[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hugh nie odrywał wzroku od Sarah.To musi być jej decyzja.On nie będzie jej doniczego zmuszał.– Dziś był taki niezwykły dzień – powiedziała cicho Sarah.– To na pewno nie będzie jego najbardziej skandaliczny moment.Wydawała się zmęczona.Hugh obejmował ją przez całą drogę do domu, aż w końcuprzestała łkać i pogrążyła się w rozdzierającym serce milczeniu.Kiedy popatrzył jej w oczy, napotkał puste spojrzenie.Była w szoku.Wiedział, co to znaczy.Teraz jednak w końcu zaczęła przypominać samą siebie.Jeśli nie poprawiło jej się zupełnie, to w każdym razie było trochę lepiej.– Proszę – tym jednym słowem zwrócił się do jej kuzynki.Honoria wahała się przez chwilę, po czym wstała.– Dobrze – ustąpiła.– Ale wrócę za dziesięć minut.– Za godzinę – powiedziała Sarah.– Ale…– Co gorszego może się zdarzyć? – spytała Sarah ze zdziwieniem.– Będziemy zmuszeni do małżeństwa? To już jest załatwione.– Nie o to chodzi.– A więc o co?Honoria otworzyła usta i zamknęła je, nie mówiąc nic, a jedynie patrząc to na Sarah, to na Hugh.– Mam być twoją przyzwoitką.– Nie wierzę, że właśnie to słowo padło z ust mojej matki, kiedy była tu wcześniej.– Gdzie jest twoja matka? – spytał Hugh.Nie żeby planował czynić jakieś niestosowne awanse tego wieczoru, ale skoro ma zostać przez godzinę sam na sam z Sarah, uznał, że dobrze byłoby to wiedzieć.– Na kolacji – odparła Sarah.Hugh zacisnął palce na nasadzie nosa.– Boże, już tak późno?– Daniel wspomniał, że pan także się zdrzemnął – odezwała się Honoria z łagodnym uśmiechem.Hugh skinął nieznacznie głową.A może pokręcił.A może tylko przewrócił oczami.Byłtak zatopiony w myślach, że nie zwrócił na to uwagi.Chciał zostać z Sarah, kiedy wrócili do Whipple Hill, ale nawet on wiedział, że jej kuzyni nie dopuściliby do czegoś tak niestosownego.A co ważniejsze, był na tyle wyczerpany, że z trudem udało mu się wspiąć po schodach i dotrzeć do własnego łóżka.– Nie spodziewają się pana zobaczyć – dodała Honoria.– Daniel powiedział… hm, nie wiem właściwie, co powiedział, ale zawsze był dobry w wymyślaniu wiarygodnych wymówek.– A jego oko? – spytał Hugh.– Powiedział, że miał podbite oko, kiedy poznał Annę, więc uznał, że tak samo powinno być, kiedy będzie się z nią żenił.Hugh spojrzał na nią z osłupieniem.– I Anna w to uwierzyła?– Mogę całkiem szczerze powiedzieć, że nie mam pojęcia – odparła Honoria niecosztywno.Sarah parsknęła i przewróciła oczami.– Ale – kontynuowała Honoria, wstając, a na jej twarzy znowu pojawił się uśmiech –mogę też całkiem szczerze powiedzieć, że cieszę się, że nie było mnie przy tym, kiedy go zobaczyła.Hugh usunął się z drogi, gdy Honoria podeszła do drzwi.– Jedna godzina – powiedziała.Zatrzymała się na chwilę, zanim wyszła.– Powinniście zamknąć drzwi na zamek.Hugh spojrzał na nią zdumiony.– Przepraszam?Honoria przełknęła ślinę z zakłopotaniem, a jej policzki przybrały intensywny odcień różu.– Wszyscy pomyślą, że Sarah odpoczywa i chce, żeby jej nie przeszkadzać.Hugh tylko patrzył na nią w osłupieniu.Czyżby ona udzielała mu pozwolenia, byzniewolił jej kuzynkę?Dopiero po chwili Honoria zdała sobie sprawę, jakimi drogami podążały jego myśli.