[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szejk był faktycznym panemTelAwiwu.Buffalo Corporation zaś zbierała czynsze w całym mieście.Jeżeli ten izraelskimajor z działu zaopatrzenia potwierdzi raport otrzymany przez Hawka od starego kumpla zCIA, to Buffalo Corporation miała jeszcze coś na sumieniu.Coś, co pociągało za sobąwyjątkowo niefortunne skutki dla właściciela rzeczonej korporacji, o ile był on tym właśnieArabem, który bał się jak ognia urzędników z Wyspy Zw.Tomasza.Raport był prosty.Wszystko, czego potrzebował MacKenzie, to potwierdzenia.Chłopcy z CIA dowiedzieli siębowiem, że głównym dostawcą ropy dla armii izraelskiej w czasie wojny na ZrodkowymWschodzie, była mało znana spółka amerykańska Buffalo Corporation.Szejk AzazWarak byłnie tylko właścicielem połowy nieruchomości w TelAwiwie, ale w czasie konfliktu pomagałIzraelowi, by ci maniacy z Kairu nie uszkodzili przypadkiem ulokowanych tam pieniędzy.Tego rodzaju informacja, pomyślał MacKenzie Hawkins, wymaga rozmowy telefonicznej zszejkanatem AzazWaraka.Devereaux doceniał sympatię, jaką darzyła go stewardesa z Air France'u, lecz doceniłby teżwięcej jedzenia.Kuchnia powietrzna świeciła pustkami.Jej stan można było poprawićdopiero w Paryżu.O ile zrozumiał, to ciężarówki dostawcze Boche'a obsługujące Air France,ugrzęzły w korku spowodowanym przez Rosjan na szosie, a to, co zostało, rozkradłaczechosłowacka obsługa naziemna w Pradze.A poza tym w Paryżu było lepsze jedzenie.Wobec tego Sam ćmił papierosy, żuł tytoń i próbował się skupić na poczynaniachMacKenzie'ego Hawkinsa.Jego sąsiad był wyznawcą jakiejś wschodniej religii, zapewneSikhiem, o oliwkowej cerze z odcieniem szarości, z malutką czarną bródką, w szkarłatnymturbanie, o przenikliwym wzroku, tak nieprzeniknionym, jaki tylko może mieć szczur.Dziękitemu mógł spokojnie myśleć o MacKenzie'm, bo nic nie wskazywało na to, że spędzi czas narozmowie z sąsiadem.Hawkins zdobył następne dziesięć milionów.A teraz arabski szejk miałdostarczyć ostatnie dziesięć milionów.Cokolwiek MacKenzie wyciągnął z tych akt, był toefekt potwornego szantażu.Chryste, czterdzieści milionów! Co on miał zamiar zrobić z takąkupą pieniędzy? Jaki sprzęt i jacy ludzie mieli aż tyle kosztować? Wiadomo, że nie możnaporwać papieża z dolarem w kieszeni, ale czy trzeba aż pokrywać włoski dług, by tegodokonać? Jedno jest pewne.Plan Hawkinsa zakładał przekazanie fantastycznych sumpieniężnych, które służyły jako środki pomocnicze do najbardziej niegodziwego porwania whistorii! Powinien się zastanowić nad jedną, bardzo ważną sprawą: jak zdobyć nazwiskaprzynajmniej kilku dostawców Maca.Mógłby ich wówczas przepędzić ze sceny.Hawkoczywiście nie powie do kogoś: "Kupuję ten pociąg, bo mam zamiar porwać tego gościa,papieża".Tak nie postępuje doświadczony generał, który wyprowadził w pole połowęhandlarzy narkotyków z Azji PołudniowoWschodniej.Ale gdyby on, Sam, dotarł do tegokogoś i powiedział: "Czy wiesz, że pociąg, który sprzedajesz temu brodatemu idiocie, będzieużyty do porwania papieża? %7łyczę miłych snów" - no, to byłoby coś innego.Pociąg niezostałby sprzedany.A gdyby zapobiegł sprzedaniu pociągu, to może mógłby zapobiecdostarczeniu i innych rzeczy.MacKenzie był wojskowym i dostawy należały donajważniejszych operacji.Bez nich cały plan nie miał sensu.To było takie wojskowe Pismoświęte.To całkiem niezła myśl, doszedł do wniosku Sam, oglądając niemiecki zmierzch z oknapozbawionego jedzenia francuskiego samolotu.Po pierwszym pomyśle, który miał wykryć,jak Hawk zamierza przeprowadzić porwanie i drugim - jaki to szantaż zarezerwowałMacKenzie dla swoich inwestorów, był to trzeci w ramach akcji zapobiegawczej.Samzamknął oczy, wywołując z pamięci dawne wspomnienia.Znajdował się w suterenie swojegodomu w Quincy, w Massachusetts
[ Pobierz całość w formacie PDF ]