[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszedłem tam na chwilkę tylko, abyoddać Tygodnik , i odszedłem natychmiast, widząc, że p.Aniela prezyduje.Dziś mabyć w P.obiad, na który hr.Idalia 96 jedzie z dziećmi.Ja postanowiłem nie jechać,choć jakoby miałem otrzymać zaproszenie.Czy mi z tym lepiej będzie nie wiem.Niemogę tylko myśleć przytomnie i doznaję, myśląc o Natuchnie, takich podłych wzru-szeń, jakby mię chwytał paraliż.Prawdopodobnie pogniewa się na mnie i wszystko sięskończy.Aniela dokucza mi pośrednio niejako, opowiadając nieustannie całemu zgromadze-niu o afektach doktora W., rzucając takie bomby: Gdybym chciała, mogłabym opowiedzieć nie tylko takie zjawiska.Milczę jak kamień, ale jestem jakby podminowany, jak napchany dynamitem.Poeta rozmyślacz, mąż namiętny, liryk z daru i użyczenia nieba, filozof własnegoserca. 97, ten, z którego jesteśmy wszyscy, ten, który nas porwał na wzdętej fali swegonatchnienia98 idzie nareszcie spać między królami99.Może dlatego, że na Panu Tade-95 z r o d z i n ą N e k a n d ó w z e r w a n e przydomek Nekanda nosiła rodzina Adolfa Trepki, męża ciotki Stefana %7łe-romskiego, gospodarująca w majątku Chobrzany w Sandomierskiem; rodziny Trepków i Pancerów były spowinowacone przez mał-żeństwo syna Adolfa, Józefa Trepki, ze starszą siostrą Heleny, Michaliną z Pancerów.96 h r.I d a l i a mowa o Anieli Rzążewskiej; porównanie do bohaterki Fantazego Juliusza Słowackiego nasunęło się auto-rowi Dziennika wskutek podobieństwa takich cech obu postaci, jak: przesadna romantyczna egzaltacja, melancholia porzuconej ko-chanki, patetyczna frazeologia itp.97 P o e t a r o z m y ś l a c z.f i l o z o f w ł a s n e g o s e r c a tych słów nie udało się odnalezć w żadnym z licznychprzemówień, wygłoszonych w Paryżu i w Krakowie z okazji sprowadzenia zwłok Adama Mickiewicza na Wawel, a drukowanychw pismach krakowskich oraz w osobnej książce pamiątkowej pt.Złożenie zwłok Adama Mickiewicza na Wawelu, dnia 4 lipca 1890roku (Kraków 1890).98 t e n, z k t ó r e g o j e s t e ś m y w s z y s c y. %7łeromski przytoczył tu słowa z listu Zygmunta Krasińskiego do AdamaSołtana, pisanego po zgonie Mickiewicza, dnia 8 XII 1855 r.:49uszu uczyła mię matka czytać100, może dlatego, że on mię zrobił, czym jestem, uczci-wym Polakiem, może dlatego, że utworami jego karmiłem duszę w najsmutniejszychchwilach życia dzień, kiedy go do królewskiej wznoszą godności, będzie najpiękniej-szym dniem mego życia.Kiedy myślę, że tę skrytą radość, która jakoby mnie się same-mu należy, dzieli ze mną tyle tysięcy ludzi, którzy to samo czują, uczuwam, że wstępujeodwaga we mnie, że żyje naród.Ta jest wielka, nie dająca się nazwać po imieniu ko-rzyść z oddania mu należnej czci.W takiej chwili zobaczyć można, że jest jeszcze tłumniepoliczony, któremu zapał owiewa głowę 101 dla wiekuistej idei.Gdybym mógł tam być z tymi ludzmi, którzy jego tak samo kochają!.Pan Adam już odszedł od nas na tę wieść pękło mi serce.On był dla ludzi mego pokolenia i miodem, i mlekiem, i żółcią, ikrwią duchową. My z niego wszyscy.On nas był porwał na wzdętej fali natchnienia swego i rzucił w świat.(Z.Krasiński: Listydo Adama Sołtana, oprac, i wstępem poprzedził Zbigniew Sudolski, Warszawa 1970, s.617).99 i d z i e n a r e s z c i e s p a ć m i ę d z y k r ó l a m i sprowadzenie zwłok Adama Mickiewicza do kraju poprzedziłydługie starania specjalnego komitetu, uwieńczone zgodą kapituły katedralnej krakowskiej na urządzenie krypty obok kaplicy Ma-ciejowskich w podziemiach kościoła na Wawelu wedle planów Sławomira Odrzywolskiego oraz urzędowym zezwoleniem władzwiedeńskich; jako reprezentanci kraju wyjechali do Paryża: dr Adam Asnyk, hr.Władysław Koziebrodzki i Stefan Grzybowski,prezes Czytelni Akademickiej.Na cmentarzu Montmorency, po wydobyciu trumny z grobu w dniu 28 czerwca 1890 r., przema-wiali: w imieniu Collge de France Ernest Renan, w imieniu Association littraire internationale Juliusz Lerminy, w imieniupolskiego Towarzystwa Historyczno Literackiego ks.Władysław Czartoryski, w imieniu delegacji krajowej hr.WładysławKoziebrodzki, w imieniu emigracji Bolesław Limanowski, w imieniu niewiast polskich pani Nabielakowa, w imieniu młodzieżyakademickiej krakowskiej studenci Grzybowski i Siedlecki, w imieniu paryskiej kolonii polskiej Boufal i Barański, w imieniuLitwinów Bogdanowicz, jako reprezentant Stowarzyszenia węgierskiego Edmund Salamon, Stowarzyszenia czeskiego p.Kle-pał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]