Home HomeRoberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzeniaRoberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzeniaRoberts Nora Marzenia 01 Smiale marzeniaChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Pratchett Terry ÂŚwiat Dysku T. 38 W Północ Się OdziejęZientarowa Maria Drobne ustroje (SCAN dal 1028)Young Samantha Wszystkie odcienie pożądaniaHerodian Historia Cesarstwa Rzymskiego (2)Arturo Perez Reverte Terytorium KomanczowRice Anne Wywiad z wampirem
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Ghe­aldanie wystrzegają się obcych, ale jeśli nie będziecie niko­mu wchodzić w drogę, nie powinni was niepokoić.Zacze­kacie tam na wiadomość ode mnie.- Ale my chcemy jechać z wami - protestował.­Wszyscy złożyliśmy przysięgę wierności Smokowi Odro­dzonemu.Nie wiem, w jaki sposób nasza garstka mogłaby zdobyć fortecę, która nigdy nie padła, ale z pomocą Lorda Smoka zrobimy wszystko, co ma być zrobione.- Tak więc teraz jesteśmy "Ludem Smoka".- Perrin zaśmiał się niewesoło.- Kamień Łzy nie padnie, dopóki nie nadejdzie "Lud Smoka".Nadałaś nam już nowe imię; Moiraine?- Uważaj na swój język, kowalu - warknął Lan, w jego twarzy był tylko lód i kamień.Gdy Moiraine obrzuciła obu ostrymi spojrzeniami, za­milkli.- Przepraszam, Uno - powiedziała - ale musimy po­dróżować szybko, jeżeli chcemy go dogonić.Jesteś teraz je­dynym Shienaraninem zdolnym do ostrej jazdy, nie możemy pozwolić sobie na stratę tych dni, gdy pozostali będą odzy­skiwać siły.Wyślę ci wiadomość, gdy tylko będę mogła.Uno skrzywił się, ale skłoniwszy głowę, zaakceptował jej rozkaz.Kiedy pozwoliła mu odejść, zgarbił ramiona i po­szedł poinformować pozostałych.- Cóż, ja jadę, niezależnie od tego, co powiesz - oznaj­miła twardo Min.- Tak, jedziesz, ale do Tar Valon - poinformowała ją Moiraine.- Tego nie zrobię!Aes Sedai ciągnęła nie zrażona dalej, jakby tamta nic nie powiedziała:- Ktoś musi powiedzieć Zasiadającej na Tronie Amyr­lin, co się tu wydarzyło, a nie mogę liczyć, że znajdę kogoś godnego zaufania, kto równocześnie posiadałby gołębie po­cztowe.Albo że Amyrlin przeczyta w ogóle wiadomość, którą prześlę przy pomocy gołębia.To jest długa podróż i trudna.Nie wysyłałabym cię samej, gdybym miała kogo wysłać z tobą, ale dopatrzę, byś otrzymała pieniądze i listy, które mogą przydać ci się w drodze.Musisz jednak jechać szybko.Kiedy koń się zmęczy, kup następnego albo ukrad­nij, jeżeli będziesz musiała, ale jedź szybko.- Niech Uno zawiezie twoją wiadomość.Jest nietknię­ty, sama powiedziałaś.Ja jadę za Randem.- Uno ma własne obowiązki, Min.I czy wyobrażasz sobie, że mężczyzna mógłby zwyczajnie przejść przez bramy Tar Valon i domagać się audiencji u Zasiadającej na Tronie Amyrlin? Nawet król musiałby czekać dniami, gdyby przybył nie zapowiedziany i obawiam się, że każdy Shienaranin mu­siałby zdzierać obcasy tygodniami, o ile nie bez końca.Nie trzeba chyba nawet nadmieniać, że coś tak niezwykłego nie uszłoby uwagi nikogo w Tar Valon, wszyscy wiedzieliby o całej sprawie jeszcze przed zachodem słońca.Niewiele ko­biet stara się o przyjęcie przez samą Amyrlin, ale czasami się to zdarza i nie wywołuje żadnych szczególnych komentarzy.Nikt nie może się dowiedzieć nawet tyle, że Amyrlin otrzy­mała wiadomość ode mnie.Jej życie, i nasze życie również, może od tego zależeć.Ty jesteś jedyną, która może jechać.Min siedziała, otwierając i zamykając usta, najwidocz­niej starała się znaleźć jakiś inny argument, ale Moiraine kontynuowała, nie zwracając na nią więcej uwagi.- Lan, naprawdę obawiam się, że znajdziemy dużo więcej dowodów na jego przejście, niźli bym chciała, ale polegam na twoich zdolnościach tropiciela.Strażnik pokiwał głową.- Perrin? Loial? Czy pojedziecie ze mną za Randem?Ze swego miejsca pod ścianą Min wydała skrzek pełen oburzenia, ale Aes Sedai zignorowała go.- Ja pojadę - powiedział szybko Loial.- Rand jest moim przyjacielem.I przyznam się, nie chciałbym nic stracić.Do mojej książki, rozumiecie.Perrin dłużej ociągał się z odpowiedzią.Rand był rów­nież jego przyjacielem, niezależnie od tego, co stało się z nim po drodze.Poza tym był nieomal pewien, iż ich losy są związane, choć tego najchętniej by uniknął, gdyby, rzecz jasna, mógł.- To już zostało postanowione, nieprawdaż? - rzekł na koniec.- Jadę.- Dobrze.- Moiraine ponownie zatarła dłonie, roz­taczała wokół siebie atmosferę zapału, właściwą komuś, kto właśnie zabiera się do pracy.- Musicie natychmiast być gotowi do drogi.Rand wyprzedza nas o całe godziny.Przed południem mam zamiar być już dość daleko na jego szlaku.Szczupła była i niepokaźna, jednak moc jej osobowości była tak wielka, że wszyscy, z wyjątkiem Lana, natychmiast ruszyli do drzwi.Loial szedł zgięty wpół, zanim nie znalazł się na dworze.Patrząc na nią, Perrin pomyślał o dobrej gospodyni zaganiającej swe gęsi.Kiedy już wyszli na zewnątrz, Min została trochę z tyłu i zwróciła się do Lana z nazbyt słodkim uśmiechem:- A może ty chciałbyś przekazać jakąś wiadomość? Może do Nynaeve?Strażnik zamrugał, jakby zaskoczono go znienacka, ni­czym konia wspartego tylko na trzech nogach,- Czy wszyscy muszą wiedzieć.? - Jednak niemal natychmiast odzyskał równowagę.- Jeżeli jest coś, co ona chce ode mnie usłyszeć, powiem jej to sam.Zamknął drzwi niemalże przed samym jej nosem.- Mężczyźni! - wymruczała Min do drzwi.- Zbyt ślepi, by widzieć to, co nawet kamień by zobaczył i zbyt uparci, aby można było im zaufać, że będą za siebie myśleć.Perrin wciągnął głęboko powietrze.Paskudny zapach śmierci wciąż wisiał w powietrzu, ale było tu przyjemniej niźli w zamknięciu.Trochę lepiej.- Czyste powietrze - westchnął Loial.- Dym tro­chę mi zaczynał już przeszkadzać.Razem zaczęli schodzić ze zbocza.Poniżej, Shienaranie gromadzili się wokół Uno przy strumieniu.Wnioskując z gestów, jednooki nadrabiał zaległości w przeklinaniu, ja­kie nagromadziły mu się w ostatnim czasie.- W jaki sposób wy dwaj zostaliście nagle uprzywile­jowani? - wyrwało się znienacka Min.- Was zapytała.Wobec mnie nie była na tyle grzeczna, by zapytać.Loial potrząsnął głową.- Myślę, że nas zapytała, ponieważ wiedziała, że się zgodzimy, Min.Moiraine zdaje się łatwo odczytywać nasze myśli, wie, co zrobimy.Ty natomiast jesteś dla niej za­mkniętą księgą.Min wyglądała jednak na połowicznie tylko ułagodzoną.Spojrzała na nich, unosząc oczy w górę.Perrinowi sięgała zaledwie do ramienia, a Loial był wszak jeszcze wyższy.- Dużo z tego mam.I tak jadę tam, gdzie ona chce, podobnie jak wy, moje małe jagniątka.Przez chwilę zacho­wywałeś się właściwie, Perrin.Zupełnie jakby sprzedała ci kaftan, w którym prują się szwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •