Home HomeCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)Jeffrey Schultz Critical Companion To John Steinbeck, A Literary Reference To His Life And Work (2005)John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwaJohn Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwaKos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza hunyChristiane F My, Dzieci z Dworca ZOOJan Nowicki Między niebem a ziemiąKsiega HenrykowskaDzieła ÂŚw. Jan od Krzyża
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .WabiÅ‚a czy ostrzegaÅ‚a? Nie potrafiÅ‚em odpowiedzieć na to pytanie, choć trudnobyÅ‚o nie doszukać siÄ™ w jej gÅ‚osie ukrytego znaczenia.GÅ‚os ten besztaÅ‚, brzmiaÅ‚ jak flet, zgrzytaÅ‚, trelowaÅ‚,uwodziÅ‚.Nagle gdzieÅ› za gÄ™stwinÄ… krzewów zabrzmiaÅ‚ dzwon.Ptak przestaÅ‚ Å›piewać, a ja zaczÄ…Å‚em wdrapywać siÄ™pod górÄ™.Dzwon odezwaÅ‚ siÄ™ trzykrotnie.Pewnie wzywaÅ‚ kogoÅ› na podwieczorek, a może bawiÅ‚o siÄ™ nim jakieÅ›dziecko.Po chwili skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ strome zbocze i drzewa siÄ™ przerzedziÅ‚y, choć krzaki rosÅ‚y wciąż równie gÄ™sto.ZobaczyÅ‚em bramÄ™, zamkniÄ™tÄ… na Å‚aÅ„cuch i pomalowanÄ….Ale farba obÅ‚aziÅ‚a, Å‚aÅ„cuch byÅ‚ zardzewiaÅ‚y, a zprawej strony bramy ktoÅ› utorowaÅ‚ sobie przejÅ›cie przez druty.Szeroka, porosÅ‚a trawÄ… droga prowadziÅ‚a w gÅ‚Ä…bprzylÄ…dka, schodzÄ…c lekko w dół.KrÄ™ciÅ‚a miÄ™dzy drzewami, nie widać byÅ‚o domu.Przez chwilÄ™ nasÅ‚uchiwaÅ‚em,ale nie dobiegÅ‚y mnie żadne gÅ‚osy.Na zboczu wzgórza znów zaczÄ…Å‚ Å›piewać ptak. I wtedy to zobaczyÅ‚em.PrzeszedÅ‚em przez dziurÄ™.Dwa, może trzy drzewa dalej, do pnia pinii przybitabyÅ‚a tablica, trudna do odczytania, choć wisiaÅ‚a w takim miejscu, w jakim w Anglii wywieszono by ostrzeżenie:Obcym wstÄ™p wzbroniony.Ale na tej tablicy czerwonymi literami na biaÅ‚ym tle widniaÅ‚ napis Salle d'attente.WyglÄ…daÅ‚a tak, jakby ktoÅ› zabraÅ‚ jÄ… przed laty z jakiejÅ› francuskiej stacyjki; zwykÅ‚y studencki dowcip.ZÅ‚aziÅ‚a zniej emalia, tu i ówdzie pojawiÅ‚a siÄ™ rdza.Dziury wyglÄ…daÅ‚y na Å›lady kul.PrzypomniaÅ‚o mi siÄ™ ostrzeżenieMitforda: miej siÄ™ na bacznoÅ›ci przed poczekalniÄ….StaÅ‚em na zaroÅ›niÄ™tej trawÄ… drodze bijÄ…c siÄ™ z myÅ›lami: pójść czy nie pójść w stronÄ™ willi.WalczyÅ‚a wemnie ciekawośćiobawa,że zostanÄ™tampotraktowanyzgóry.DomyÅ›liÅ‚em siÄ™ od razu, że musi to być willa tegokolaboracjonisty, z którym pokłóciÅ‚ siÄ™ Mitford, ale dotychczas wyobrażaÅ‚em sobie, że kolaboracjonista ów jestchytrym greckim Lavalem o szczurzej twarzy, a nie kimÅ› na tyle kulturalnym, żeby czytać lub mieć goÅ›ci, którzyczytajÄ… w oryginale Eliota i Audena.StaÅ‚em tak dÅ‚ugo, aż zdenerwowaÅ‚ mnie wÅ‚asny brak decyzji i nakazaÅ‚emsobie odwrót.PrzeszedÅ‚em z powrotem przez dziurÄ™ i zaczÄ…Å‚em wspinaćsiÄ™nacentralny grzbiet.DróżkazamieniÅ‚asiÄ™wkrótce w koziÄ… Å›cieżkÄ™, ale wyraznie ktoÅ› niÄ… chodziÅ‚, bo tu i ówdzie spod przewróconego kamienia wyzieraÅ‚aczerwona ziemia, kontrastujÄ…c z wypalonÄ… sÅ‚oÅ„cem szaroÅ›ciÄ….ZnalazÅ‚szy siÄ™ na grzbiecie, obejrzaÅ‚em siÄ™.StÄ…d niebyÅ‚o jużwidaćwilli,alewiedziaÅ‚em,w którym punkcie siÄ™ znajduje.Morze i góry unosiÅ‚y siÄ™ w Å‚agodnym blaskuzachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca.Wszystko tu byÅ‚o wcielonym spokojem, żywioÅ‚y i pustka, wyzÅ‚ocone powietrze i niemabÅ‚Ä™kitna dal, toteż kiedy zaczÄ…Å‚em schodzić stromÄ… Å›cieżkÄ… prowadzÄ…cÄ… w stronÄ™ szkoÅ‚y, północna strona wyspywydawaÅ‚a mi siÄ™ prawem kontrastu banalna i smutna.11NastÄ™pnego dnia po Å›niadaniu podszedÅ‚em do stolika Demetriadesa.Poprzedniego wieczoru byÅ‚ we wsi inie chciaÅ‚o mi siÄ™ czekać na jego powrót.Demetriades byÅ‚ niskim, pulchnym czÅ‚owieczkiem o żabiej twarzy,pochodziÅ‚ z Korfu i we wrÄ™cz patologiczny sposób nie cierpiaÅ‚ sÅ‚oÅ„ca i przyrody.Stale zrzÄ™dziÅ‚ na  ohydÄ™prowincjonalnego życia, do którego zmuszaÅ‚ nas pobyt na wyspie.W Atenach wychodziÅ‚ tylko nocÄ…, oddajÄ…c siÄ™swoim dwóm namiÄ™tnoÅ›ciom - żarciu i porubstwu.PoÅ›wiÄ™caÅ‚ na to wszystkie zarobki, na to i na ubranie; powinienwyglÄ…dać obleÅ›nie i szaro, jak czÅ‚owiek zdeprawowany, a tymczasem byÅ‚ różowy i miaÅ‚ niewinny wyraz twarzy.Za najwiÄ™kszego bohatera w historii uważaÅ‚ CasanovÄ™.Brak mu byÅ‚o boswellowskiego czaru, nie mówiÄ…c już ogeniuszu WÅ‚ocha, ale i tak jego towarzystwo, choć Å‚atwo przechodziÅ‚ od rozbawienia do posÄ™pnoÅ›ci, byÅ‚o znaczniebardziej atrakcyjne, niż dawaÅ‚ do zrozumienia Mitford.No, i nie byÅ‚ hipokrytÄ….MiaÅ‚ wdziÄ™k czÅ‚owieka, który bezzastrzeżeÅ„ akceptuje samego siebie, wdziÄ™k oportunisty.ZabraÅ‚em go do ogrodu.Nazywano go Méli, co oznaczaÅ‚o miód.Bo jak dziecko uwielbiaÅ‚ sÅ‚odycze.- Méli, co pan wie o tym facecie, który mieszka w Bourani?- Pan go poznaÅ‚?- Nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •