[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chór dziś rano? - Jerint zamrugał zaskoczony, a paru śmielszych uczniów zachichotało na widok jego zakłopotania.- Tak, pamiętam, że dźwięk nie przypominał dźwięku fletów, a poza tym sagę tradycyjnie śpiewa się bez akompaniamentu.Ale Brudegan ma skłonność do improwizowania.- Machnął ręką ruchem pełnym irytacji.Piękna uniosła się na ramieniu Menolly.Przestraszona trzepotała skrzydłami dla utrzymania równowagi, przez cienki rękaw wbijała boleśnie pazury w ciało Menolly.- Nie ciebie miałem na myśli, moja śliczna - rzekł Jerint przepraszająco.Głaszcząc łebek Pięknej skłonił ją do zajęcia poprzedniej pozycji.- Cała muzyka pochodziła od tego małego stworzenia?- Ile z nich śpiewało, Menolly? - zapytał mistrz Domick.- Tylko pięć - odparła z wahaniem, przypominając sobie reakcję Dunki na liczbę dziewięć.- Tylko pięć?Kpiący ton spowodował, że zerknęła z przestrachem na masywnego mistrza w obawie, że stroi sobie z niej żarty, choć lekki uśmiech na jego twarzy wcale na to nie wskazywał.- Pięć! - Mistrz Jerint zaskoczony zakołysał się na piętach.-.Ty masz pięć jaszczurek ognistych?- W istocie, panie, szczerze mówiąc.- Rozsądnie jest być szczerym, Menolly - zgodził się mistrz Domick, drażniąc się z nią w niezbyt miły sposób.- Naznaczyłam ich dziewięć - powiedziała Menolly pospiesznie - ponieważ akurat na zewnątrz jaskini opadała Nić; jedyne co mogłam zrobić, aby pisklęta nie wyszły na zewnątrz, gdzie zginęłyby na pewno, to dać im jeść i.- Naznaczyć je, oczywiście - dokończył Domick, gdy umilkła na widok pełnej zdumienia i niedowierzania miny mistrza Jerinta.- Powinnaś, doprawdy, dodać nową zwrotkę do swojej piosenki, Menolly, albo jeszcze lepiej dwie zwrotki.- Mistrz Harfiarzy wydał pieśń w takiej postaci, w jakiej uznał za stosowne - powiedziała tonem, jak się jej wydawało, spokojnej godności.Twarz mężczyzny rozciągnęła się powoli w uśmiechu.- Rozsądnie jest być szczerym, Menolly.Czy uczyłaś swoje jaszczury śpiewu?- Właściwie nie uczyłam ich wcale, panie.Grałam na flecie, a one towarzyszyły mi śpiewem.- A skoro już mowa o flecie, Jerincie, dziewczyna musi mieć jakiś instrument, do czasu kiedy zrobi sobie własny.A może Petiron nie miał dość drewna, by cię tego nauczyć?- Wyjaśniał mi, jak się to robi - odparła Menolly.Czy mistrz Domick mógł przypuszczać, by Yanus, pan Morskiej Warowni pozwolił marnować cenne tworzywo dla dziewczyny?- We właściwym czasie przekonamy się, w jakim stopniu przyswoiłaś sobie tę wiedzę.A na razie, Menolly potrzebna jest gitara, aby zagrała dla mnie i ćwiczyła później.- rzekł przeciągając ostatnie dwa słowa i surowym głosem gromiąc gapiów.Wszyscy podjęli nagle przerwaną pracę ze zdwojonym zapałem.Pracownia rozbrzmiała na nowo stukaniem, brzdękaniem i gwizdaniem, aż Piękna rozpostarła skrzydła i zaskrzeczała gniewnie.- Trudno ją winić - odezwał się Domick, gdy Menolly uspokajała jaszczurkę.- Jakże niezwykłą skalę dźwięków jest w stanie wydawać - zauważył mistrz Jerint.- A gitara dla Menolly? Abyśmy mogli ocenić skalę dźwięków, do jakich ona jest zdolna? - Domick upomniał mistrza znudzonym tonem.- Tak, tak.Jest tu wiele instrumentów do wyboru - rzekł Jerint, kierując się ku tej części zbudowanego w kształcie litery L pomieszczenia, która sąsiadowała z podwórzem.Tak było rzeczywiście.Menolly stwierdziła to, gdy podeszli do kąta zastawionego bębnami, fletami, harfami różnej wielkości i kształtu oraz gitarami.Instrumenty wisiały na hakach wbitych w kamienną ścianę, albo na sznurach uwiązanych do belek sufitu.Inne leżały w kurzu na półkach.Im dalej je położono, tym grubsza pokrywała je warstwa kurzu.- Gitara, powiadasz? - Jerint łypnął z ukosa na zgromadzone instrumenty i sięgnął po instrument pokryty świeżym lakierem.- Nie ta - słowa padły, zanim Menolly pomyślała, jak niegrzecznie musiały zabrzmieć.- Nie ta? - Jerint spojrzał na nią nie opuszczając ręki.- Dlaczego nie? - Wydawał się urażony.Przypatrywał się jej lekko zmrużonymi oczami.W żaden sposób mistrz Jerint nie przypominał teraz roztargnionego majstra, jakim był przed chwilą.- Jest zbyt świeża, żeby dobrze dźwięczeć.- Skąd wiesz, skoro nie próbowałaś?To rodzaj testu - pomyślała Menolly.- Nie wybrałabym żadnego instrumentu oceniając go tylko po wyglądzie, mistrzu Jerincie, kierowałbym się dźwiękiem, który wydaje, ale widać z daleka, że pudło jest źle sklejone, a gryf skrzywiony.Choć błyszczy pięknie.Odpowiedź wyraźnie spodobała się staremu, bo odstąpił na bok wskazując gestem, aby wybierała sama.Trąciła struny jednej z gitar na półce i obojętnie wstrząsnąwszy głową szukała dalej.Dostrzegła pudło, nieco zniszczone z wierzchu, ale porządnie wykończone.Oglądając się na obu mistrzów po pozwolenie podniosła instrument i pogładziła delikatne drewno.Z uznaniem badała gryf.Położyła gitarę przed sobą przebierając palcami po strunach.Niemal ze czcią wzięła akord i uśmiechnęła się słysząc pełne, bogate brzmienie.Piękna zaśpiewała w akompaniamencie, a potem zapiszczała uszczęśliwiona.Menolly starannie odłożyła gitarę na miejsce.- Dlaczego odkładasz? Czy nie wybrałabyś tej? - zapytał ostro Jerint.- Z wielką chęcią, panie, ale ta gitara musi należeć do mistrza.Jest zbyt doskonała, aby na niej ćwiczyć.Domick wybuchnął śmiechem i poklepał Jerinta po ramieniu.- Nikt nie mógł jej powiedzieć, że to twoja, Jerincie.Dalej dziewczyno, znajdź sobie instrument na tyle marny, aby nadawał się do ćwiczeń i na tyle dobry, abyś mogła go używać.Spróbowała kilku świadoma bardziej niż kiedykolwiek, że musi wybrać dobrze.Jeden z instrumentów miał ładne brzmienie, ale pokrętła były tak zużyte, że nie utrzymałyby strun przy grze.Zaczynała już wątpić, czy w ogóle znajdzie jakąś zdatną do użytku gitarę, gdy dostrzegła jeszcze jedną wiszącą na ścianie i ukrytą trochę w cieniu.Jedną strunę miała zerwaną, ale gdy użyła pozostałych, wydała słodki, miły dla ucha dźwięk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]