[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tyle się krzyczy o ich poziomie techniki! Cudzoziemiec machnął ręką wzdłuż lewego brzegu rajzbretu,wydając z siebie pytające gruchanie.- Powiedz mu, że my pracujemy na rolkach, bo nie mamy trzeciej ręki - podpowiedział Karolek Januszowi.- Możliwe, że oni mają, ale my nie.- Sam mu powiedz - mruknął gniewnie Janusz.- Ja jestem zajęty.I w ogóle udowodnijcie mu jakoś, że to jest równoległe, bo ja do niego nie mam siły.Karolek i Lesio porzucili pracę, Oderwali obcokrajowca od Janusza, uciekając się w tym celu do lekkiej przemocy fizycznej, po czym z zapałem przystąpili do wyjaśnień natury fizjologicznotechnicznej jednyą metodą, która mogła dać jakieś szanse powodzenia.Po kwadransie odwrotne strony starych odbitek były zarysowane w całości, przy czym najczęściej powtarzającym się motywem był człowiek o trzech rękach.W chwili kiedy Janusz skończył przystosowywanie nowego stołu do pracy, w umysł nowego pracownika usilnie wpajano przekonanie, iż gdzieś w Europie egzystują tajemnicze trzyrękie istoty, posługujące się tradycyjnymi przykładnicami.Z uwidocznionych na starych odbitkach historii obrazkowych niezbicie wynikało, że istoty te emigrują z Polski, nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu, jeśli nie liczyć odciętych najprawdopodobniej siekierą, trzecich rąk.Objaśniany cudzoziemiec najwyraźniej w świecie rozumiał coraz mniej.- Nie przejmujmy się, może się kiedyś przyuczy - powiedział Lesio pocieszająco.- Podobno tresowane małpy potrafią nawet pisać na maszynie.Janusz otarł pot z czoła i zapalił papierosa.- Wszystko na nic - powiedział stanowczo.- Raz kozie śmierć.Bierzemy byka za rogi.Wypowiedź w pirwszej chwiliwszystkim wydała się mało zrozumiała.Janusz odmówił bliższych wyjaśnień, pomyślał chwilę w skupieniu, po czym z determinachą zastosował metodę bezpośredniego natarcia.Posadził cudzoziemca przy stole i rozłożył przed nim kilka starannie wybranych rysunków.I oto nagle okazało się, że nareszcie znalazł z nim wspólny język.W niebieskich oczach pierwszy raz błysnęło zrozumienie.Obcokrajowiec z zainteresowaniem obejrzał rzuty budynku i uczynił ręką gest cięcia.- Snit - powiedział.- Cup.- Przekrój - zgodził się z ulgą Janusz.- Przekroju jeszcze nie ma.Not jet.Ty zrobisz, rozumiesz? Tu są szkice.You.Machen.Arbeiten.Cudzoziemiec odpowiedział hurgotem, połączonym z dławieniem się, zgrzytem i czkawką.Ton dźwięków był pełen aprobaty.- Podoba mu się - stwierdził Karolek z satysfakcją.- Od początku mówiłem, że nam ten biurowiec nieźle wychodzi.- Dziki, bo dziki, ale ma dobry gust - zgodził się Lesio.Pierwsze trudności zostały przełamane i nowy pracownik zaczął przystosowywać się do otoczenia, życzliwie odnosząc się do wszystkich możliwych odmian swego imienia.Życie służbowe zespołu stało się urozmaicone i pełne niespodzianek.Intensywna nauka języka polskiego dawała rezultaty raczej dość nikłe.W braku jednego, uzgodnionego sposobu porozumiewania się, posługiwano się po prostu stosownymi w danym momencie słowami z jakichkolwiek innych języków, przy czym nikt z zainteresowanych nie wykazał zbytniej pedanterii w kwestii reguł gramatycznych.Cudzoziemiec odnosił się dogramatyki z najdoskonalszą obojętnością.- Dawa mi kalke, ty.Please zwracał się do pani Matyldy z czarującym uśmiechem w błękitnych oczach.Należało mniemać, iż czarujący uśmiech miał też i na ustach, to jednakże było trudne do stwierdzenia z uwagi na gęstość brody.Pani Matylda za każdym razem odpowiedała nerwowym wzdrygnięciem.- Nie ma plan fundamenten informował Janusz, usiłując uczynić wypowiedź jak najbardziej zrozumiałą.- Ty gehen do inżynier.Niejaki niepokój budziły tylko dwa zwroty, używane przez obcokrajowca z niepojętym uporem.Jednym z nich było owo szczególne podkreślanie, iż chodzi właśnie o niego, drugim zaś słowo "wisiel".- Czego on się tak ciągle indywidualizuje? - powiedział Karolek z niesmakiem.- On tak i on tak.A kto nie, do diabła?! - Wyróżnić się stara wyjaśnił Lesio.- Słyszał o komunizmie i pomieszało mu się w głowie.Myśli, że u nas wszystko wspólne i sam chce uchodzić za jednostkę.- A może chce podkreślić, że się z nami zgadza? - powiedział Janusz.- On tak, a jak inni, to go nie obchodzi.W końcu przyjechał przecież do nas i siedzi.- Możliwe.Jakiś powód musiał mieć, żeby tu przyjechać do pracy.Kto wie, może chce nam dać do zrozumienia, że mu się nasz ustrój podoba? Wisiel wydawał się znacznie bardziej niepokojący niż ewentualny stosunek cudzoziemca do ustroju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]