Home HomeRosenberg Nancy Taylor Sedzia w matniChandler Raymond Hiszpanska krewNancy Kress Zebracy nie maja wyboruKress Nancy Zebracy nie maja wyboruNancy Kress Zebracy na koniachNancy Kress Hiszpanscy Zebracy (2)Nancy Kress Hiszpanscy zebracycook robin toksyna (2)[dcpp][Bidemare][Costruzione][Eng] Rhino Marine Design TutorialHerbert Frank Bog Imperator Diuny (SCAN dal 7
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tgshydraulik.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Trochę już uspokojona, poprzesuwała meble, żeby puste miejsca zniknęły.Zadzwoniła Susan Melling, żeby powiedzieć jej o wstępniaku z „Timesa”.Porozmawiały serdecznie przez kilka minut.Ledwie Leisha odwiesiła słuchawkę, telefon zadzwonił ponownie.- Leisha? Głos ci się wcale nie zmienił.Tu Stewart Sutter.- Och, to ty, Stewart.Nie widziała go już tak długo.Ich romans trwał dwa lata, potem zwyczajnie się rozpłynął, nie z powodu jakichś bolesnych zdarzeń, ale po prostu pod presją pracy na uczelni.Stojąc przy terminalu komunikacyjnym i słuchając jego głosu, Leisha niespodziewanie znów poczuła na piersiach jego ręce, na nowo znalazła się na wymiętym łóżku w akademiku, wtedy, kiedy wreszcie odkryła, do czego właściwie służy ten mebel.Bezcielesne dłonie stały się dłońmi Stewarta i poczuła, jak przeszywają nagły ból.- Posłuchaj - mówił dalej Stewart.- Dzwonię, bo mam pewne informacje, o których powinnaś chyba wiedzieć.Za tydzień zdajesz egzamin, zgadza się? A potem idziesz na staż do Morehouse’a, Kennedy’ego i Andersona, prawda?- Skąd ty to wszystko wiesz, Stewart?- Takie tam plotki z męskiego przybytku.No, może nie aż tak źle.Ale społeczność prawnicza Nowego Jorku - w każdym razie ta akurat jej część - jest mniejsza niż przypuszczasz.A ty raczej rzucasz się w oczy.- Tak - potwierdziła obojętnie.- Nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że zdasz.Ale istnieją pewne wątpliwości co do twojej pracy u Morehouse’a i Kennedy’ego.Dwaj poważni wspólnicy, Alan Morehouse i Seth rozmyślili się pod wpływem tego.zamieszania.„Niekorzystny dla firmy rozgłos”, „prawo zamieni się w cyrk”, bla, bla, bla.Znasz to.Ale obstaje za tobą dwoje najpotężniejszych: Ann Carlyle i Michael Kennedy, sam stary we własnej osobie.On ma głowę na karku.W każdym razie chciałem, żebyś się orientowała w sytuacji i żebyś wiedziała, na kogo możesz liczyć w przyszłych bojach.- Dziękuję - odrzekła Leisha.- Stew.Dlaczego ci tak zależy, żebym dostała tę pracę? Przecież to chyba nie ma dla ciebie żadnego znaczenia?Na chwilę w słuchawce zaległa cisza.Potem Stewart powiedział bardzo cicho:- Nie wszyscy z nas to tępogłowi, Leisho.Sprawiedliwość jeszcze coś dla nas znaczy.A także osiągnięcia.Poczuła w duszy światło, banieczkę rozradowanego światła.- Wielu popiera was także w tej idiotycznej batalii o rejonizację Azylu.Pewnie nie zdajesz sobie nawet z tego sprawy.To, co próbuje przepchnąć ta banda z komisji ochrony przyrody.No, ale oni to tylko marionetki w cudzych rękach.Sama wiesz.W każdym razie, kiedy sprawa znajdzie się w sądzie, otrzymacie wszelką możliwą pomoc.- Azyl to nie moja sprawa.Wcale.- Nie? No cóż, miałem na myśli was wszystkich.- Dziękuję ci.Naprawdę.A co u ciebie?