Home HomeMay Peter Wyspa Lewis 2 Czlowiek z Wyspy LewisJarosław Bzoma Krajobrazy Mojej Duszy cz.III KSIĘGA O PODRÓŻY NOCNEJMoorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom IIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalJakub Ćwiek Kłamca, Ochłap Sztandaru Tom IIIJakes John Złota Kalifornia tom IIILumley Brian Nekroskop III (SCAN dal 982)Michael Moorcock Rune Stuff tom IIIDuncan Dave Przeznaczenie miecza (SCAN dal (2)Norton Andre Lot ku planecie Yiktor
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Wam się to wszystko chyba przywidziało! Przekonajcie się sami!  odparłem sucho. Skąd wiecie, ilu było białych lub Indian, który koń był gniady, a który czarny, który jez-dziec kuleje i do jakiego szczepu należą Indianie? Proszę was, żebyście zobaczyli to sami, a potem okaże się, kto ma lepsze oczy: ja, green-horn, czy wy, doświadczony westman. Well, pięknie! Idę, sir! %7łeby też greenhorn mógł zgadnąć, kto byli ci hultaje!Zmiejąc się, pośpieszył na oznaczone miejsce, a ja poszedłem za nim powoli.Po chwili stanąłem prawie obok niego, ale tak był zajęty badaniem śladów, że nie zauważyłmnie, i dopiero po dziesięciu minutach starannego badania zbliżył się do mnie i oświadczył: Istotnie macie słuszność.Było ich dwudziestu sześciu, a osiem koni podkutych.Ale innewyniki, do których doszliście, to czysta niedorzeczność! Tutaj obozowali i w tym kierunkuodjechali.Więcej nic rozpoznać nie można!155  To chodzcie, sir  rzekłem wtedy,  Pokażę wam, jakie niedorzeczności widzą oczy gre-enhorna. Well, jestem ciekawy!  odpowiedział kiwnąwszy głową żartobliwie. Przypatrzcie się tylko lepiej tym śladom końskim.Trzy konie trzymano na boku i niespętano ich z przodu, lecz na krzyż; były to zatem konie indiańskie.Grubas schylił się, aby dokładnie odmierzyć odstępy śladów.Ziemia, porosła w tym miej-scu trawą, była wilgotna i wprawne oko łatwo mogło dojrzeć ślady. Na Boga, mówicie prawdę!  zawołał zdumiony. To były szkapy indiańskie. A teraz chodzcie dalej, do tej małej kałuży! Tu Indianie myli sobie twarze i pomalowalije na nowo wojennymi farbami, rozrobionymi niedzwiedzim tłuszczem.Czy widzicie te małe,pierścieniowate wgłębienia w ziemi? Tutaj stały miseczki z barwnikami.Z powodu ciepłafarby się rozpuściły i kapały.Patrzcie! Tu w trawie jest jedna czarna, jedna czerwona i dwieniebieskie krople! Tak! Rzeczywiście, to prawda! A czy czerwona, czarna i niebieska farba nie są wojennymi barwami Ogellallajów?Grubas skinął tylko głową, ale w jego osłupiałej twarzy odbijało się to, o czym milczałyusta. Chodzcie dalej! Gdy oddział tutaj przybył, zatrzymał się obok tej bagnistej kałuży.Do-wodzą tego odciski kopyt, które napełniły się wodą.Tylko dwaj ludzie pojechali naprzód;prawdopodobnie dowódcy.Widocznie chcieli zbadać otoczenie, a reszta pozostała w tyle.Czywidzicie tu, w moczarze, ślad koński? Jeden koń był podkuty, a drugi nie, i ten uderzał ciężejtylnymi nogami, a więc siedział na nim Indianin.Natomiast drugim jezdzcem był biały i końjego stąpał przodem ciężej niż tyłem.Wiecie zapewne, jak siedzi na koniu biały, a jak India-nin? Sir, ciekaw jestem tylko, skąd wy. Dajcie temu na razie pokój!  