Home HomeAndrzej.Sapkowski. .Krew.Elfow.[www.osiolek.com].1Norton Andre Lackey Mercedes Zguba elfowAndrzej Sapkowski 1. Krew ElfowKrew ElfowOstrzegam czytelnika Carter DicksonArct Bohdan Cena zycia (3)Elliott Kate Korona gwiazd 04 Dziecko płomieniaClifford Francis Trzecia strona medaluChmielewska Joanna Wszystko Czerwone (www.ksiazki4§ Fowles John Mag
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tynka123.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Poza nimi został posterunek, a ze słów strażników wynikało, że dalej, na południe, w odległości trzech dni jazdy nie ma siedzib ludzkich i dopiero dalej pojawiają się osady, chronione już przez jazdę Rohanu, chociaż łańcuch arnorskich strażnic ciągnie się aż do samej Iseny.O mrocznej północy skręcili z przetartej drogi i starając się pozostawiać po sobie jak najmniej śladów, ruszyli na północny wschód.Po przejściu jakichś dwóch mil zatrzymali się.Ustawili furgony w koło i złączyli je na wszelki wypadek łańcuchami, opuścili drewniane tarcze z boków, wystawili warty i położyli się spać, po raz pierwszy od początku długiej drogi pozbawieni ochrony arnorskich mieczy i murów.Folkowi warta przypadła dwie godziny po północy, wraz z nim miał pełnić straż Weort.Tropiciel przypasał miecz, włożył hełm i kolczugę, hobbit wziął łuk i kołczan.W ciemności nie rozstawiano obozu w głębi zagajnika, lecz wybrano płytki parów, po którego dnie płynął niewielki strumyk.Ognisko wygasło, ale węgle jeszcze się tliły, w zapasie było dużo chrustu - na wszelki wypadek.Folko dobrze pamiętał przygodę z wilkołakami, które omal nie pożarły oddziału strażników nieco dalej na wschód od tej okolicy!Weort ruszył w obchód, hobbit wdrapał się na skrzyżowanie dwóch łuków, na których rozpięta była płachta chroniąca jeden z furgonów.Nad zębatą krawędzią Gór Mglistych pojawił się księżyc, ale szybko przesłoniły go pełznące z południa niskie chmury.Mrok zgęstniał, teraz na tle gwiaździstego nieba Folko mógł tylko odróżnić zarysy najbliższego zagajnika.Nagle poczuł się dziwnie i ogarnął go lęk.Kroków Weorta nie było słychać i hobbit zaniepokoił się.Gdzie się podział tropiciel? Balansując ciałem, ryzykując upadek, wstał.Nic, ani odgłosu kroków, ani odbicia zbroi.Wystraszony, już zamierzał zeskoczyć na dół i budzić Torina, gdy nagle poczuł znajome, choć już nieco zapomniane uczucie przygnębienia.Ale teraz nie wywołało ono w nim panicznego strachu.- Budź wszystkich! Rozpalaj ogień! - rozległ się stłumiony okrzyk Weorta.- Widziałem coś!.- Głos człowieka drżał.- Idzie przez wzgórze na mnie coś szarego, jakby płachta ze zgrzebniny, tylko lśniącej, niby jakaś postać.Ja do niej powiadam - „stój”, a ona jak nie zasyczy! Cały skamieniałem, zapomniałem, z której strony mam miecz.Ani chybi jakieś czary, nie inaczej! Poczekaj.Tam jest! - Weort aż popiskiwał.Stojący z mocno zamkniętymi oczami Folko sam już widział -nie oczami, tylko jakimś wewnętrznym spojrzeniem - że z północnego wschodu, spod gęstwiny młodych wiązów płynęło w ich kierunku szare lśnienie, słabe, niemal niezauważalne; hobbit poczuł zbliżanie się tej samej siły, która próbowała złamać go w Annuminas; wtedy nie poddał się, a teraz owa Moc pełzła znowu - już nie jako napastnik, lecz jako żebrak.Wychwycił tę okropną prośbę, rodzącą się z niewyobrażalnych dla żyjącego cierpień.Obok jęknął zduszonym głosem Weort; Folko otworzył oczy i zobaczył szary cień kilkadziesiąt sążni od nich.Wtedy wyszarpnął starannie owinięte w pergamin i skórę łuk oraz kołczan ze strzałami elfów.Cienki i długi grot nagle zalśnił, niczym mała gwiazda, odpędzając mrok, i Folko usłyszał, jak szczęknęły zęby stojącego obok tropiciela i jak zgrzytnął jego wyciągany z pochwy miecz.Hobbit naciągnął cięciwę.Zbliżające się widmo chyba coś wyczuło; i niewątpliwie znało broń elfów.Szara plama zawahała się i zatrzymała.Rozległ się żmijowaty syk.Mrużąc lewe oko, Folko naprowadził gwiaździsty grot na falującą w słabym świetle postać i w myślach rozkazał jej: Odejdź! Odejdź i nie nachodź nas więcej! Widzisz tę strzałę?!Odpowiedź przyszła natychmiast: tęskny jęk, zagrobowa rozpacz, bezdźwięczny i nieartykułowany szloch:„Jestem niewolnikiem tego, co wy macie.Nie odejdę, jestem bezsilny, jestem skazany na wędrówkę za wami, póki to macie.Oddaj mi go!”.- Na co czekasz?! - żarliwie wyszeptał w ucho hobbita Weort [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •