[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No to już teraz wiem na pewno odszepnął Bartek uroczyście On udaje chorowitegostarego pryka.Jak on jest chorowity, to ja też.Co on tam robił.Rany, wszystkie pieniądzeświata, żeby się dowiedzieć. Zaraz się dowiesz za darmo zapewniła go Janeczka Chaber, chodz, piesku. Ona się z nim najlepiej dogada poinformował Pawełek kumpla, podsadzając siostrę No, przełaz.Trudno, trzeba się z tym pogodzić, że ona, a nie my. Właściwie nawet dobrze, że jest taka pora roku i wcześnie robi się ciemno westchnąłwysoko filozoficznie. W dzień by tak nie było.Janeczka objawiła się z powrotem po trzech minutach.Pochyliła się, podstawiła plecy, Cha-ber skoczył bez trudu.Następnie zręcznie wspięła się na siatkę przy słupku, przewinęła wierz-chem i zjechała na podtrzymujących ją dwóch dżentelmenów. Nadzwyczajne powiedziała z podziwem. Mercedes tam stoi.Jeszcze z pół godzinyi będzie stał na samych obręczach.177Dążąc do przystanku śladami pana Wolskiego, omawiali zdumiewającą sprawę.PodejrzeniaPawełka, jakoby pan Wolski dziurawił opony samochodowe hobbystycznie, z samego maniac-twa, z jednej strony nabierały rumieńców, z drugiej bladły.Pod wpływem czystego i nieskala-nego maniactwa dziurawiłby cokolwiek, co by mu wpadło pod rękę.Dalekie podróże i starannywybór kazały mniemać, że w tym szaleństwie istnieje jakaś metoda.Janeczka, rzecz oczywista, zapisała numer pokrzywdzonego mercedesa. Ten nasz porucznik obłędu dostanie od samego dowiadywania się o właścicieli rzekłaz przekonaniem. Powinniśmy może powiedzieć mu o panu Wolskim, ale ja nie chcę. Dlaczego? zaciekawił się Bartek. Bo chcę sama dojść.Zawsze tak jest, że jak sam nie dojdziesz, potem ci nic nie powiedzą.Albo najwyżej połowę, i też to jest do niczego.A ten pan Wolski. Gryzie ją wyjaśnił zwięzle Pawełek. Wracamy do domu i dzwonimy do porucznika.Szczególnie że już powinien wiedziećwszystko o Bonifacym i o %7łoliborzu. Niemożliwe powiedział Rafał niedowierzająco Nie przeczę, owszem, słyszałemtakie różne rzeczy o tych dostojnikach, pożal się Boże, państwowych, ale żeby do tego stopnia. Dwie osoby o nich mówią zwrócił mu uwagę Pawełek z wielkim naciskiem Chaberi porucznik Jeszcze porucznik może się mylić, ale Chaber wykluczone.178Siedzieli w pokoju Rafała, który bez przesadnych protestów oderwał się od nauki.Nie byłona razie wiadomo, jak wykorzystać te dwa elementy, Rafała i jego samochód, ale na wszelkiwypadek należało zabezpieczyć sobie możliwości.Rafał, w każdym razie, musiał być nasta-wiony i dysponować odrobiną luzu. Robimy wszystko metodycznie oznajmiła Janeczka i otworzyła zeszyt w kratkę Zapisywanie bardzo pomaga.Proszę, pierwsze.Ten samochód za Siekierkami, ten mercedesw ogródku Andrzej Lipka, wiceminister w Ministerstwie Finansów.Pan Wolski go przedziabałi chyba nie bez powodu. Może nie lubi go osobiście mruknął Rafał. Możliwe zgodziła się zimno Janeczka Drugi, którego nie lubi osobiście, to proku-rator Wiśniewski Kazimierz.Przedziabał go na Chmielnej. To był ford wtrącił Pawełek Fordy mniej kradną. Trzeci.Przedziabał go koło Morskiego Oka.Własność jakiegoś Tadeusza Purchla.Jesz-cze nie wiemy, kto to jest ten Purchel, ale wiemy, że mieszka na Sadybie, w takim jednorodzin-nym domku, przystawionym do innych. Slums powiedział Rafał smutnie. Co? Slums.Jeden mój kumpel mówi, że dokładnie tak samo wyglądają najgorsze slumsyw Kanadzie.Takie dla najbiedniejszych obcokrajowców.Z krajów nisko rozwiniętych. No dobrze, mieszka w slumsie na Sadybie.Nie wiemy, co robi, więc powinno się tosprawdzić.Wyjdzie z domu na przykład, wsiądzie i odjedzie samochodem.I co?179Rafał milczał przez chwilę, mężnie znosząc natrętnie pytające spojrzenia. I wtedy ja mam za nim jechać, tak? Fajnie.Ale zwracam wam uwagę, że mnie jednakzależy na zdaniu tej matury.Wiem, że jeszcze jest pierwsze półrocze, ale chcę się dostać nastudia. Jest o tym gadanie od początku świata przerwała mu Janeczka bardzo dobrzewiemy, że musisz być w pierwszej trójce. Co najmniej. Dobrze, co najmniej.%7łeby się dostać.I nikt ci nie każe stróżować przed jego domem.Dowiemy się najpierw, jak on w ogóle postępuje, czy na przykład wraca do domu na obiad,czy wychodzi wieczorem i tak dalej.I już będzie wiadomo, kiedy się na niego zaczaić.Więcnajwyżej zmarnujesz dwa popołudnia.Po namyśle Rafał kiwnął głową. Dobra, dwa popołudnia może być.Ostatecznie nawet trzy.Mnie też się nie podoba torozpanoszone złodziejstwo, tylko wypraszam sobie.Jak by tu powiedzieć.Nie życzę sobiebyć świadkiem.Nic w ogóle nie wiem o tych waszych ciupagach, i czym tam jeszcze, i nicnie chcę wiedzieć! W razie potrzeby zawsze możesz popatrzeć w inną stronę pouczyła Janeczka. A żeby się tak jeszcze zaczaić na te TIR-y na szosie! wyrwało się Pawełkowi marząco. Na te z kradzionymi samochodami.Gdzieś się przecież czasem zatrzymują.180Rafał przesunął krzesło nieco dalej od biurka, przechylił je do tyłu i oparł o ścianę.Byłto jego ulubiony sposób siedzenia, dzięki czemu ciotka Monika już dwa razy zmieniała całekomplety krzeseł. A skąd będziesz wiedział, które jadą z kradzionymi samochodami? spytał krytycznie. Wszystkie załatwisz? Jak cię złapią, nogi ci wyrwą z tyłka! Akurat mnie złapią! prychnął wzgardliwie Pawełek. Ale fakt, które z Samochoda-mi, nie wiadomo. One jadą tranzytem wtrąciła Janeczka. Od niemieckiej granicy do ruskiej.Taksłyszałam od pana Zajrzała.Powinno się mieć umówionego celnika, który dałby znać. I w ogóle powinna to załatwić policja, a nie wy przerwał Rafał. Ale pomysł samw sobie nie jest zły.Mówiliście im o tym? Jeszcze nie.I nie wiedzą o panu Wolskim. Może tylko ukrywają, że wiedzą? Nie powiedziała Janeczka stanowczo. Gdyby wiedzieli, to te samochody, podzia-bane przez pana Wolskiego, byłyby dla nich znajome i całkiem inaczej by z nami rozmawiali.Porucznik zwyczajnie powiedział, do kogo należą i chciał wiedzieć, po co nam to, ale nie cze-piał się za bardzo.Zlekceważył.Więc nie wie. No to trzeba mu powiedzieć. Powiemy zapewnił uspokajająco Pawełek. Tylko przedtem jeszcze chcemy tegoPurchla. Dobra, na Purchla się piszę zgodził się Rafał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]