- W porządku.Zostałem tatusiem.- Coś podobnego! Chłopak czy dziewczynka?- Dziewczynka.Ma na imię Justine - śliczna mała cholernica.Zupełnie oszalałem na jej punkcie.Chciałbym, żebyś poznała moją żonę, Leisho.- Będzie mi bardzo miło - odrzekła Leisha.Resztę nocy spędziła nad książkami.Banieczka światła nadal jej towarzyszyła.Wiedziała dokładnie, co to jest: radość.Wszystko będzie dobrze.Niepisany kontrakt miedzy nią a społeczeństwem - społeczeństwem Kenzo Yagai i Rogera Camdena - nie zostanie zerwany.Mimo różnic, napięć, a nawet mimo nienawiści.Nagle przypominała sobie hiszpańskich żebraków Tony’ego, pełnych złości na silniejszych od siebie.No tak.Ale kontrakt nie będzie zerwany.Wierzyła w to.7LEISHA ZŁOŻYŁA EGZAMIN W LIPCU.NIE WYDAŁ SIĘ JEJ szczególnie trudny.Po egzaminie trójka studentów z jej grupy zadbała o to, by towarzyszyć jej, na pozór przypadkowo, dopóki nie znalazła się bezpiecznie we wnętrzu taksówki, której kierowca najwyraźniej jej nie rozpoznał.Cała trójka - dwóch mężczyzn i kobieta - to byli Śpiący.Dwaj studenci młodszego roku, gładko wygoleni blondyni o pociągłych twarzach i bezmyślnej arogancji nowobogackich gapili się na nią nachalnie, rzucając szydercze uwagi.Dziewczyna z grupy Leishy odparowała im złośliwie.Następnego ranka Leisha miała lecieć do Chicago, gdzie chciała spotkać się z Alice.Musiały uporządkować sprawy posiadłości nad jeziorem, rozdysponować własność ojca i wystawić dom na sprzedaż.Wcześniej Leisha nie znalazła na to czasu.Przypomniała sobie ojca, kiedy pracował w oranżerii, w starym, nie wiedzieć skąd wytrzaśniętym kapeluszu na głowie przesadzał orchidee, jaśminy i passiflory.Drgnęła zaskoczona, kiedy zadzwonił dzwonek u drzwi; prawie nikt jej nie odwiedzał.Z entuzjazmem włączyła kamerę - może to Jonathan lub Martha wpadli do Bostonu, żeby zrobić jej niespodziankę, żeby uczcić.Że też jej samej nie przyszło do głowy, żeby jakoś uczcić ten dzień.Przed obiektywem kamery stał Richard.Płakał.Jednym szarpnięciem otworzyła drzwi.Richard nawet się nie poruszył.Leisha dostrzegła, że to, co kamera zarejestrowała jako żal, było w istocie czymś zupełnie innym: łzami wściekłości.- Tony nie żyje.Leisha ślepo wyciągnęła przed siebie dłoń.Richard jej nie ujął.- Zabili go w więzieniu.Nie władze, inni więźniowie.Na wybiegu.Mordercy, gwałciciele, bandyci, same męty i szumowiny - i wszyscy uznali, że mają prawo go zabić, bo był inny.Teraz dopiero złapał ją za rękę, tak gwałtownie, że w środku jakaś kość przesunęła się i podrażniła nerw.- Nie tylko inny - lepszy! Dlatego, że był lepszy, że wszyscy jesteśmy lepsi, nie podniesiemy się i nie wykrzyczymy tego na cały głos, żeby nie ranić ich cholernych uczuć! Mój Boże!Leisha wyrwała rękę i bezwiednie potarła, wpatrując się oniemiała w wykrzywioną twarz Richarda.- Zatłukli go na śmierć ołowianą rurą! Nie wiadomo nawet, skąd ją wzięli! Uderzyli go w tył głowy, przewrócili i.- Przestań! - krzyknęła Leisha.Zabrzmiało to jak skowyt.Richard spojrzał na nią uważnie.Pomimo krzyku, pomimo bólu gwałtownie uchwyconej ręki Leisha miała wrażenie, że dopiero teraz zobaczył ją naprawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •