[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Smacznego.Wyszedł.Zostałam na kanapie.Mnie też chciało się rzygać.Jego słowa otworzyły coś we mnie i obrazy trupów wdarły się w mojemyśli.Pani Morales.Czy zabiłabym ją za prześladowania, gdybym wiedziała, corobię? Nie.A czy zasmuciła mnie jej śmierć?Brutalna, szczera odpowiedz brzmiała nie.Wstrząsnęła mną myśl, że toja mogłam uśmiercić nauczycielkę, ale prawie nie myślałam o niej.I właściciel Mabel.Gdyby żył, ona by nie żyła.Albo cierpiałaby dalej,z otwartymi ranami na szyi, w których zalęgłyby się robaki, wychudzonai zagłodzona, aż skonałaby w bezlitosnym skwarze.A teraz, po śmiercipana? Jest tłuściutka, wesoła, rozpieszczana i kochana.Jej życie jest wartewięcej niż życie tego potwora.No i oczywiście Jude.Który zwabił mnie w pułapkę.Napastował mnie.Dręczył.I teraz mnie prześladuje, bo przecież nie umarł.Nie żałowałam, że próbowałam go zabić.Przeciwnie, żałowałam, żeciągle żyje.Uśmierciłabym go jeszcze raz, gdybym miała taką szansę.47Jamie został odesłany do domu po tym, jak jeden z terapeutów usłyszał, jakwymiotuje w ubikacji.Ja nie miałam tyle szczęścia.W czasie lunchuusiadłam obok Stelli, która niemrawo wgryzała się w przeładowanąkanapkę.%7łwawo zabrałam się do swojej.Batoniki, które serwowano namna drugie śniadanie, były stare i kupione w tanim markecie, ale od stołówkimożna się było uzależnić.W pewnym momencie przysiadła się do nas Phoebe i zaczęła mnieintensywnie obserwować, jednocześnie gryzmoląc coś w swoim dziennikui obgryzając paznokcie.Odgryzione kawałki składała na kupkę na stole.Odechciało mi się jeść. To obrzydliwe, Phoebe. Potrzebne mi do lalki wudu odpowiedziała i jej uśmiech rozlał się jakplama. Wygląda jak ty.Trudno odpowiedzieć na coś takiego.Lepiej nic nie mówić.Dziwny wyraz pojawił się na dziwnej twarzy Phoebe, kiedy pochyliła siędo mnie. Daj mi swoje włosy powiedziała.Stella zerwała się i odciągnęła mnie od stołu. Powiem mojemu chłopakowi! wrzasnęła Phoebe.Było to tak idiotyczne, że aż zabawne.Powiedziałam o tym Stelli i puściłamoje ramię.Wtedy zauważyłam siniak.Duży, mieniący się kolorami tęczy,wystający spod rękawa. Wszystko w porządku? spytałam, patrząc na siniak.Stella szybkim ruchem obciągnęła rękaw, a kiedy nasze spojrzeniaspotkały się, jej twarz była jak maska. To nic takiego bąknęła. A ty jak?Musiałam mieć zmieszaną minę, bo gestem głowy pokazała na stolik. Phoebe& Och, zaczynam już przywykać do jej wyskoków.Wzruszyłam ramionami.Stella milczała chwilę, zanim powiedziała: Jest z nią coraz gorzej. W każdym razie Phoebe nie jest moją ulubienicą.Stella rzuciła mi krótkie spojrzenie. Uważaj na siebie, dobra?Chciałam zapytać, o co jej chodzi, kiedy za sobą usłyszałam głos doktorKells wymawiający moje imię. O, Mara.Właśnie o tobie myślałam.Spojrzała na mnie, na Stellę i znowu na mnie. Jesteś teraz zajęta?Stella machnęła mi na pożegnanie i odeszła.Niech to szlag. Nie odpowiedziałam, żałując, że nie mam roboty. Możesz wejść na chwilę do mojego gabinetu?Lepiej już mieć to za sobą. Chciałabym zapytać cię o parę rzeczy oznajmiła doktor Kellsz życzliwym uśmiechem. Co u ciebie słychać, Maro? zagadnęła, siadającza biurkiem. Wszystko dobrze.Tylko tyle powiedziałam.Nie dodałam nic więcej.Znałam ten trikłapiduchów.Pierwsze pytanie jest niewinne, dla zmyłki.Teraz byłamekspertką w tej grze.Poczułam, że muszę ziewnąć.Przez chwilę walczyłam z tym, ale biologiazwyciężyła. Czy dobrze sypiasz? zapytała doktor Kells. Dobrze.W sumie nie skłamałam.Przez dwa dni z rzędu budziłam się we własnymłóżku.To już coś.Wpatrywała się we mnie uważnie. Wyglądasz na zmęczoną stwierdziła.Wzruszyłam ramionami.Rodzaj zaprzeczenia. I zbyt szczupłą.Stosujesz dietę?Pokręciłam głową. Może masz trudności z adaptacją? Czy uważasz, że mogłabyś się czymśwspomóc?Miałam ochotę zadrzeć głowę i zawyć. I tak już biorę dużo leków. Ale potrzebujesz snu. A jak się uzależnię? spytałam prowokacyjnie.Nie zadziałało. Leki, które ci przepisałam, nie powodują uzależnienia, więc nie musiszsię martwić.Przy okazji, czy dobrze działają? Wspaniale. Miewasz halucynacje?Jeśli nawet, i tak ci nie powiem. Koszmarne sny?Jak wyżej.Doktor Kells pochyliła się ku mnie. Nic, co wykracza poza normę? Nic odparłam z uśmiechem. Wszystko w normie.Totalne kłamstwo. A twój pobyt w Horyzontach.Jak ci się podoba nasz program? Cóż& udałam, że się zastanawiam. Bardzo lubię terapię sztuką. To cudownie, Maro.Czy prowadzisz dziennik?Dobre pytanie.Nie pamiętałam nawet, że go dostałam.Przy znanie się dotego oznaczało, że nie wypełniam zadania.Po grążam się.Sygnalizujęwielką czerwoną flagą, że Jest Ze Mną yle.Mogłabym równie dobrzewytatuować sobie na czole wielkimi literami ZAMKNIJCIE MNIE.Dlatego wyjaśniłam doktor Kells, że zgubiłam swój notes.Normalni ludzieczęsto gubią rzeczy.%7ładna sprawa. Czy ostatnio zdarza ci się zapominać o czymś? drążyła. Nie odpowiedziałam, udając zaskoczoną tym pytaniem. Może to być skutek uboczny niektórych leków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]