– Nie chciałam powiedzieć… Och, na miłość boską, przecież żadne z was nie jest w stanie nic zrobić.Hugh zerknął na Sarah.Szczęka jej opadła.– Nie chcielibyście chyba, żeby ktoś wam przeszkadzał, kiedy będziecie sami – dodała Honoria, której twarz miała teraz kolor nie całkiem dojrzałej truskawki.Zmrużyła oczy i spojrzała na Hugh.– Pan będzie tylko siedział w fotelu.Nieruchomo.Hugh odchrząknął.– Nieruchomo.– To byłoby nadzwyczaj niestosowne.Pójdę już – rzuciła pospiesznie i wybiegła z pokoju.Hugh odwrócił się do Sarah.– To było dziwne – stwierdził.– Lepiej zamknij drzwi – rzekła Sarah.– Po tym wszystkim…Sięgnął do zamka i przekręcił klucz.– Rzeczywiście.Jednak po wyjściu Honorii zabrakło im czegokolwiek, co dawałoby wrażenie normalności i Hugh stał przy drzwiach niczym źle wyważony posąg, nie mogąc się zdecydować, w którą stronę zrobić pierwszy krok.– Co miałeś na myśli – wypaliła Sarah – kiedy powiedziałeś, że „są ludzie, którzy krzywdzą kobiety”?Hugh zmarszczył brwi.– Przepraszam.Nie rozumiem…– Zeszłej nocy – wyjaśniła.– Kiedy mnie znalazłeś.Byłeś taki wzburzony i powiedziałeś coś o ludziach, którzy krzywdzą innych, którzy krzywdzą kobiety.Otworzył usta, lecz coś go ścisnęło w gardle, nie pozwalając wypowiedzieć słów, które mu się nasuwały.Jak mogła tego nie rozumieć? Przecież nie mogła być aż tak niewinna.Żyła jak pod kloszem, ale musiała wiedzieć, co się dzieje między mężczyzną i kobietą.– Czasami – zaczął powoli, gdyż rozmowy na ten temat nigdy się nie spodziewał –mężczyzna może…– Proszę – przerwała mu.– Wiem, że mężczyźni krzywdzą kobiety.Robią to każdego dnia.Hugh się wzdrygnął.Chciałby, żeby jej słowa były szokujące, ale nie były.Sarah powiedziała tylko prawdę.– Nie mówiłeś tak ogólnie – stwierdziła.– Mogłeś tak myśleć, ale tak nie było.O kim mówiłeś?Hugh zamarł, a kiedy w końcu się odezwał, nie patrzył na Sarah.– O mojej matce – powiedział cicho.– Na pewno zdążyłaś się zorientować, że mój ojciec nie jest miłym człowiekiem.– Tak mi przykro – powiedziała.– Krzywdził ją w łóżku.– Hugh nagle poczuł się źle.Rozbolał go kark i przechylił głowę na bok, próbując się uwolnić od ciężaru wspomnień.– Nigdy nie krzywdził jej poza łóżkiem.Tylko tam.– Przełknął ślinę.Wziął głęboki oddech.– Nocami słyszałem jej krzyki.Sarah się nie odezwała.Był jej za to wdzięczny.– Nigdy niczego nie widziałem – mówił dalej Hugh.– Jeśli zostawiał jakieś ślady, zawsze dbał o to, żeby nie było ich widać.Nigdy nie utykała, nigdy nie miała sińców.Ale… – Spojrzałna Sarah.W końcu na nią spojrzał.– Widziałem to w jej oczach.– Tak mi przykro – powtórzyła Sarah, lecz w jej oczach pojawił się cień nieufności i po chwili odwróciła wzrok.Hugh patrzył, jak opuściła głowę, a cienie zagrały na jej szyi, gdy przełknęła ślinę.Nigdynie widział jej tak zakłopotanej, tak speszonej.– Saro – zaczął i natychmiast sklął sam siebie, ponieważ ona podniosła wzrok, oczekując, że powie coś więcej, a on nie miał pojęcia, co powiedzieć.Otworzył usta bez słowa, a ona znowu spuściła wzrok, wpatrując się w swoje dłonie, nerwowo bawiące się prześcieradłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]