Home HomeJaque, Bobby Fischer Subcampeón del Mundo... por ahora Jose Maria González, 1971 (3424KB)Zientarowa Maria Drobne ustroje (SCAN dal 1028)Remarque Erich Maria Trzej TowarzyszeRemarque Erich Maria Noc w LizbonieErich Maria Remarque Trzej TowarzyszeMaria Niklewiczowa Bajarka opowiada (3)Nurowska Maria Wiek samotnosciDuenas Maria Krawcowa z MadrytuEllroy James Krew to wloczegaFlorystka Katarzyna Bonda
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bibliotekag2.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nikt jeszcze w Galicji nie zwracał się do Lebovitza per „pan”.Ten niezwykły zaszczyt jeszcze spotęgował jego niepokój.- Ale ja nie mogę ryzykować takiej długiej podró­ży w pojedynkę - odparł Lebovitz.- Nie dałbym rady pojechać sam nawet do Wiednia.Urodziłem się w Gródku i tam spędziłem całe życie.Tylko raz by­łem w Przemyślu i dwa razy w Krakowie.Nie mogę odłączyć się od grupy.Brezovsky wstał i zwrócił się do adwokata: - Niestety, będziemy zmuszeni zatrzymać pana Le­bovitza, bo może okazać się bardzo ważnym świadkiem.Byłaby wielka szkoda, gdyby go zabrakło, dlatego też nie mogę ryzykować.Kiedy Lebovitz jęczał z rozpaczy, szef policji pokle­pał go uspokajająco po plecach tym samym protekcyj­nym gestem.- Dopilnuję, aby się nim należycie zajęli - zapewnił adwokata.- Może pan załatwić, by mu przy­noszono jedzenie z koszernej restauracji.Nie będzie­my go trzymać ani godziny dłużej, niż to będzie ko­nieczne.Chcę jeszcze raz podkreślić, że jest on świad­kiem, a nie podejrzanym.Szef policji i adwokat uścisnęli sobie ręce, Mojżesza Lebovitza zaś wyprowadzono z kancelarii.Tego same­go wieczora, tak jak to było zaplanowane, grupa emi­grantów z Gródka odjechała do Hamburga.W trzy dni później puszczono na wolność Lebovitza, którego kapitan Kunze nawet nie przesłuchiwał.Wy­glądało na to, że policja najwyraźniej zapomniała o Lebovitzu, bowiem pewne nowe wydarzenia w sprawie Charlesa Francisa zaprzątnęły całkowicie jej uwagę.Gdyby się adwokat o niego nie dowiadywał, być może nawet trzymano by Lebovitza w małej, niewygodnej celi jeszcze parę dni.Zakłopotany adwokat tłumaczył mu potem, że dużo gorzej jest być w Prezydium Po­licji gościem niż podejrzanym.Po uwolnieniu, Lebovitz zapłacił adwokatowi na­leżne honorarium, potem odebrał paszport i bilety, które dla niego zostawił młody rabin, i udał się na Dworzec Północny.Kilka godzin przesiedział w kącie poczekalni trzeciej klasy czekając na pociąg do Pragi.Kiedy pociąg nadjechał, Lebovitz wybiegł na peron.Był to pociąg pospieszny z wielką ilością pasażerskich, sypialnych i towarowych wagonów.Lebovitz szedł wzdłuż pociągu spoglądając na twarze ludzi za świeżo wymytymi szybami.Nie znalazł nikogo ze swych ziom­ków, a wszystkie twarze nawet w wagonach trzeciej klasy były mu przerażająco obce.Kiedy rozległ się gwizdek oznajmiający odjazd, Lebovitz ciągle leszcze stał bez ruchu na peronie, patrząc, jak wyładowany ludźmi, drzewem i żelazem pociąg zaczyna nabierać rozpędu i znika mu sprzed oczu hen w dali.Wrócił do miasta, wstąpił do biura podróży, które organizowało wyjazd całej grupy, aby oddać niewyko­rzystane bilety.Zwrócono mu pieniądze tylko za bilet do Hamburga.Agent powiedział, że należało powziąć decyzję, zanim jeszcze statek odpłynął, na co Lebo­vitz wziął bilet okrętowy z kontuaru i spokojnie podarł go na kawałki.Wieczorem wsiadł do pociągu jadącego z Wiednia do Gródka.Nawet wytarte do cna ławki drewniane miały w sobie coś swojskiego.Staruszka w odległym kącie mieszkała na tej samej co on ulicy, a dwaj męż­czyźni pochodzili z pobliskich Winnik.Gdy mijali przedmieścia Wiednia, zaczął padać śnieg.Ostry wiatr bił w pokryte już szronem szyby.Lebovitz wyciągnął nogi i położył głowę na oparciu ławki.Po raz pier­wszy od wielu dni poczuł się spokojny i wolny od lęku.Sam się dziwił, skąd mu przyszedł do głowy taki szalony pomysł, żeby jechać aż do Ameryki.Kapitan Kunze powrócił z Gródka do Wiednia dwu­dziestego ósmego listopada po długiej bezsennej nocy spędzonej w pociągu.Prosto z dworca poszedł do swej kancelarii i zatelefonował do generała Wencla, który nadal jeszcze przebywał w Linzu.- Jestem przekonany, panie generale - rzekł - iż porucznik von Hedry nie ma nic wspólnego ze zbrod­niczym spiskiem Charlesa Francisa.Owe, dokładnie cztery, listy nadał pewien Żyd, totumfacki poruczni­ka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •