Home HomeFeist Raymond E & Wurst Janny Imperium 03 Władczyni ImperiumFeist Raymond E & Wurts Janny Imperium 01 Córka ImperiumFeist Raymond E & Wurst Janny Imperium 02 Sługa ImperiumPierce Tamora Krag Magii [Tam Ksiega DajiFeist Raymond E Srebrzysty Ciern (SCAN dal 877)Goodkind Terry Pierwsze prawo magiiNorton Andre Na skrzydlach Magii (SCAN dal 1CROWLEY Aleister Księga Jogi i MagiiCervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don KichotGimp Jak To Zrobić
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • konstruktor.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Do obozu wpadali kolejni jeźdźcy.Dołączali szybko do grupy pytając, co się stało.Król drgnął i lekko uniósł głowę.Zapadła cisza jak makiem siał.– Lyam – powiedział Król słabym głosem.– Byłem chory, prawda? – Lyam nic nie odpowiedział, lecz jego twarz wyraźnie zdradzała, że w jego wnętrzu walczą sprzeczne uczu­cia.Nie darzył kuzyna miłością, to prawda, lecz przecież był to Król.Rodne uśmiechnął się z trudem.Jedna połowa twarzy pra­wie się nie poruszała, jakby nie kontrolował już mięśni.Rodne wyciągnął przed siebie prawą, sprawną rękę.Lyam ujął ją w swoją dłoń.– Lyam, nie wiem, o czym ostatnio myślałem, to, co się działo, wydaje się mrocznym i przerażającym snem.Ten sen pochwycił mnie jak potrzask, ale teraz uwolniłem się.– Na czole pojawiły się kropelki potu.Twarz robiła się coraz to bledsza.– Zły duch, który mnie męczył, został wypędzony.widzę teraz, że często nie miałem racji, że wyrządziłem wiele zła.– Nie, panie, to nie było zło.Król zakaszlał gwałtownie, po czym, kiedy atak ustał, z trudem łapał powietrze szeroko otwartymi ustami.– Lyam, mój czas się kończy.– Jego głos przybrał nie­co na sile.– Brucal, będziesz świadczył.– Stary Książę popatrzył na swego władcę nic nie rozumiejącym wzrokiem.Podszedł bliżej i stanął u boku Lyama.– Jestem, Wasza Wysokość.Król chwycił Lyama mocno za rękę i podciągnął nieco w górę na oparcie krzesła.Mówił silniejszym i bardziej pew­nym głosem.– My, Rodric, czwarty monarcha, który nosił to imię, dziedziczny władca Królestwa Wysp, oświadczamy wszem i wobec, że Lyam conDoin, nasz kuzyn tej samej co my krwi, krwi królewskiej, jako najstarszy męski członek rodu conDoin zostaje mianowany niniejszym następcą tronu naszego Kró­lestwa.Lyam rzucił Brucalowi rozpaczliwe spojrzenie, lecz stary Książę ruchem głowy nakazał mu milczenie.Zrozpaczony Ly­am zwiesił ponuro głowę i chwycił mocno Króla za rękę.– Co ja, Brucal, książę Yabon, uroczyście poświadczam.Głos Rodrica słabł z sekundy na sekundę.– Lyam, proszę cię o jedną tylko przysługę.Twój kuzyn Guy czynił wszystko na mój rozkaz.Szczerze żałuję, że szaleństwo doprowadziło mnie do obalenia Erlanda.Wiedzia­łem dobrze, że zesłanie go do lochu równało się wyrokowi śmierci i nie zrobiłem nic, aby to powstrzymać.Miej litość nad Guyem.Prawda, że to bardzo ambitny człowiek, lecz w głębi serca nie jest zły.Potem Król mówił o swoich planach rozwoju Królestwa.Prosił o ich kontynuowanie, lecz nie kosztem ludności.Mó­wił jeszcze o bardzo wielu rzeczach, między innymi o swo­im dzieciństwie i tym, jak bardzo żałuje, że nigdy się nie oże­nił.Po chwili wypowiadane słowa były już tak niewyraźne, że nikt nie mógł go zrozumieć.Głowa opadła mu na pierś.Brucal rozkazał gwardzistom, by zajęli się Królem.Dźwig­nęli go delikatnie i zanieśli do namiotu.Brucal i Lyam weszli do środka, podczas gdy reszta panów czekała na zewnątrz.Z pola bitwy nadciągało coraz więcej żołnierzy, którym prze­kazywano wieści.Wokół namiotu dowództwa stała prawie jed­na trzecia wszystkich Armii Królestwa, morze wzniesionych ku górze twarzy spływające w dół, po zboczach pagórka.Nikt nie odezwał się ani słowem.Żołnierze czuwali w ciszy przy łożu swego umierającego Króla.Brucal zasłonił za sobą wejście, odcinając czerwone pro­mienie zachodzącego słońca.Kapłan Dala zbadał Króla, po czym podniósł wzrok na Brucala i Lyama.– Już nie odzyska przytomności, panowie.Teraz to już tylko kwestia czasu.Brucal wziął Lyama pod ramię i odprowadził na bok.– Lyam – powiedział szeptem, nachylając się do ucha Księcia – kiedy ogłoszę cię następcą tronu, masz milczeć.Lyam wyrwał ramię z uścisku Brucala i wbił oczy w twarz starego żołnierza.– Byłeś świadkiem, Brucal! – wyrzucił z siebie gwał­townie ściszonym głosem.– Słyszałeś, że ojciec uznał ofi­cjalnie Martina za swego syna, a mojego brata.On jest teraz najstarszym męskim potomkiem rodu conDoin.Oświadczenie Rodrica o sukcesji jest nieważne, ponieważ zakładało, że to.ja jestem najstarszy!Brucal zaczął mówić delikatnym tonem, chociaż jego słowa dalekie były od delikatności.– Lyam, jest wojna, którą musisz doprowadzić do końca.Potem, jeśli uda ci się dokonać tego skromnego wyczynu, musisz zabrać ojca i Rodrica do Rillanonu, by pochować ich w grobowcu twoich przodków.W dniu pogrzebu Rodrica roz­pocznie się dwunastodniowa żałoba w całym kraju.Potem, trzynastego dnia w południe wszyscy pretendenci do tronu muszą się stawić przed obliczem kapłanów Ishap oraz całym składem tego cholernego Kongresu Panów.Masz przed sobą dużo czasu, by zdecydować, co powinieneś zrobić.Zrozum jednak, że teraz musisz zostać następcą tronu.Nie ma innego wyjścia.A poza tym nie możesz zapominać o Bas-Tyrze.Jeżeli będziesz się wahał, on znajdzie się w Rillanonie wraz ze swoją armią na miesiąc przed tobą.A to oznacza, chłopcze, że bę­dziesz miał na głowie wyniszczającą wszystkich wojnę domo­wą.Jak tylko obiecasz, że będziesz trzymał gębę na kłódkę, natychmiast wysyłam do Krondoru moje zaufane oddziały, by mocą królewskiej pieczęci aresztowały Czarnego Guya.Wrzu­cą go do lochu, zanim jego własne oddziały zdążą zareagować i ich powstrzymać.Zaręczam ci, że znajdzie się wystarczająco wielu lojalnych mieszkańców Krondoru, którzy zapewnią po­wodzenie tej akcji.Będziesz siedział pod kluczem, zanim tam dotrzesz.Potem możesz go przewieźć do Rillanonu na koro­nację swoją lub Martina.Zrozum jedno, Lyam, musisz działać! I to natychmiast! Na bogów, bądź pewien, że jeżeli mianujesz Martina rzeczywistym następcą tronu, w ciągu dwudziestu czterech godzin sługusy Bas-Tyry rozpętają wojnę domową! Dotarło do ciebie, co powiedziałem?Lyam w milczeniu skinął głową i westchnął głośno.– Ale czy ludzie Guya dopuszczą do jego aresztowania?– Nawet sam dowódca jego osobistej gwardii nie sprze­ciwi się królewskiemu rozkazowi, szczególnie jeśli podpiszą go również przedstawiciele Kongresu Panów.Już moja w tym głowa, żeby takie podpisy pojawiły się na nakazie.– po­wiedział, zaciskając pięść.Lyam milczał przez jakiś czas.W końcu podniósł głowę.– Masz rację.Nie chcę, aby przeze mnie Królestwo po­padło w kolejne tarapaty.Uczynię, jak mówisz.Powrócili do łoża Króla i czekali.Minęły prawie dwie go­dziny, kiedy kapłan, który co jakiś czas przykładał ucho do piersi Króla, podniósł na nich wzrok i skinął głową.– Król nie żyje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •