Home HomeChmielowski Benedykt Nowe AtenyChmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)chmielowski benedykt nowe ateny (3)Trollope Joanna Najlepsi przyjacieleJ.Chmielewska 2 Wielki diamentJ.Chmielewska 1 Wielki diamentJoanna.Chmielewska. .Ksiazka.Poniekad.Kucharska.PL.PDF.eBook.(osloskop.net)Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna nogaStanislaw Lem Fiasko
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Ja jestem odporny  powiadomił go Aukasz. Najgorsze już mi przeszło, cho-ciaż możliwe, że trochę się tu potrząsłem.Gość poszedł tam, o.Wskazał palcem oddaloną o jakieś dwieście metrów stodołę w bardzo złym stanie.Chyliła się ku upadkowi, świeciła dziurami, uchylone wierzeje wisiały tylko na jednymzawiasie, dach na niej istniał zaledwie w połowie.Wybuch nie zaszkodził jej wcale. Kazał mi tu zaczekać na drodze, ma tam interes, pójdzie i wróci. Jaki, do cholery, interes mógł mieć w takiej ruinie?  nie wytrzymał Bieżan.122  Diabli wiedzą.Panie władzo, ludzie mają pomysły, jakie by panu w życiu do głowynie przyszły, ja już niejedno widziałem.Może sobie tam kiedyś coś zakopał, on albo jegoprzodek? Na moje oko ta stodoła jest starsza od nas obu razem wziętych.Może spotykałsię z kimś, może to skrzynka kontaktowa i coś chciał zostawić? Nie siliłem się odgady-wać, chce, niech idzie, a mnie nie zależy, mogę czekać.I byłbym czekał na ten odrzut dolepszego świata, gdyby nie to, że zdecydowałem się skoczyć sobie w zarośla, żeby się.jak by tu.dość już nabluzgałem.elegancko mówiąc, dla odwodnienia.Jakoś mi głupiobyło tak na patelni, tu widoczność na wszystkie strony, może jaka skromna dzieweczkawianek sobie nad rzeczką wije.Bieżan zorientował się nagle, że Darko kamienny spokój tylko symuluje, musi byćniezle rąbnięty, zewnętrznie zdołał się już opanować, ale środek jeszcze mu całkowitejrównowagi nie odzykał.Poczuł dla niego pełne zrozumienie. Dobra, wije, skoczył pan, i co? I nic.Jak mi gruchnęło za plecami.Minuta nie minęła.Postałem sobie, jak tensłup soli, kawałek mojej własnej karoserii prawie pod nogi mi nadleciał.Potem mnieuruchomiło, można powiedzieć, wszechstronnie, myśl ludzka biegnie szybko, do sto-doły za klientem się nie pchałem, bo najpierw usłyszałem, a pózniej nawet zobaczyłem,mignął mi samochód.Nie wiem jaki, tam dalej krzaki rosną.Kawałek łąki, coś obok,marchewka może, koleiny w trawie, wedle mojego rozeznania do drogi siódmej katego-rii da się dojechać.Nie wątpię, że dojechał.Czekając na was, miałem czas popatrzeć. A ta myśl? Jaka myśl? Uruchomiło panu. A.! Myśl to mi komórkę do ręki wepchnęła, telefonik do pana.Bo mi się od razuprzypomniało.Jak poprzednio z panem rozmawiałem.nagrywa pan? Co? To, co mówię. Skąd? Nic nie mam przy sobie! To się pózniej wyprę.W czasie jazdy rozmawiałem, wykroczenie.On za mną sie-dział, nie zwracałem zbytnio uwagi, ale schylił się, tego jestem pewien.Na krótko.Małąbombkę pod fotel mi wetknął, czas sobie wyliczył precyzyjnie, cykać musiała, ale cho-ciaż silnik cicho pracuje, to jednak nie słychać, poza tym radio grało.Muzyki sobie za-życzył, ścierwo parszywe. I nawet gdyby pan zgasił silnik, czekając na niego, też by zagłuszało? A jak? I poleciałbym sobie do nieba, taki trochę rozproszkowany. Jest pan pewien, że to była bombka? Skąd pan może takie rzeczy wiedzieć?Aukasz Darko westchnął potężnie, poklepał się po sobie, wyjął papierosy i zapalił.123  I szczęście to zgoła ślepe, że wszystko po kieszeniach noszę.Dokumenty, for-sę, komórkę, klucze.Atlasy drogowe i plan Warszawy diabli mi wzięli, ale, chwalićBoga, można to wszędzie kupić.Panie majorze, ja byłem chłopak mniej więcej normal-ny, a moja matka tolerancyjna, jakiego normalnego chłopaka nie ciekawią te rozma-ite wybuchowe dyrdymały? Pózniej, jak zacząłem jezdzić, wolałem się z tym zapoznaćporządniej, na bazarze pan kupi, co pan zechce, też bym potrafił coś takiego sprokuro-wać.I niech pan sam pomyśli, co może rąbnąć znienacka w przyzwoicie utrzymanymsamochodzie?Po krótkim zastanowieniu Bieżan przyznał, że nic.Opona, ostatecznie, ale od oponynic nie wylatuje w powietrze, a tu nawet drzewo nie miało szans wyrosnąć na drodze.Ten cały Darko miał rację. Ja się, proszę pana, też zdenerwowałem  podjął zasadniczy temat  ale pamięćmi pozostała nienaruszona.Co pan mówił o jakimś alibi? Ogólnie do pańskiego klien-ta jeszcze wrócimy, ale teraz alibi skąd.? Usiadłbym gdzieś  zakomunikował przesłuchiwany w kapuście Aukasz. Piersiówki pan przypadkiem nie ma.? Szkoda. Przepraszam, słusznie, usiądzmy w moim.Na tylnym siedzeniu radiowozu pogawędka potoczyła się dalej, nabrawszy nawet ru-mieńców, ponieważ technik policyjny potwierdził opinię poszkodowanego kierowcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •