Home HomeUmberto Eco Imie Rozy (2)Eco Umberto Imie RozyEco Umberto Wachadlo Foucaulta (2)Eco Umberto Wachadlo FoucaultaEco Umberto Imie Rozy (2)Sławomir Nowakowski Uroda i zdrowieKing Stephen LsnienieWilliam Gibson Neuromancer v 1.1Kay Guy Gavriel TiganaSalvatore R.A Krysztalowy relikt
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gotmax.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Chce dobra naszych ludzi  rozmyślałBaudolino  i nie pojmuje, dlaczego ci go zdradzają.Może dlatego zabija niby zazdro-sny mąż.W ciągu kilku miesięcy po powrocie Baudolino miał niewiele sposobności, by zo-baczyć Fryderyka, który przygotowywał sejm w Ratyzbonie, a potem drugi, w Worms.Musiał zabiegać o spokój ze strony dwóch bardzo groznych krewnych, Henryka Lwa,któremu dał w końcu Księstwo Bawarskie, i Henryka Jasormigotta, dla którego po pro-stu wymyślił Księstwo Austrii.Na przedwiośniu następnego roku Otton zapowiedziałBaudolinowi, że w czerwcu udadzą się wszyscy do Herbipolis, gdzie Fryderyk zostanieszczęśliwym małżonkiem.Cesarz ma już małżonkę, ale od kilku lat żyje z nią w separa-cji, teraz zaś zamierza pojąć za żonę Beatrycze z Burgundii, która wniesie mu w wianieswe hrabstwo sięgające aż po Prowansję.Z powodu tego wiana Otton i Rahewin my-śleli, że chodzi o małżeństwo z rozsądku, i w takim samym duchu również Baudolino,przystrojony w nowe szaty, jak wymagała tego szczęśliwa okoliczność, gotował się naspotkanie z przybranym ojcem u boku burgundzkiej starej panny, bardziej pociągającejprzez odziedziczone po przodkach dobra nizli przez swą urodę. Wyznaję, byłem zazdrosny  powiedział Baudolino Niketasowi. Dopiero coznalazłem sobie drugiego ojca, a już zabiera mi go, przynajmniej częściowo, nowa ma-cocha.W tym miejscu Baudolino zrobił przerwę, okazał, że jest nieco zakłopotany, prze-mknął palcem po bliznie, a potem wyjawił straszliwą prawdę: dotarł na miejsce zaślu-bin i zobaczył, że Beatrycze z Burgundii to dwudziestoletnie dziewczę niezwykłej urody a w każdym razie taką jawiła się jemu, który ledwie ją ujrzał, znieruchomiał jak głaz36 i wpatrywał się tylko w nią wytrzeszczonymi oczami.Włosy miała lśniące niczym złoto,twarz przepiękną, usta małe i czerwone jak dojrzały owoc, zęby śnieżnobiałe i równe,postać prostą, spojrzenie pełne skromności, oczy jasne.Przemawiała obyczajnie, leczzniewalająco, miała delikatne ciało i wydawało się, że blaskiem swego wdzięku panujenad wszystkimi, którzy ją otaczają.Umiała okazać (a to największa cnota przyszłej kró-lowej), że jest posłuszna małżonkowi i że lęka się go jako swego pana, lecz była też jegopanią, nie kryjąc swojej woli jako małżonki, a wszystko to czyniła z taką gracją, iż każdajej prośba od razu stawała się rozkazem.Jeśliby trzeba było dorzucić jeszcze jakąś po-chwałę, można by dodać, że była biegła w sztukach, zręczna w muzyce i pełna słody-czy w śpiewie.Tak że  oznajmił na zakończenie Baudolino  nie darmo zwała sięBeatrycze, była bowiem zaiste beata, błogosławiona.Niketas nie potrzebował długich wywodów, by się domyślić, że młodzik zakochał sięod pierwszego wejrzenia w macosze, tyle że nie wiedział, co się z nim dzieje, albowiemcoś podobnego nigdy mu się jeszcze nie zdarzyło.Już pierwsza miłość wiejskiego chło-paka do krostowatej wieśniaczki byłaby czymś porażającym i nie do zniesienia, a wy-obrazmy sobie dopiero, co dla takiego wieśniaka oznacza zakochać się po raz pierwszyw dwudziestoletniej cesarzowej o mlecznej cerze!Baudolino zaraz zrozumiał, że to, co czuje, jest jakimś oszukaństwem wobec ojca,i wmawiał sobie, że ponieważ macocha jest młoda, widzi w niej jakby siostrzycz-kę.Pózniej jednak, choć niewiele czasu poświęcił na studiowanie teologii moral-nej, zdał sobie sprawę, że nie wolno mu kochać nawet siostrzyczki  w każdym razienie z takimi dreszczami i taką siłą namiętności, jakie budził w nim widok Beatrycze.Zarumienił się więc i spuścił głowę właśnie w chwili, kiedy Beatrycze, której Fryderykprzedstawił małego Baudolina (dziwnego i umiłowanego swawolnika z równiny pa-dańskiej, jak to określił), z czułością wyciągnęła dłoń i pogłaskała go najpierw po po-liczku, potem zaś po czuprynie.Baudolino już tracił zmysły, ujrzał, jak wokół niego światło traci blask, a w uszachdzwonią mu jakby wielkanocne dzwony.Obudziła go ciężka dłoń Ottona, który walnąłgo w kark i syknął przez zęby:  Na kolana, bydlaku!.Przypomniał więc sobie, że znalazłsię przed obliczem świętej rzymskiej cesarzowej, a ponadto królowej Italii, padł na ko-lana i od tej chwili zachowywał się jak przystało doświadczonemu dworakowi  pozatym, że nocami nie mógł zasnąć i zamiast radować się, iż w niewytłumaczony sposóbznalazł się na swojej drodze do Damaszku, płakał wskutek nieznośnego żaru tej nieroz-poznanej namiętności.Niketas przyglądał się swemu rozmówcy o lwiej głowie, podziwiał jego subtelnośćwysławiania się, retoryczną treść prawie literackiej greki i zadawał sobie pytanie, coza człowieka ma przed sobą, który umie użyć języka prostaków, kiedy mówi o wie-37 śniakach, i języka królów, kiedy mówi o monarchach.Czy człek, który potrafi tak na-ginać swą opowieść i wyrażać rozmaitość ducha rzeczy, sam ma duszę?  rozmyślał. A jeśli ma wiele dusz, to która z nich może wyrzec słowo prawdy? 5.Baudolino udziela mądrych rad FryderykowiNastępnego ranka miasto było nadal spowite chmurą dymu.Niketas zjadł tro-chę owoców, przez chwilę krążył niespokojnie po izbie, a potem spytał Baudolina, czymożna by posłać któregoś z genueńczyków po niejakiego Architę, który oczyściłby mutwarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •