[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy tylkozobaczył, jak na niego patrzą,natychmiast zrozumiał, że będzie towina& choć być może po prostu siębali.Lannister czy nie, był jednym zsiedmiu Aerysa.- Zamek i miasto należą do nas, ser -oznajmił Roland Crakehall.Było totylko w połowie prawdą.Targaryeńscylojaliści nadal ginęli w zbrojowni i naserpentynowych schodach, GregorClegane i Amory Lorch wspinali się namury Warowni Maegora, a Ned Starkwkraczał już ze swymi ludzmi z północyprzez Królewską Bramę, Crakehall niemógł jednak o tym wiedzieć.Niewydawał się zaskoczony widokiemmartwego Aerysa.Jaime był synemlorda Tywina na długo przed tym, nimwstąpił do Gwardii Królewskiej.- Powiedzcie im, że obłąkany król nieżyje - rozkazał.- Tych, którzy siępoddadzą, oszczędzcie i wezcie doniewoli.- Czy mam ogłosić kogoś królem? -zapytał Crakehall.Jaime bez truduzrozumiał sens jego pytania: czy to mabyć twój ojciec, Robert Baratheon, czymoże chcesz ukoronować nowegosmoczego króla? Pomyślał przez chwilęo młodym Viserysie, który uciekł naSmoczą Skałę, i o synu RhaegaraAegonie, który ukrył się z matką wWarowni Maegora.Nowy Targaryen natronie i mój ojciec jako jegonamiestnik.Wilki zawyją pod niebiosa,a lord burzy zadławi się z wściekłości.Czuł przez chwilę pokusę, potem jednakspojrzał na leżące na podłodze ciało iotaczającą je kałużę posoki.Jego krewpłynie w żyłach ich obu - pomyślał.- Ogłaszaj sobie, kogo zechcesz -odpowiedział Crakehallowi, po czymwdrapał się na schody i zasiadł na%7łelaznym Tronie z mieczem nakolanach, chcąc zobaczyć, kto przyjdzieprzejąć władzę nad królestwem.Okazało się, że był to Eddard Stark.Ty również nie miałeś prawa mnieosądzać, Stark.Potem jego sny wypełnili płonącyzmarli, spowici w migotliwy, zielonyogień.Jaime tańczył pośród nich,trzymając w dłoni złoty miecz, leczkażdego, którego powalił, zastępowałodwóch nowych.Brienne obudziła go kopniakiem wżebra.Na świecie wciąż było ciemno, ana domiar złego zaczęło padać.Pożywili się plackami owsianymi,soloną rybą i odrobiną jeżyn, którewcześniej znalazł ser Cleos, a potemdosiedli koni, nim jeszcze wzeszłosłońce.TYRIONWchodząc do pomieszczenia, eunuchnucił coś niemelodyjnie pod nosem.Miał na sobie fałdziste szaty z jedwabiukoloru brzoskwini i pachniał cytrynami.Na widok siedzącego przy kominkuTyriona zatrzymał się nagle iznieruchomiał.- Mości Tyrionie - odezwał się falsetempodkreślanym przez nerwowy chichot.- A więc jednak mnie pamiętasz?Zaczynałem się już zastanawiać.- Bardzo się cieszę, że wróciłeś dopełni sił.- Varys zademonstrował swójnajbardziej służalczy uśmieszek.-Przyznaję jednak, że nie spodziewałemsię zastać cię w moich skromnychprogach.- Rzeczywiście są skromne.Niezwykleskromne.- Tyrion zaczekał, aż jegoojciec wezwie Varysa, po czym zakradłsię tu z niezapowiedzianą wizytą.Komnaty eunucha były małe iascetycznie urządzone, trzy przytulnepokoiki bez okien ukryte pod północnymmurem.- Miałem nadzieję odkryć tu wielkiekosze pełne tajemnic, które dostarczą mirozrywki, gdy będę na ciebie czekał, alenie znalazłem nawet papierka.- Szukałteż tajnych przejść, wiedząc, że Pająkpotrafi poruszać się po zamkuniepostrzeżenie, lecz w tym również nieodniósłsukcesu.- Bogowie, zmiłujcie się, wtwoim dzbanie była woda - ciągnął -cela, w której śpisz, jest wąska jaktrumna, a to łoże& czy naprawdę jest zkamienia, czy tylko tak mi się zdaje?Varys zamknął za sobą drzwi i zasunąłrygiel.- Dokucza mi ból pleców, panie.Dlatego wolę spać na twardym.- Sądziłem, że lubisz piernaty.- Jestem człowiekiem pełnymniespodzianek.Czy gniewasz się namnie za to, że opuściłem cię po bitwie?- Dzięki temu mogę cię uważać zaczłonka rodziny.- Nie zrobiłem tego z braku miłości,mój dobry panie.Mam bardzo delikatnąnaturę, a twoja blizna wyglądanaprawdę okropnie& - Zadrżałdemonstracyjnie.- Twój biedny nos&Tyrion potarł z irytacją strup.- Może powinienem sobie sprawićnowy, zrobiony ze złota.Jaki nos byś miradził, Varysie? Taki jak twój, żebymmógł łatwiej zwęszyć tajemnice? Amoże powinienem powiedziećzłotnikowi, że chcę mieć taki nos jakmój ojciec? - Uśmiechnął się.- Mójszlachetny ojciec pracuje tak ciężko, żeprawie wcale go nie widuję.Powiedzmi, czy to prawda, że przywróciłwielkiego maestera Pycelle a do małejrady?- Prawda, panie.- Czy za to również muszę podziękowaćmojej słodkiej siostrze?Pycelle był narzędziem w rękachCersei.Tyrion pozbawił go urzędu,brody i godności, a potem zamknął wciemnicy.- Bynajmniej, panie.Podziękuj raczejarcymaesterom ze Starego Miasta,którzy zażądali jego przywrócenia,powołując się na prawo mówiące, żetylko konklawe może mianować kogoświelkim maesterem bądz odebrać muten tytuł.Cholerni durnie - pomyślał Tyrion.- Chyba sobie przypominam, że katMaegora Okrutnego odebrał swymtoporem tytuł aż trzem.- To prawda - zgodził się Varys.- Adrugi Aegon rzucił wielkiego maesteraGerardysa na pożarcie swemusmokowi.- Niestety, nie mam na podorędziużadnych smoków.Pewnie trzeba byłozanurzyć Pycelle a w dzikim ogniu, apotem go podpalić.Czy wtedy Cytadelabyłaby zadowolona?- No cóż, to byłoby bardziej zgodne ztradycją.- Eunuch zachichotał.- Naszczęście, przewagę zdobyłymądrzejsze głowy, konklawe pogodziłosię z faktem dymisji Pycelle a i zajęłowyborem jego następcy.Najpierwstarannie rozważyło kandydaturęmaestera Turquina, syna szewca, orazmaestera Errecka, bękarta wędrownegorycerza, co miało dowieść, że wzakonie zdolności znaczą więcej niżurodzenie, potem jednak większośćskłoniła się do planu przysłania nammaestera Gormona, Tyrella zWysogrodu.Kiedy powiedziałem o tymtwemu panu ojcu, natychmiast przystąpiłdo działania.Tyrion wiedział, że konklawe spotykasię w Starym Mieście za zamkniętymidrzwiami i jego obrady są tajne.Toznaczy, że ptaszki Varysa działająrównież w Cytadeli.- Rozumiem.Ojciec postanowił zerwaćróżę, nim ta zdąży zakwitnąć.- Niemógł się powstrzymać od chichotu.-Pycelle to nędzna kreatura.Ale lepszakreatura Lannisterów od kreaturyTyrellów, prawda?- Wielki maester Pycelle zawsze byłwiernym przyjacielem waszego rodu -zauważyłprzymilnym tonem Varys.- Być możepocieszy cię wiadomość, że serBorosowi Blountowi równieżprzywrócono pozycję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]