Home HomePullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)Farmer Philip Jose Œwiat Rzeki 04 Czarodziejski labiryntPullman Philip Mroczne materie 01 Złoty kompasPullman Philip Mroczne materie 03 Bursztynowa lunetaChmielewska Joanna Pech (4)Jordan Robert Ognie NiebiosRushdie Salman Wstyd (SCAN dal 1148)Borrego, Orlando Orlando Borrego Che, el camino del fuegoCarter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean Park
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wysłał kogoś, żeby zatrzymał łowcę i przywiózł go do budynkuprzy Mission Street.Luba zadzwoniła do nas już po tym, jak agent Garlanda zabrał łow-cę.Była pewna, że wszystko jest załatwione, sądziła, że Garland go zabije. Po chwilidodała:  Ale najwyrazniej na Mission zdarzyło się coś nieprzewidzianego.Nie wiemyco.I może nigdy się nie dowiemy. Czy łowca zna nasze nazwiska?  spytała Pris. O tak, kochanie.Sądzę, że tak  odparła Irmgarda. Ale nie wie, gdzie jesteśmy.Roy i ja nie mamy zamiaru wracać do naszego mieszkania.Wrzuciliśmy do wozu tylerzeczy, ile się nam udało zmieścić i postanowiliśmy, że zajmiemy jeden z opuszczonychlokali w tym starym domu. Czy to rozsądne?  zapytał Isidore, zebrawszy całą odwagę. %7ł-ż-że będziemywszyscy w jednym miejscu? No cóż, dostali już pozostałych  rzekła Irmgarda.Podobnie jak jej mąż, mimopozornego podniecenia, sprawiała wrażenie dziwnie zrezygnowanej.Wszyscy oni, po-myślał Isidore, są jacyś dziwni.Czuł to, ale nie mógł sprecyzować, o co mu chodzi.Spra-wiali wrażenie, jakby ich procesy myślowe zakłócało jakieś szczególne, złośliwe roztar-gnienie.Może z wyjątkiem Pris, która była po prostu przerażona.Ona wydawała sięprawie naturalna.Ale. Dlaczego nie przeprowadzisz się do niego?  zapytał ją Roy, wskazując Isidore. W jakimś stopniu będzie w stanie cię chronić.104  Z kurzym móżdżkiem?  odparła Pris, rozdymając nozdrza. Nie mam zamia-ru żyć ze specjalem. Uważam, że robisz głupstwo, zadzierając nosa w takich czasach  oznajmi-ła gwałtownie Irmgarda. Aowcy działają szybko.Ten może spróbować zakończyćwszystko jeszcze dzisiaj wieczorem.Liczy pewnie, że dostanie specjalną premię, jeże-li załatwi sprawę przed. O rany, zamknijmy drzwi na korytarz  rzekł Roy.Podszedł do nich i zatrzasnąłje jednym pchnięciem, przekręcając przy okazji zamek. Uważam, Pris, że powinnaśpójść do Isidore, a ja z Irm pozostaniemy w tym budynku.W ten sposób będziemy mo-gli pomagać sobie nawzajem.Mam w samochodzie trochę elektronicznych części, zło-mu, który zabrałem ze statku.Założę dwustronny podsłuch, dzięki czemu Pris będziemogła słyszać nas, a my ją.Zainstaluję też system alarmowy, który każdy z nas czworgabędzie mógł wyłączyć.Wyraznie widać, że syntetyczne osobowości nie zdały egzaminu,nawet w przypadku Garlanda.Oczywiście, Garland sam włożył głowę w pętlę, sprowa-dzając łowcę do budynku na Mission.To był błąd.Podobnie Polokov, zamiast trzymaćsię od łowcy jak najdalej, postanowił się do niego zbliżyć.Nie powtórzymy tego błę-du.Pozostaniemy w jednym miejscu. Wcale nie wyglądał na zmartwionego.Wręczprzeciwnie  sytuacja wydawała się przepełniać go intensywną, niemal szaleńczą ener-gią. Uważam. Nabrał głęboko powietrza, przyciągając uwagę wszystkich obec-nych w pokoju, nawet Isidore. Uważam, że dlatego wciąż jeszcze żyjemy.Gdyby łow-ca miał pojęcie, gdzie nas szukać, już by się pokazał.Praca łowcy na tym właśnie pole-ga, żeby poruszać się jak najszybciej.Dopiero wtedy ma z tego zysk. A jeżeli będzie zwlekał  przytaknęła Irmgarda  wyślizgniemy się znowu.Są-dzę, że Roy ma rację.Założę się, że łowca dysponuje naszymi nazwiskami, ale nie wie,gdzie nas szukać.Biedna Luba.Ukryła się w operze, na widoku.Odnalezli ją bez trudu. No cóż, tak sobie życzyła  odparł nienaturalnym tonem Roy. Sądziła, że jakoosoba publiczna będzie bezpieczniejsza. Uprzedzałeś ją, że stanie się inaczej  przypomniała Irmgarda. Tak  przyznał Roy. Tłumaczyłem jej, podobnie jak mówiłem Polokovowi,żeby nie próbował udawać funkcjonariusza WOP.Tłumaczyłem również Garlandowi,że załatwi go jeden z jego własnych łowców i bardzo możliwe, że tak właśnie się stało. Kołysał się w przód i w tył.Na jego twarzy malowało się głębokie zamyślenie. Z-z tego, c-c-co mówi pan Baty  oznajmił Isidore  wnioskuję, że on jest wa-szym przywódcą. O tak  stwierdziła Irmgarda. Roy jest przywódcą. Zorganizował naszą.podróż  dodała Pris. Z Marsa tutaj. W takim razie  stwierdził Isidore  lepiej zróbcie, j-j-jak wam radzi. Głos ła-mał mu się z napięcia i pełnej oczekiwania nadziei. S-s-sądzę, że byłoby wspa-a-ania-105 le, Pris, gdybyś za-za-zamieszkała ze mną.Na parę dni wezmę zwolnienie z pracy  na-leży mi się urlop.I dopilnuję, żeby wszystko było w porządku. A Milt, który jest bar-dzo pomysłowy, może zdoła zrobić mi jakąś broń.Coś wyjątkowego, z pomocą cze-go można zabijać łowców.kimkolwiek oni są.Przez głowę przemknął mu niewyrazny,mroczny obraz czegoś bezlitosnego, uzbrojonego i wyposażonego w wydrukowaną li-stę, co jak maszyna wypełnia codzienne, zbiurokratyzowane obowiązki zabójcy.Czegośbez emocji, nawet bez twarzy.I jeżeli łowca zostanie zabity, natychmiast zastąpi go nie-mal identyczny.I tak dalej, aż wszystko, co żyje i jest prawdziwe, zostanie zastrzelone.Aż trudno uwierzyć, pomyślał, że policja nic na to nie może poradzić.Nie mogę w touwierzyć.Ci ludzie musieli coś zrobić.Być może wrócili na Ziemię nielegalnie.Wciążnam powtarzają  telewizja wciąż powtarza  że trzeba meldować o lądowaniach stat-ku poza oficjalnymi lądowiskami.Policja na pewno tego pilnuje.Ale nawet w takich przypadkach nikt nikogo nie zabija umyślnie.To sprzecznez merceryzmem. Kurzy móżdżek mnie lubi  oświadczyła Pris. Nie nazywaj go w ten sposób, Pris  Irmgarda popatrzyła ze współczuciem naIsidore. Pomyśl, jak mógłby nazywać ciebie.Pris nie odpowiedziała.Jej twarz stała się nieprzenikniona. Zacznę zakładać podsłuch  oznajmił Roy. Irmgarda i ja zatrzymamy sięw tym mieszkaniu.Pris pójdzie z panem, panie Isidore [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •