[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— No popatrz, jasne że tak! Muszę teraz iść, ale ty zostań i przemyśl to wszystko jeszcze raz.Jeżeli wpadniesz jeszcze na coś równie dobrego, daj mi znać.Zostawiłem go i poszedłem do salonu, by zobaczyć się z panią Halstead.— Przykro mi, że musiała pani na mnie czekać — powiedziałem wchodząc i stanąłem jak wryty.Żona Halsteada była piękną kobietą.Rude włosy, zielone oczy, zniewalający uśmiech i figura taka, że każdy facet, który na nią spojrzał, musiał się pilnować, by utrzymać łapy przy sobie.Nawet taki szaraczek jak ja.— Nic nie szkodzi, panie Wheale.Pańska gospodyni zatroszczyła się o mnie.— Głos dopełniał reszty.Mnie wydawała się jednak zbyt doskonała, aby być prawdziwą.— Czym mogę pani służyć? — spytałem, siadając naprzeciw niej.— Wydaje mi się, że jest pan właścicielem złotej tacy.— Zgadza się.— Czytałam artykuł w gazecie.— Otworzyła torebkę i wyjęła z niej wycinek prasowy.— Czy to ta taca?Wziąłem wycinek i przestudiowałem go dokładnie.Był to artykuł z „Western Morning News", o którym już słyszałem, ale którego nie miałem jeszcze dotychczas okazji zobaczyć.Zdjęcie hyło nieco zamazane.— Tak, to moja taca.— Fotografia nie jest zbyt wyraźna, prawda? Mógłby mi pan powiedzieć, czy pańska taca przypomina nieco tę?Podała mi odbitkę formatu pocztówkowego.Było to lepsze jakościowo zdjęcie tacy, ale nie mojej.Najwyraźniej wykonano je w jakimś muzeum.Widać było, że taca znajduje się w szklanej gablocie.Odbite od niej światło zamazywało ostrość.Wszyscy zasypywali mnie teraz zdjęciami tac, zacząłem więc zastanawiać się, ile ich w końcu było.— Wygląda podobnie.To jednak też nie jest najlepsze zdjęcie.— Czy mogę zobaczyć pańską tacę, panie Wheale?— A po co? — spytałem bez ogródek.— Chce ją pani kupić?— Tak, gdyby cena okazała się przystępna.— A jaka cena, według pani, byłaby odpowiednia? — Ponownie ją przycisnąłem.— To zależałoby od tacy.— Moja rozmówczyni okazała się jednak bardzo dobra w tym słownym pojedynku.— Wstępna wartość została ustalona na siedem tysięcy funtów, może ją pani przebić? — Powiedziałem to celowo.— To dużo pieniędzy, panie Wheale — odrzekła spokojnie.— Tak — zgodziłem się.— Z tego, co mi wiadomo, taką właśnie sumę zaproponował mojemu bratu pewien Amerykanin.Pan Gatt powiedział, że zapłaci tyle po oszacowaniu.— Nie sądzę, żeby Paul.mój mąż, zdawał sobie sprawę, że to aż tyle wyniesie — powiedziała nieco zmartwiona.— Powinienem panią uprzedzić, że otrzymałem jeszcze wyższą ofertę od pana Fallona — dodałem, pochylając się do przodu.Obserwowałem ją uważnie.Na moment zesztywniała, ale był to prawie niedostrzegalny odruch, od razu świetnie opanowany.— Nie wydaje mi się, abyśmy mogli konkurować z profesorem Fallonem, gdy w grę wchodzą pieniądze.— Nie — odparłem.— Ma ich chyba więcej niż większość z nas.— Czy profesor Fallon widział tacę? — spytała.— Jeszcze nie.Zaproponował mi dużą sumę w ciemno.Nie wydaje się to pani dziwne?— Nic, co robi Fallon, nie może mnie zaskoczyć — odparła.— Mo e to być w moim odczuciu bezwzględne, nawet niezgodne z prawem, ale na pewno nie dziwne.We wszystkim, co robi, ma jakiś cel.— Byłbym ostrożniejszy z mówieniem takich rzeczy, pani Halstead, szczególnie w Anglii.Nasze prawo surowiej karze za oszczerstwo niż wasze — przerwałem jej łagodnie.