[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawie rok temu.— A kiedy się zaręczyliście?— Zaraz po Bożym Narodzeniu.Ale to miał być sekret.— Dlaczego?— Stryj Michaela, stary sir Matthew Seton, kochał ptaki, ale nienawidził kobiet.— Ah! Ce n’est pas raisonnable[21]!— No, może nie jest dokładnie tak, jak mówię.To był prawdziwy dziwak.Uważał, że kobiety rujnują mężczyznom życie, a Michael był całkowicie od niego zależny.Sir Matthew był okropnie dumny z Michaela i finansował wszystkie jego wyprawy, dał mu pieniądze na skonstruowanie „Albatrosa” i pokrył wydatki związane z lotem dokoła świata.Było to największe marzenie Michaela, no i jego stryja.Gdyby się udało, to wtedy Michael mógłby poprosić stryja o wszystko.A nawet gdyby stryj się wtedy sprzeciwił, to nie miałoby to już większego znaczenia.Michael byłby już wtedy międzynarodową sławą.A stryj w końcu na pewno by mu wybaczył.— Tak, tak, rozumiem.— Ale Michael twierdził, że gdyby teraz się coś wydało, to byłaby klęska.Trzymaliśmy więc nasze zaręczyny w najgłębszej tajemnicy.Ja osobiście nikomu nic nie mówiłam.Nawet Freddie.Poirot westchnął.— Szkoda, że pani przynajmniej mnie nie powiedziała, mademoiselle.Nick spojrzała na niego ze zdumieniem.— Czy stanowiłoby to jakąś różnicę? Czy to mogło mieć coś wspólnego z tymi tajemniczymi zamachami na moje życie? Nie, przyrzekłam Michaelowi, że nic nikomu nie powiem, i słowa dotrzymałam.Ale to było straszne.Takie napięcie… czekanie.A wszyscy na mnie, że jestem taka nerwowa.Nie mogłam im wytłumaczyć.— Rozumiem to wszystko doskonale.— Już raz zaginął, wie pan.Gdy przelatywał nad pustynią, w drodze do Indii.To też było okropne, jednak sprawa szybko się wyjaśniła.Miał uszkodzony motor, ale jakoś mu go naprawili i mógł lecieć dalej.Cały czas powtarzałam sobie, że pewnie i tym razem tak będzie.Wszyscy dokoła mówili, że on nie żyje, ale ja stale się łudziłam.Aż wczoraj wieczorem…Zamilkła.— Miała pani do ostatniej chwili nadzieję?— Sama nie wiem.Po prostu nie chciałam uwierzyć, że to koniec.Najgorsze było to, że nawet nie mogłam z nikim pomówić.— Wyobrażam sobie.Czy nie miała pani nigdy pokusy, żeby się komuś zwierzyć, na przykład pani Rice?— O tak, czasami nawet bardzo wielką!— A czy pani nie sądzi, że ona się domyślała?— Nie, nie sądzę.— Nick zamyśliła się chwilę.— Nic nigdy nie wspominała.Czasami robiła jakieś aluzje.O tym, że się przyjaźniliśmy, i tak dalej.— Nawet jak stryj pana Setona umarł, nie uważała pani za stosowne zwierzyć się jej? Pani wie, że on zmarł w zeszłym tygodniu? — Wiem.Miał jakąś operacje.Mogłam wtedy już wszystkim opowiedzieć o naszych zaręczynach, ale nie byłoby to chyba uczciwe wobec Michaela.Brzmiałoby to jak samochwalstwo, właśnie w momencie kiedy wszystkie gazety rozpisywały się o nim.Poza tym zaraz zjawiliby się reporterzy.Tani efekt.Michael byłby wściekły, gdyby się dowiedział.— Zgadzam się z panią, mademoiselle.Nie mogła pani tego rozgłosić.Miałem na myśli tylko jedno, że mogła pani prywatnie zwierzyć się swoim przyjaciołom.— Dałam coś niecoś do zrozumienia pewnej osobie.Ale nie wiem, ile ta osoba zrozumiała.Po prostu uważałam, że jest to mój obowiązek.Poirot skinął głową.— Czy pani żyje w zgodzie ze swoim kuzynem, panem Vyse? — spytał, zmieniając raptownie temat rozmowy.— Z Charlesem? Dlaczego przypomniał się panu nagle Charles?— Tak sobie pomyślałem.— Charles to porządny chłopak — powiedziała Nick.— Straszny nudziarz, to prawda.I sztywniak.Jestem pewna, że nie podoba mu się mój styl życia.— O, mademoiselle, mademoiselle! Mam wrażenie, że kocha się w pani bez pamięci.— Jedno nie przeszkadza drugiemu.Charles uważa, że żyję w sposób zupełnie niedopuszczalny.Nie podobają mu się moi goście, moje koktajle, moja pomadka do ust i moje powiedzonka.Ale mimo to jest zakochany.Ma oczywiście nadzieję, że mnie z czasem zreformuje.— Zamilkła, a potem dodała z ledwie dosłyszalną nutką figlarności w głosie: — Niech pan się przyzna, kogo pan naciągnął na miejscowe plotki?— Proszę mnie nie zdradzać, mademoiselle.Uciąłem sobie małą rozmówkę z tą damą z Australii, panią Croft.— To porządna kobieta, tylko, że rzadko mam czas na rozmowy z nią.Jest sentymentalna.Ciągle mówi o miłości rodzinnej, o domu, dzieciach.Pan wie, co mam na myśli?— Sam jestem sentymentalny i staroświecki.— Czyżby? A mnie się zdawało, że z was dwóch kapitan Hastings jest sentymentalistą.Zarumieniłem się z oburzenia.— Hastings jest bardzo zły — powiedział Poirot, nie bez satysfakcji przyglądając się mojemu zakłopotaniu.— Ale pani ma rację, mademoiselle! O tak, ma pani świętą rację!— Nic podobnego — rzuciłem.— Hastings ma wyjątkowo szlachetną naturę.Bywa to dla mnie często przeszkodą nie do pokonania.— Nie gadaj głupstw, Poirot!— Przede wszystkim nie chce nigdzie widzieć zła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]