[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jessika była więźniem Corrinów, a Alia realizowała własne, skomplikowane plany.Jessika przewidywała wrogie posunięcia ze strony Alii, lecz nie przypuszczała, że zostanie uwięziona.On jednakże miał zadanie do wykonania.Najpierw musiał wydostać się z tego miejsca.Na szczęście każdy Fremen w szacie wyglądał identycznie.Odciągnął ciało Namriego w kąt, narzucił na nie poduszki i przesunął dywan, by ukryć krew.Gdy już to zrobił, włożył sobie do nosa końcówkę filtrfraka.Następnie wyjął maskę, jak ktoś przygotowujący się do wyprawy na pustynię, naciągnął kaptur i wyszedł przez długi korytarz."Niewinny chodzi beztrosko" - pomyślał, zwalniając krok.Czuł się wolny, jak gdyby oddalał się od niebezpieczeństwa, a nie zbliżał ku niemu."Nigdy nie podobały mi się plany Jessiki odnośnie losu chłopca - pomyślał.- I powiem jej to, jeżeli ją jeszcze kiedyś zobaczę.Jeżeli." Alia zaczęła realizować najniebezpieczniejszy z możliwych planów."Zabije mnie, jeśli wpadnę w jej ręce".Pozostawał Stilgar - porządny Fremen z porządnymi fremeńskimi przesądami.Jessika tak to wyjaśniła: "Pierwotną naturę Stilgara pokrywa bardzo cienka warstwa cywilizowanych nawyków.Musisz zedrzeć z niego tę warstwę."Duch Muad'Diba znaczy coś więcej niż słowa, coś więcej niż litera prawa.Muad'Dib jest wewnętrznym gniewem przeciwko zadowolonym z siebie możnym, przeciwko szarlatanom i dogmatycznym fanatykom.Ten wewnętrzny gniew musi mieć siłę, ponieważ Muad'Dib nauczał nas jednego nade wszystko: że ludzkość przetrwać może tylko przez społeczną sprawiedliwość."Reguła fedajkinów"Leto siedział zwrócony plecami do ściany szopy, skupiając uwagę na Sabisze.Obserwował, jak rozwijają się nici wizji.Dziewczyna zaparzyła kawę i odstawiła ją na bok.Przykucnęła teraz naprzeciw niego, przygotowując wieczorny posiłek: wonny kleik z melanżem.Jej dłonie sprawnie operowały łyżką, a płyn koloru indygo natychmiast zabarwił ścianki miski.W pewnej chwili nachyliła szczupłą twarz nad naczyniem, dodając koncentratu.Połatana błona, z której zbudowano filtrnamiot, tworzyła szarą aureolę.Na jej tle, w migocącym świetle płomieni ogniska i pojedynczej lampy, tańczył cień Fremenki.Ta lampa intrygowała Leto.Ludzie w Szulochu nie oszczędzali oleju przyprawowego, gdyż używali lamp zamiast kuł świętojańskich.Trzymali wygnańców w siczy w warunkach znanych tylko z przekazów najdawniejszej fremeńskiej tradycji, a jednocześnie korzystali z ornitopterów i najnowszych żniwiarek przyprawowych.Stanowili dziwaczną mieszaninę tradycji i nowoczesności.Sabiha pchnęła ku niemu miskę z kleikiem i zdusiła płomienie.Leto zignorował naczynie.- Ukarzą mnie, jeżeli nic nie zjesz - powiedziała.Popatrzył na nią, myśląc: "Jeżeli ją zabiję, zniszczę jedną z wizji.Jeżeli powiem jej o planie Muriza, unicestwię inną.W wypadku, gdybym okazał cierpliwość i zaczekał na ojca, nić wizji stanie się potężną liną".Przebiegł myślami poszczególne przyszłości.Niektóre napełniły go radością.Jedna z nich, w której znajdowała się Sabiha, wnosiła w jego przyszłowidzącą świadomość element pożądania.Groziła zablokowaniem innych, dopóki nie prześledził jej aż do tragicznego końca.- Dlaczego się tak we mnie wpatrujesz? - zapytała.Nie odpowiedział.Pchnęła miskę bliżej niego.Leto próbował przełknąć ślinę.Wzbierała w nim chęć zabicia Sabihy.Spostrzegł, że drży od tej pokusy.Tak ławo mógł unicestwić jedną z wizji i oswobodzić chaos!- Muriz kazał - powiedziała, dotykając miski.Tak, Muriz kazał.Przesądy zwyciężyły.Muriz pragnął usłyszeć o wizji, którą potrafiłby sam odczytać.Oto starożytny dzikus proszący lekarza-czarownika o rzut kośćmi wołu i zinterpretowanie ich układu.Muriz zabrał filtrfrak więźnia, jako podstawowy środek ostrożności".Drwił bezczelnie z Namriego i Sabihy."Tylko głupiec pozwala jeńcowi umknąć".Muriza trapił jednakże głęboki, emocjonalny dylemat: Rzeka Ducha.Krew więźnia płynęła w żyłach Fremena.Muriz szukał sposobu pozwalającego mu utrzymywać chłopca pod groźbą śmierci."Jaki ojciec, taki syn" - pomyślał Leto.- Przyprawa ukaże ci tylko wizję - rzekła Sabiha.Długie milczenie Leto wprawiło ją w niepokój.- W czasie orgii miałam je wiele razy.One nic nie znaczą."Właśnie!" - pomyślał, nieruchomiejąc nagle, całym ciałem przyległszy do zimnej i wilgotnej skały.Czuł, jak szkolenie Bene Gesserit przejmuje władzę nad jego świadomością, by rzucić jaskrawe światło wizji na Sabihę i jej współtowarzyszy Wygnańców.Pradawna nauka Bene Gesserit była jednoznaczna: "Języki rozrastają się, by wprowadzić specjalizację w sposobie życia.Każdą specjalizację rozpoznać można przez słowa - przez założenia i strukturę zdań.Zważcie na luki w słownictwie: specjalizacje reprezentują obszary, w których życie zostaje powstrzymane, gdzie ruch ulega zahamowaniu i następuje zastój".Zobaczył Sabihę jako twórczynię wizji w całym tego słowa znaczeniu i dowiedział się, że każdy człowiek ma identyczną moc.Dziewczyna odnosiła się lekceważąco do wizji powstałych w czasie trwania orgii przyprawowych.Budziły niepokój, więc rozmyślnie o nich zapomniano.Lud modlił się do Szej-huluda, ponieważ czerw dominował w wielu ich wizjach.Modlili się o rosę na skraju pustyni, bo wilgoć wpływała na sposób życia społeczeństwa.A przecież tarzali się w bogactwie przyprawy i zwabiali piaskopływaki do otwartych kanatów.Sabiha zmuszała go do przyszłowidczych wizji, ale w jej słowach wyczuwał pewne oznaki, iż opierała się na absolutach i szukała skończonych granic tylko dlatego, że nie mogła sobie poradzić z rygorami przerażających decyzji.Przylgnęła do monistycznej wizji wszechświata, scalając ją i odrzucając wszystkie inne, ponieważ bała się alternatyw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]