[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może się oźrebić jeszcze dziś w nocy.Chodź no, Fergalu.- Dag zsunął nogę w łubkach z ławy i wziął kule, które dla niego zmajstrował Tuero.Przez jedną króciutką chwilę wyglądało na to, że Fergal się zbuntuje.- Ja pójdę z tobą, jeżeli pozwolisz - powiedziała Rill, podnosząc się i dyskretnie pomagając Dagowi.- Narodziny to szczęśliwa chwila!Fergal natychmiast zerwał się na nogi, niezmiernie zazdrosny o Daga.Za nic nie chciał dzielić się nim jego uwagą z kimkolwiek, nawet z Nerilką, do której się szczerze przywiązał.Tuero przyglądał się im, kiedy wychodzili z Sali.- Już kiedyś widziałem tę kobietę.- Ja też - powiedziała Desdra - albo może kogoś z jej krewniaków.Tak ich dużo było! - Opierała się plecami o ścianę, jej osłabłe ręce spoczywały na podołku, kilka pasemek ciemnych włosów wymknęło się z ciasno splecionych warkoczy.- Kiedy jutro będziemy już mieli to za sobą, mam zamiar położyć się i spać, spać, spać.Jeżeli ktokolwiek, spróbuje mnie obudzić, to ja mu.jestem za bardzo zmęczona, żeby wymyślić coś odpowiednio okropnego.- To wino było wspaniałe, Lordzie Alessanie - powiedział wstając Follen.Pociągnął Deefera za rękaw.- Dziś w nocy musimy zlać jeszcze trzy partie.Na wszelki wypadek dobrze mieć zapas.To już nie zajmie wiele czasu.Deefer potężnie ziewnął, poniewczasie zasłonił usta i przepraszająco rozejrzał się dookoła.Jednak ziewanie nie robiło na nikim takiego wrażenia jak kichanie czy kaszel.- A myślałem - zaczął Tuero, z przeciągłym westchnieniem wpatrując się we wnętrze swojej pustej czarki - że na ruathańskim Zgromadzeniu mniej będzie roboty, niż na weselu w Gromie.Alessan podniósł wzrok, a jego jasnozielone oczy rozbłysły.- Czy to znaczy, mój przyjacielu, że rozważyłeś moją propozycję i przyjmiesz posadę w Ruacie?Tuero cicho się zaśmiał.- Mój zacny Lordzie Alessanie, przychodzi taki moment w życiu harfiarza, że ma dość braku stabilizacji i pragnie osiąść w jakimś miłym miejscu, gdzie ludzie docenią jego zdolności, gdzie przy stole prowadzi się dowcipne rozmowy - co pozwala harfiarzowi oszczędzać palce, bo nie musi wówczas grać - gdzie nie będzie się nadmiernie go eksploatować.- W takim wypadku nie starałabym się o posadę w Ruacie zauważyła sarkastycznie Desdra.- Nikt ci jej nie proponował - odparł Alessan z figlarnym błyskiem w oczach.- To żadna radość służyć komuś nadmiernie ostrożnemu.Tuero objął Alessana za ramiona.- Jest jednak jeden warunek, który.- tu harfiarz przerwał na moment i podniósł do góry długi palec wskazujący - który musi zostać spełniony.- Na pierwsze Jajo - zaprotestował Alessan - zmusiłeś mnie już, żebym się zgodził na apartament na pierwszym piętrze, po wewnętrznej stronie i na drugą daninę naszych Cechów.- Kiedy znowu obsadzisz je ludźmi.- Na to, żebyś mógł sobie wybrać biegusa, na maksymalną premię przysługującą czeladnikowi, na pozwolenie na wyjazd, jeżeli będziesz miał ochotę zdawać egzaminy mistrzowskie, kiedy skończy się Przejście.O cóż więcej mógłbyś prosić zubożałego Lorda Warowni?- Proszę tylko o to, co przystoi człowiekowi, który ma taki talent i takie osiągnięcia jak ja.- Tuero pokornie położył dłoń na sercu.- No to jaki jest ten ostateczny warunek?- Żebyś zaopatrywał mnie w białe bendeńskie wino.- Niestety w tym momencie dostał czkawki, co zepsuło nieco powagę jego oświadczenia.Gwałtownie ponaglił Alessana, żeby napełnił jego czarkę, i pił wino małymi łyczkami, by pohamować skurcze.No więc jak?- Mój zacny Tuero, jeżeli ja tylko będę miał bendeńskie białe wino, również ty na tym skorzystasz.- Podniósł uroczyście czarkę.- A więc zgoda?Tuero czknął.- Zgoda!Desdra popatrzyła na Alessana, a potem pochyliła się do przodu i popukała palcem w bukłak, który miał pod pachą.Niewiele w nim zostało - zapewnił ją Alessan.- To i dobrze.Jutro musicie trzeźwo myśleć.Chodź, Oklino, oczy ci się już kleją.Alessan spoglądał na nią i zastanawiał się, czy Desdra naprawdę tak troszczy się o jego siostrę, czy też koniecznie potrzebuje kogoś, kto by jej pomógł wejść na schody.Obydwie kobiety szły niezbyt pewnie i niezbyt prosto, chociaż nie zawsze tarasowało drogę wyposażenie tej wielkiej, bielonej Sali.- Jeszcze muszę pomalować tę salę - zdecydował nagle Alessan.Surowa biel ścian przywodziła na myśl zbyt wiele różnych bolesnych przeżyć.- Słuchaj, Alessanie - rzekł Tuero, pociągając Lorda Warowni za rękaw - skąd ty właściwie masz tyle tego bendeńskiego białego wina?Alessan wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Muszę mieć jakieś swoje sekrety.- Głowa mu się chwiała.Trzeba uważać, żeby nie opadła na stół
[ Pobierz całość w formacie PDF ]