[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po d³ugim namyœle zdecydowali siê na przeprawê przez góry.Poniewa¿ w owym czasie nie by³o prawie dróg, zabrali ze sob¹ tylko jedn¹ kolasê, w której mog³y siedzieæ kobiety.Nie wiedzieli jednak, jak d³ugo da siê z niej korzystaæ.Dalsz¹ podró¿ wszyscy musieli przebyæ konno.Byli pewni, ¿e po drodze napotkaj¹ wiele nieprzejezdnych miejsc.Jednym z najgorszych by³a Dolina Drivy.Mogli mieæ tylko nadziejê, ¿e przynajmniej do tego miejsca kobiety dojad¹ kolas¹.Wszyscy byli przygotowani na trudy podró¿y.Poniewa¿ ¿aden statek nie odp³ywa³ w odpowiednim terminie, postanowiono przeprawiæ siê przez góry Dovre.W ka¿dym razie eskorta by³a wystarczaj¹co liczna.Baronowej pozostawa³o wyjaœniæ mê¿owi, dlaczego córka wyjecha³a z du¿¹ czêœci¹ dobytku, koñmi i s³u¿b¹.Nie obawia³a siê, ¿e pospieszy za nimi - podró¿e po Trondelag, które musia³ podejmowaæ z obowi¹zku, mêczy³y go nieznoœnie, poniewa¿ by³ bardzo oty³y, a o dalekiej wyprawie na po³udnie nawet mu siê nie œni³o.Jego córka nie by³a warta a¿ tyle, by ryzykowa³ dla niej w³asn¹ wygodê, a mo¿e nawet drogocenne ¿ycie.Podró¿ przez wioski w stronê Dovre minê³a wzglêdnie spokojnie.Silje i dzieci siedzia³y wraz z Charlott¹ i jej pokojówk¹ w skromnym powozie pod zaokr¹glonym p³óciennym dachem, a Tengel jecha³ konno obok lub tu¿ przed nimi, w zale¿noœci od terenu.Baga¿ ograniczyli do minimum.Na statek za³adowana zosta³a ca³a œlubna wyprawa Charlotty; w innym wypadku pewnie nigdy by jej nie wykorzysta³a.Pogoda by³a ³adna i choæ drogi, a prawdê mówi¹c raczej œcie¿ki, by³y krête i wyboiste, zaœ w wozie nie by³o resorów, wiêc po dwóch dniach czuli siê jakby ich obito, nikt jednak nie narzeka³.Wszystko by³o takie ekscytuj¹ce.Jedynie Silje opanowa³o przera¿enie.Za ka¿dym razem gdy zatrzês³o wozem, nieruchomia³a, aby istotce, któr¹ w sobie nosi³a, nic siê nie sta³o.Widzia³ to Tengel, lecz wyraz jego twarzy nie zdradza³ ¿adnych uczuæ.Trzech konnych jecha³o z przodu, a dwóch z ty³u.Mieli ze sob¹ równie¿ cztery konie luzem, na wypadek gdyby kolasa nie mog³a jechaæ dalej.Jak przewidywano, sta³o siê tak ju¿ wkrótce, w pobli¿u Wiosennej Œcie¿ki w Dolinie Drivy, której tak siê obawiali.WoŸnica po¿egna³ siê, ¿ycz¹c im dobrej drogi, i zawróci³ pojazd.Znów mia³ przed sob¹ mozoln¹ podró¿ przez rzeki, gdzie nie by³o mostów, przez gêste zaroœla, wœród których wi³a siê tylko w¹ska œcie¿ka na jednego konia, przez mokrad³a i ciemne lasy.Trochê czasu zajê³o usadzenie kobiet i dzieci na koniach i rozpoczê³a siê nad wyraz uci¹¿liwa jazda w¹skim traktem wœród przepaœci, przyprawiaj¹cych o zawrót g³owy.Chwilami wêdrowcy musieli przesuwaæ siê wzd³u¿ nierównych górskich zboczy, maj¹c z drugiej strony g³êbokie stromizny i pieni¹c¹ siê daleko w dole Drivê.Czêsto koñ i jeŸdziec balansowali na w¹skich grzbietach.Najgorsze odcinki pokonywali pieszo, bezpieczniej bowiem by³o zawierzyæ w³asnym ni¿ koñskim nogom.Stopniowo œcie¿ka stawa³a siê coraz szersza, przepaœcie pozosta³y za podró¿nymi.Powietrze zrobi³o siê rzadkie i ostre.Nie spotkali po drodze ¿adnych ludzi i na szczêœcie ¿adnych drapie¿ników.Tylko dzikie ptaki kr¹¿y³y wysoko; na horyzoncie mo¿na by³o we mgle dojrzeæ pierwsze szczyty górskie pokryte po³aciami œniegu.Jednak¿e parali¿uj¹cy strach wywo³any przepaœciami wzd³u¿ Wiosennej Œcie¿ki nie opuszcza³ Silje trzymaj¹cej przed sob¹ na koniu Sol.By³a wycieñczona pilnowaniem ca³ej trójki dzieci.Wydawa³o siê, ¿e nie ufa innym doros³ym, mimo ¿e z pewnoœci¹ bardziej nadawali siê do czuwania nad dzieæmi ni¿ ona.By³o tak¿e z nimi wielu silnych mê¿czyzn.Teraz nie mia³a ju¿ si³y na podziwianie niezwyk³ego piêkna rozpoœcieraj¹cego siê wokó³ krajobrazu.Do jej uszu dociera³y jedynie wiadomoœci o górach, które mijali: Snehetta, Rondane i wszystkich innych, ale nazwy znika³y jej z pamiêci równie szybko jak dociera³y.Jej oczy raz po raz przes³ania³a mg³a.Du¿o póŸniej, gdy ktoœ zapyta³ j¹, jak minê³a droga, stwierdzi³a, ¿e z podró¿y przez góry niczego nie pamiêta.Jednak wiele musia³o siê wówczas wydarzyæ.Jak przez mg³ê pamiêta³a, ¿e kiedy wreszcie dotarli na p³askowy¿ w górach Dovre, wszyscy jak jeden m¹¿ rzucili siê na trawê, by odetchn¹æ.Silje czu³a, jak mocno dr¿y jej broda, i s³ysza³a, jak g³oœno szczêka zêbami z nieustannego lêku o dzieci.Widzia³a, ¿e Tengel tak¿e poblad³; siedzia³ z Liv na kolanach, opar³szy g³owê o jej miedzianobr¹zowe w³osy.Tengel traktowa³ wszystkie dzieci jednakowo, ale Silje wiedzia³a, ¿e swoj¹ w³asn¹ córkê, Liv, kocha³ ponad wszelkie granice.Nigdy nie przyzna³by siê do tego otwarcie, lecz czêsto widywa³a go pochylonego nad œpi¹c¹ dziewczynk¹ z wyrazem twarzy œwiadcz¹cym o radosnym zdumieniu, ¿e on sp³odzi³ dziecko.I w dodatku takie œliczne dziecko!Charlotta otoczy³a ramieniem Daga i uspokaja³a go po uci¹¿liwej podró¿y rozmow¹, a Silje wyci¹gnê³a rêkê do Sol, która u³o¿y³a siê obok tak umêczona napiêciem, ¿e nie mia³a si³y mówiæ.A zwykle przecie¿ nie mia³a z tym k³opotu.Równie¿ s³u¿¹cy odczuli wyraŸn¹ ulgê, ¿e najtrudniejszy odcinek drogi jest ju¿ za nimi.Siedzieli na trawie w oddzielnej grupie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]