przerwałem mu. Uważajcie teraz dobrze! O sześć kro-ków dalej konie się pokąsały.Po tak długiej jezdzie, jaką odbyli ci ludzie, mogły uczynić totylko ogiery. Kto wam powiedział, że się kąsały?! Po pierwsze, czytam to z położenia śladów kopyt.Koń indiański skoczył tu na tamtego.To chyba przyznacie? Po wtóre zaś, przypatrzcie się tym włosom, które trzymam w ręce.Znalazłem je przedtem, badając ślady, zanim się z wami spotkałem.To są cztery włosy zkasztanowatej grzywy, wyrwane przez konia indiańskiego i upuszczone na ziemię.Ale dalej,na przedzie, wpadły mi w oko dwa czarne włosy z ogona.Ze śladów widzę dokładnie, że końindiański ukąsił tamtego w grzywę, ale jezdziec odciągnął go zaraz i popędził naprzód, poczym tamten koń sięgnął zębami za indiańskim i wyrwał mu te włosy z ogona.Wisiały muone jakiś czas u pyska i spadły na ziemię dopiero po kilku krokach.A zatem koń Indianinajest kary, a białego  kasztan.Chodzcie dalej! Tutaj biały zsiadł z konia, aby się wydostać nanasyp.Siad jego został do dziś w miękkim piasku.Widać wyraznie, że jedną nogą stąpałmocniej niż drugą.Z tego prosty wniosek: że kuleje.Zresztą ludzie ci byli bardzo nieostrożni.Nie starali się ani trochę zatrzeć swoich śladów.Widocznie czują się bardzo bezpieczni, amoże się to zdarzyć tylko z dwóch powodów. Z jakich? Albo chcieli dziś jeszcze przebyć dużą przestrzeń oddzielić się od pogoni.To jednakwątpliwe, ponieważ widać ze śladów, że konie były bardzo zdrożone.Albo wiedzieli, że wpobliżu znajduje się wielka liczba ich ludzi, do których mogli się cofnąć.To drugie wydaje misię bardziej prawdopodobne, gdyż w innych warunkach trzej Indianie nie przyłączyliby się doprzeszło dwudziestu białych.Domyślam się więc, że należałoby szukać w kierunku północ-156 nym licznego oddziału Ogellallajów, przy których znajduje się teraz owych dwudziestu trzechzbójców kolejowych.Było to istotnie zabawne, z jaką miną grubasek mierzył mnie oczyma od czubka głowy dopięt. Człowiecze!  zawołał w końcu. Kto wy jesteście właściwie? Już wam to powiedziałem. Pshaw! Nie jesteście greenhornem ani pismakiem, chociaż wasze świecące się buty i nie-dzielny rynsztunek pozwalają na takie przypuszczenie.Jesteście tak wylizani i czyści, że mo-glibyście się zaraz pokazać w jakiejś sztuce na scenie jako westman.Ale wśród stu westma-nów znajdzie się zaledwie jeden, który by umiał tak czytać ślady jak wy.Na Boga, myślałemdotąd, że ja też coś potrafię, tymczasem nawet się do was nie umywam! Ja jednak rzeczywiście jestem pismakiem, ale nieraz już przemierzyłem tę prerię z pół-nocy na południe i ze wschodu na zachód.Stąd też znam się dość dobrze na śladach. I udajecie się istotnie w góry Windriver? Oczywiście. Ależ, sir, na to trzeba być czymś więcej niż tropicielem śladów.Tymczasem widzę u waspod innymi względami niemałe braki. Jakie? Kto ma przed sobą tak niebezpieczną drogę, nie leci przed siebie tak na ślepo jak wy,lecz stara się przede wszystkim o konia. Ja też to zrobię. Gdzie? Konia można kupić na każdej stacji.Może to być nawet stara szkapa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •