsłodki? Stuprocentowa adoracja.A ponieważ oglądałem to w wykonaniu mojej chłod-nej i rozsądnej córki, wszystko było dla mnie jasne.Zadzwonił telefon i wyszedłem na ganek, żeby odebrać. To ja, Frannie.Byłeś dzisiaj na cmentarzu, tak? Tak. A więc widziałeś, co było napisane na grobie Pauline.Dlaczego do mnie nie za-dzwoniłeś?Dzieciaki patrzyły na mnie.Odwróciłem się i odszedłem kilka kroków. Prawdę mówiąc, Fran, podejrzewałem, że to twoja sprawka.%7łeby mnie pobudzić,czy coś takiego. Pobudzić? Idz się lecz, człowieku! Nie bawiłbym się w bezczeszczenie nagrobkówpo to tylko, żeby cię rozruszać.Bez względu na to, kto to zrobił, dorwę go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]