[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie kryłam faktu.— No właśnie — przyświadczył żywo.— Z niczego umiesz przyrządzić doskonałą potrawę.Czego ja się mam czepiać, wszystkie twoje cechy sprawiają mi frajdę i przy tych zaletach twoje wady gówno mnie obchodzą.Upodobania mamy jednakowe.Fakt, mieliśmy.Obydwoje lubiliśmy wyłącznie wytrawne wino, jarzyny i owoce tylko surowe, nie gotowane, przed zaśnięciem w łóżku poczytać sobie książkę, hotele i pensjonaty wyłącznie pierwszej kategorii, jednakowo nie trawiliśmy namiociku i biwaku nad ruczajem, oraz tłumu i ścisku.Powiedzmy, że dodatkowo ja umiałam rozpalić ognisko jedną zapałką i wyżywić się produktami z lasu, a Grzegorz miał licencję pilota, ale to już były cechy marginesowe.Trochę nam się mijało przy klimacie, ja bowiem uznawałam wyłącznie morze, Grzegorz zaś chętnie dopuszczał także i góry.Za to w kwestii pracy obydwoje potrafiliśmy doskonale zrozumieć słowa ukochanej osoby: „Daj mi spokój i nie zawracaj głowy, ja teraz pracuję”, a kto z normalnych jednostek ludzkich obojętnej płci umie się do tego dostosować? I baba się obrazi, i chłop, będą próbowali przeszkadzać, a co najmniej czekać niecierpliwie, co nie ma siły, wisi w powietrzu.Dać człowiekowi spokój przy pracy to jest wielka sztuka, rzadko komu dostępna.Mieliśmy ją opanowaną.Tak na marginesie, najgłupsze są chyba żony policjantów.Widziały gały, co brały.Wie w końcu taka, kogo poślubia, a potem ma pretensje i wyczynia awantury, że mąż nie przychodzi punktualnie na obiad, a bywa, że i na kolację nie wraca.Co jej się wydawało? Że od dnia jej ślubu zaniknie przestępczość.?Co właściwie miałoby nas poróżnić? Pieniądze? Nonsens, zarabialiśmy je obydwoje ulubioną pracą, od lat byłam samowystarczalna, nie dość na tym, utrzymywałam dom, Grzegorz również.Jakieś głupie fanaberie? Wystarczy odrobina rozumu, żeby je opanować, wystarczy odrobina tolerancji.Może inna kobieta, ale kobiet w życiu Grzegorza w ogóle nie zdołałabym policzyć, on sam pewnie też nie, wiedziałam o nich więcej niż jego żony, nie miały znaczenia.Poza tym, miałby chyba dość taktu, żeby je przede mną ukryć.?Jedno tylko właściwie zostało.Podwiązki.Westchnęłam sobie na to przypomnienie.W bardzo, ale to bardzo młodych latach byłam głęboko przekonana, że podwiązki stanowią najwstrętniejszą część stroju.Jest to wprost obrzydliwość, niezgrabna i kompromitująca.Możliwe, iż pewien wpływ na moje poglądy miały zapinki, które ciągle się psuły i zastępowało się je to drobnym bilonem, to guzikiem, drobny bilon diabli wzięli, pięć groszy przeistoczyło się w okaz numizmatyczny, guziki najlepsze były niciane, ale musiały pochodzić ze spadku po przodkach, bo w czasach współczesnych przestały istnieć.Ostatecznie jakiś rezultat dawała jeszcze gumka do ołówka.No, jeśli coś takiego miało wkraczać w seks.Wyobrażając sobie własną erotyczną przyszłość, z wielkim zakłopotaniem zastanawiałam się, jak też można unikać prezentacji tak krępującego szczegółu, należy się wszak rozebrać.? Zakochany młodzieniec, ogłuszony widokiem może całkowicie ochłonąć w uczuciach, zgoła wstręt go ogarnie, co z takim fantem zrobić? Wyjście widziałam tylko jedno, mianowicie wdawać się w miłość wyłącznie w okresie letnim, kiedy człowiek chodzi boso i podwiązki razem z pończochami ma z głowy.I do tego ten pasek idiotyczny, okropność.No, można ostatecznie pozbyć się odzieży gdzieś na uboczu i wrócić do męża, ewentualnie gacha, wszystko jedno, w stanie już niejako gotowym.Balzak to nawet mocno zalecał.W obliczu panującej wówczas ciasnoty mieszkaniowej zadanie było prawie niewykonalne i kłopot miałam z tym straszliwy przez całe lata, tak długo, że w końcu teoria przeszła w fazę praktyki.Umęczyłam się przeraźliwie i dopiero od Grzegorza dowiedziałam się, że jestem w błędzie.Wbrew moim ustabilizowanym przekonaniom, dla mężczyzny podwiązki mogą stanowić element nawet podniecający, budzić zachwyt oraz pożądanie, cholerny pasek do nich bywa zaś niekiedy wręcz dziełem sztuki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]