[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślał jeszcze raz o zegarze z napisem Rosemary.Wspomnienie?Rozdział dwudziesty drugiRelacja Colina LambaI A wiec wróciłeś przywitał mnie Poirot.Starannie założył książkę zakładką.Tym razem obok niego stała filiżanka gorącejczekolady.Na pewno miał najokropniejszy gust, jeśli chodzi o napoje! Przynajmniej raznie nalegał, abym mu towarzyszył. Jak się masz? spytałem. Jestem zaniepokojony.Bardzo zaniepokojony.W tych mieszkaniach robią reno-wację, zmianę wnętrz, przebudowę. Ależ to poprawi ich standard! Owszem, ale spowoduje mnóstwo utrapień dla mnie.Wszystko będzie zdezorga-nizowane.A zapach farby! patrzył na mnie z oburzeniem.Potem, usuwając trudy remontu skinieniem ręki, zapytał: Odniosłeś sukces?Odpowiedziałem powoli: Nie wiem. Ach, więc to tak. Odkryłem to, po co zostałem wysłany.Nie znalazłem samego człowieka.Właściwienie wiem, czego ode mnie chciano, informacji? A może zwłok? Skoro mowa o zwłokach: czytałem sprawozdanie z odroczonej rozprawy w Crow-dean.Morderstwo z premedytacją popełnione przez osobę lub osoby nieznane.A twojezwłoki mają nareszcie nazwisko.Przytaknąłem. Harry Castleton, kimkolwiek jest. Zidentyfikowany przez żonę.Byłeś w Crowdean?130 Jeszcze nie.Zamierzam pojechać jutro. Och, masz wolny czas? Nie.Wciąż pracuję.To moja praca wiedzie mnie tam& Przerwałem na chwilę,a potem powiedziałem: Nie wiem zbyt wiele o tym, co się zdarzyło kiedy byłem zagranicą, tyle tylko, że była identyfikacja.Co myślisz o tym?Poirot wzruszył ramionami. Spodziewałem się tego. Tak, policja dobrze się spisała. A żony są bardzo uprzejme. Pani Merlina Rival! Co za imię! To mi coś przypomina rzekł Poirot. Zaraz, co to było?Patrzył na mnie z namysłem, ale nie mogłem mu pomóc. Wizyta w domu przyjaciela na wsi& zastanawiał się, potem potrząsnął głową. Nie, to zbyt dawno. Kiedy wrócę do Londynu, przyjdę i opowiem ci wszystko, co Hardcastle wyszukałna temat pani Rival obiecałem.Poirot machnął ręką: To nie jest konieczne. Uważasz, że wiesz o niej wszystko, choć ci nic nie mówiono? Nie.Chcę powiedzieć, że mnie to nie interesuje. Nie interesuje& ale dlaczego? Nie pojmuję. Trzeba skupić się na sprawach zasadniczych.Mów mi o tej Ednie, którą zabitow budce telefonicznej. Nie potrafię powiedzieć ci więcej niż do tej pory.Nie wiem o niej nic. Więc wszystko, co wiesz rzekł Poirot oskarżycielskim tonem to informacja,że dziewczyna była jak biedny królik, że widziałeś ją w biurze, trzymającą obcas urwanyna kracie& gdzie była ta krata, nawiasem mówiąc? Doprawdy, Poirot, skąd mam wiedzieć? Mógłbyś wiedzieć, gdybyś zapytał.Skąd możesz wiedzieć cokolwiek, jeśli nie za-dajesz właściwych pytań? Jakie znaczenie ma miejsce, gdzie odpadł obcas? To może nie mieć znaczenia, ale powinniśmy znać dokładnie miejsca, w którychta dziewczyna była, gdyż to może wiązać się z osobą, którą tam widziała albo ze zdarze-niem, które tam miało miejsce. Za daleko się posuwasz.W każdym razie wiem, że było to zupełnie blisko biura,ponieważ mówiła o tym, i że kupiła bułkę i dokuśtykała z powrotem i jadła tę bułkęw pokoju i zakończyła lamentem na temat, w jaki sposób dostanie się do domu. A jak się tam dostała? zapytał Poirot z zainteresowaniem.Gapiłem się na niego:131 Nie mam pojęcia. Ach, to jest nie do zniesienia, ten zwyczaj, żeby nigdy nie zadać właściwego pyta-nia! W rezultacie nie wiesz niczego, co jest ważne. Pojedz do Crowdean i zapytaj sam odparłem zirytowany. W tym momencie to niemożliwe.W przyszłym tygodniu jest bardzo interesującaaukcja rękopisów& To wciąż twoje hobby? Ależ tak. Oczy detektywa zabłysły. Wez prace Johna Dicksona albo CarteraDicksona, jak się czasem nazywał&Uciekłem tłumacząc się pilnym spotkaniem, zanim zdołał się rozgadać.Nie byłemw nastroju, aby słuchać wykładu o dawnych mistrzach powieści kryminalnej.IINastępnego wieczoru siedziałem na frontowych schodach domu Hardcastle a i kiedywracał, wyłoniłem się z ciemności, aby go powitać. Hallo, Colin! To ty? Więc znowu spadłeś z nieba? Bardziej właściwe byłoby określenie z piekła. Jak długo siedzisz na moich schodach? Jakieś pół godziny. Przykro mi, że nie mogłeś dostać się do domu. Potrafiłbym się dostać z największą łatwością oświadczyłem z oburzeniem. Nie znasz naszego treningu! Więc czemu nie wszedłeś? Nie chciałem podważać twojego prestiżu wyjaśniłem. Inspektor policji stra-ciłby twarz, gdyby do jego domu włamano się bez trudu.Hardcastle wyjął klucze i otworzył frontowe drzwi. Wejdz i nie gadaj głupstw.Wprowadził mnie do salonu i zabrał się do przygotowywania orzezwiających pły-nów. Mów, kiedy to będzie.Odpowiedziałem, że nie tak szybko i zasiedliśmy z drinkami w rękach. Sprawy nareszcie ruszyły rzekł Hardcastle. Zidentyfikowaliśmy zwłoki. Wiem, przejrzałem gazety.Kto to jest Harry Castleton? Szanowny człowiek, który spędzał życie zawierając liczne małżeństwa albo zarę-czając się z zamożnymi, naiwnymi kobietami.Powierzały mu swoje oszczędności będącpod wrażeniem jego orientacji w sprawach finansowych, a wkrótce potem on znikał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]