— Czy oświadczenie jest oszczerstwem, jeśli można je udowodnić? — zapytała.— Zamierza pan sprzedać tę tacę Fallonowi?— Jeszcze się nie zdecydowałem.Pomyślała przez chwilę.— Jeżeli nie będziemy mogli kupić tacy, czy miałby pan coś przeciwko temu, aby mój mąż ją obejrzał? Mógłby to zrobić tutaj i zapewniam pana, że nic by się jej nie stało.Fallon usilnie prosił, żeby właśnie Halsteadowi nie pokazywać tacy.Do diabła z tym!— Dlaczego by nie — odrzekłem.— Dzisiaj rano? — spytała z ożywieniem.— Przykro mi, ale nie, nie mam jej tutaj.Mogę ją mieć dopiero po południu.Urządza to panią? — Kłamałem w żywe oczy.— O tak — uśmiechnęła się promiennie.Pomyślałem, że kobieta nie ma prawa uśmiechać się w ten sposób do mężczyzny, który ją nabiera.Osłabia jego postanowienie.— Nie będę już dłużej zabierała panu czasu, panie Wheale, z pewnością jest pan zajęty.O której możemy przyjść?— Około wpół do trzeciej — powiedziałem zdawkowo.Odprowadziłem ją do drzwi i przez chwilę patrzyłem, jak odjeżdżała małym samochodem.Ci archeologowie wyglądali na nieco dziwne towarzystwo.Fallon imputował nieuczciwość Halsteadowi, pani Halstead zaś oskarżała Fallona o działanie niezgodne z prawem.Zdawać by się mogło, że wewnętrzne walki w kołach akademickich szły na bardzo ostre noże.Pomyślałem o zestawie chemicznym, którym bawiłem się jako chłopiec.Był w nim wspaniały zbiór buteleczek i fiolek zawierających różnokolorowe proszki.Gdy je mieszałem, działy się dziwne rzeczy, osobno natomiast były zupełnie obojętne.Denerwowało mnie, że spotkania z Fallonem i panią Halstead niczego nowego nie wniosły.Żadne z nich nie było ze mną na tyle szczere, by wyjawić prawdziwe powody zainteresowania tacą.Zastanawiałem się, co dziwnego może się zdarzyć, gdy zbiorę ich razem o wpół do trzeciej tego popołudnia.Rozdział 8Po powrocie zaliczyłem kolejną przeprawę z Jackiem Edgecombe'em.Może jeszcze nie był całkowicie przekonany do moich planów, ale zmiękł na pewno, co sprawiło, że dyskusja z nim przestała przypominać męczącą wspinaczkę.Popracowałem nad nim jeszcze trochę i udało mi się wzniecić w nim kolejną iskierkę entuzjazmu, po czym odprawiłem go, by rozejrzał się po farmie pod kątem wprowadzenia innowacji.Resztę poranka spędziłem w ciemni.Pociąłem suchy już film 35-milimetrowy i zrobiłem próbną odbitkę, by sprawdzić, jak wyszedł.Wyszedł nieźle, większość klatek nadawała się do użytku, zrobiłem więc serię odbitek o wymiarach dwadzieścia na dwadzieścia pięć centymetrów.Nie były wykonane aż tak fachowo jak te, które pokazywał mi Fallon, ale z pewnością były na tyle dobre, by je z tamtymi porównać.Powieliłem również nieudane zdjęcia, w tym także te, przy których lampa błyskowa pstryknęła ni stąd, ni zowąd.Jedno z nich okazało się tak interesujące, że je dokładnie obejrzałem pod lupą.Była to prawdziwa łamigłówka i bardzo chciałem powtórzyć to ujęcie, ale zabrakło mi już czasu, bo goście mieli nadejść lada moment.Halsteadowie przyjechali piętnaście minut przed czasem, co potwierdzało ich olbrzymie zainteresowanie tacą.Halstead wyglądał na jakieś trzydzieści pięć lat i sprawiał wrażenie kłębka nerwów.Był na swój sposób przystojnym mężczyzną, jeśli ktoś gustował w jastrzębich obliczach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]