Home HomeJaque, Bobby Fischer Subcampeón del Mundo... por ahora Jose Maria González, 1971 (3424KB)Zientarowa Maria Drobne ustroje (SCAN dal 1028)Remarque Erich Maria Trzej TowarzyszeRemarque Erich Maria Noc w LizbonieErich Maria Remarque Trzej TowarzyszeMaria Niklewiczowa Bajarka opowiada (3)Nurowska Maria Wiek samotnosciDuenas Maria Krawcowa z MadrytuRobert Jordan Oko Swiata t.1Anthony Piers Zamek Roogna (SCAN dal 862)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Mniejsza o to.Ale je zażył.To znaczy, że po­trzebny mu był jakiś afrodyzjak.Lili Wencel uważała się za osobę nowoczesną, toteż często wybuchały między nimi kłótnie z powodu jej śmiałych wypowiedzi, między innymi na tematy sek­sualne, i generał zarzucał jej, że jest sprośna, bezwstyd­na i trywialna.Podniósł się, chociaż wiedział, że mają jeszcze co najmniej kwadrans do wyjścia.- Idziemy już? - spytał.- Jeszcze nie.Nie mam ochoty zastać Idy przy na­kładaniu na twarz wojennych barw - odrzekła Lili Wencel czyniąc aluzję do gospodyni przyjęcia, Idy Auffenberg.Generał Wencel usiadł posłusznie z powrotem na krześle.- W gazecie napisali, że Mader miał romans z Anną Gabriel.- Tak, miał.- To by się zgadzało.Był impotentem i musiał mieć kobietę w rodzaju Anny, aby zbudziła w nim męż­czyznę.Ale i ona nie potrafiła dokonać tej sztuki.Dlatego zażył te pigułki, przepraszam, kapsułki.- Możliwe, że był impotentem.Co z tego? - Nu­żył go już ten temat.- Jakież to śmieszne! Tacy z was błędni rycerze.Wielcy kochankowie.Wspaniali goje! Jak wy olśnie­wacie, czarujecie i uwodzicie na wszystkie strony! Ale jak przychodzi do rzeczy, to gaśniecie jak zmokłe fajerwerki! - wykrzykiwała donośnym, piskliwym głosem, tak mu dobrze znanym i wstrętnym.Spoglądał na nią mocno zakłopotany.Za cichą zgo­dą obojga nie rozmawiali nigdy o dzielącej ich różnicy pochodzenia.Obydwoje zaliczali się do żarliwych ka­tolików, a niedzielna msza w kościele garnizonowym była jedną z niewielu czynności, w której pospołu uczestniczyli.Zaniepokoiła go więc nagła zjadliwość w jej głosie.Nie wiedział, czy było to wymierzone pod jego adresem, czy Richarda Madera.Ponownie wstał z krzesła.- Chodźmy już - powiedział lodowatym tonem sędziego, przyprawiającym wielu skazanych o dreszcz strachu.- Wolę być za wcześnie niż za późno.Poza tym muszę jutro wstać o świcie, żeby pojechać do Linzu na posiedzenie komisji.Niech to diabli!Umyślnie nie powiedział jej, że podróż dotyczy sprawy Madera.Znów miałaby okazję, by wrócić do roz­mowy o zmarłym kapitanie i jego impotencji.Linz spowijała gęsta jesienna mgła.Temperatura spadła do trzech stopni poniżej zera i robiło się coraz zimniej.Nagie drzewa i krzewy chwiały się niczym szkielety na wietrze, zbyt apatycznym, by rozpędzić opary.Dunaj jeszcze nie zamarzł, a jego ziemistoszara toń była odbiciem smutnego nieba.W taki dzień lato wydaje się wytworem fantazji pijanego poety.Bo czyż słońce może kiedykolwiek wychynąć spod grubej war­stwy chmur ścielących się jak okiem sięgnąć niczym rozpostarty baldachim?Mimo wszystkich środków ostrożności podróż ko­misji nie pozostała długo tajemnicą.Z pociągu, którym przyjechali do Linzu, wysypała się też gromada re­porterów.Gnali za fiakrami wiozącymi członków ko­misji od stacji do miasta, jak głodne wróble polujące na końskie łajno.Pułkownik von Instadt, który powitał komisję w swej kancelarii w dowództwie pułku, zareagował na oskarżenie wysunięte pod adresem porucznika Dorfrichtera tak samo, jak wtedy, gdy się o tym dowie­dział, to znaczy nie dawał temu wiary.- Nie, panowie - powiedział.- Po pierwsze, nie mogę uwierzyć, by którykolwiek oficer tej armii mógł popełnić tak potworną zbrodnię.Po drugie, to nie­prawdopodobne, by Peter Dorfrichter był w to wmie­szany.Mówicie o urażonej ambicji, zawiści i psycho­patii.Ależ to absolutnie sprzeczne z charakterem Dorfrichtera! Tak się właśnie składa, że znam tego czło­wieka bardzo dobrze.Kiedy pułk mój brał udział w aneksji Bośni i Hercegowiny, Dorfrichtera przydzie­lono na oficera łącznikowego do 15 brygady.Byłem wówczas, z powodu incydentu, nad którym nie chcę się teraz rozwodzić, czasowo zwolniony z dowodzenia.Wielu mych kolegów oficerów uznało, że padłem ofiarą niepomyślnego zbiegu okoliczności, ale tylko jeden Dorfrichter miał odwagę wysłać raport do Minister­stwa Wojny w tej sprawie.Postąpił wbrew regulami­nowi i, o czym dobrze wiedział, ryzykował całą swą karierę.Gdyby był psychopatą, jak wy to utrzymu­jecie, nie walczyłby w mej sprawie ściągając na siebie niechęć ministerstwa.Po trzecie, jest wyjątkowo uta­lentowanym człowiekiem i mógłby sobie z łatwością znaleźć miejsce w świecie cywilów, ale on woli zawód wojskowego.Jest oficerem najbardziej oczytanym i wykształconym wśród mych podwładnych.Mówi i pi­sze w sześciu językach: niemieckim, francuskim, an­gielskim, włoskim, węgierskim i czeskim.Moim zda­niem to wielki błąd i strata dla armii, że go nie wcie­lono do Korpusu Sztabu Generalnego.- Ufam całym sercem, że słuszność jest po pana stronie, drogi pułkowniku - odrzekł generał Wencel.- Musimy jednak kontynuować śledztwo.Ale bę­dziemy postępować z największym, jak tylko można, taktem i ostrożnością, by nikt, nawet sam Dorfrichter, nie domyślił się, że go podejrzewamy.Nie chcemy bowiem naznaczać piętnem niewinnego człowieka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •