Home HomeChmielowski Benedykt Nowe AtenyChmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)chmielowski benedykt nowe ateny (3)Trollope Joanna Najlepsi przyjacieleJ.Chmielewska 2 Wielki diamentJ.Chmielewska 1 Wielki diamentJoanna.Chmielewska. .Ksiazka.Poniekad.Kucharska.PL.PDF.eBook.(osloskop.net)Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna nogaHistorycy Cesarstwa Rzymskiego Zywoty Cesarzy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • radius.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Ja chcę zrozumieć  rzekła surowo  jak możecie się ukrywać, jako firma i jakoludzie, skoro ogłaszacie się w prasie? Widziałam wasze ogłoszenie.Czy to przez teusługi detektywistyczne? Poniekąd.Jak by ci tu wyjaśnić.Niekoniecznie taki jeden z drugim musi wie-dzieć, że jest namierzany.W razie czego.Na ogół to są grupy. Nie.Albo powiedz wyraznie, że nie powiesz albo mów porządnie.Nie kręć. Kręcić owszem, usiłuję  wyznał Konrad.Ale chyba nie najlepiej mi to wychodzi.Ty, mam wrażenie, studiujesz prawo? Prawo, zgadza się.I zamierzam być prokuratorem. To widać.Przepowiadam ci wielką przyszłość.Dusisz logicznie i dociekliwie. I tego, co wiem, nikomu nie powtarzam.Możesz mi nie wierzyć, jak nie chcesz.Ale rozumieć muszę. Nie mam powodu ci wierzyć albo nie wierzyć, nic o tobie nie wiem.W porządku,wyjaśniam.Są dwie przyczyny tej tajemniczości, jedna prosta, usługi detektywistycznesama odgadłaś, trzeba czasem pośledzić człowieka.Nie dasz rady, jeśli zna twoją gębę,sorry, chciałem powiedzieć twarz.Te rozmaite peruki, okulary, garby to kłopotliwarzecz, lepiej po prostu być kimś zupełnie obcym, nie bez powodu w telewizji ochronia-rzy pokazuje się od tyłu albo w kratkę.Jasne? Jasne.Po co śledzić? Różnie. Tyle, że różnie, sama potrafię zgadnąć.Powiedz przykładowo. Przykładowo.Dobra.%7łeby sprawdzić, gdzie bywa, z kim się spotyka, kogo zna,130 z kim załatwia interesy i tak dalej.Dużo kantów można w ten sposób wyłapać, jedenwspólnik upewnia się, że drugi wspólnik robi z niego balona, rzekomo przyzwoity facethandluje z ruską mafią narkotykami.Ewentualnie układ mąż i żona, któreś chce miećdowód winy przy rozwodzie.O, proszę bardzo, mogę ci powiedzieć o konkretnej spra-wie, już nieaktualnej, sprzed trzech lat, wtedy zaczynałem i sama końcówka się o mnieotarła.%7łona kazała śledzić męża, który rzeczywiście miał liczne podrywki, nikt nic niemówił, ale wszyscy myśleli, że w celach rozwodowych.Tymczasem nic podobnego, wy-szło na jaw, że jej chodziło nie o męża, a o przyjaciółki.Chciała sprawdzić, z którymi jązdradza, i ruszyła do akcji odwetowej. Zaczęła jego zdradzać z ich mężami?  zdumiała się Justynka. A jak któraś niemiała męża. Gdyby poszła taką prostą drogą, nie byłoby uciechy.Wcale go nie zdradzała osobi-ście, a w każdym razie rzadko.Wynajdywała tym mężom obce panienki, bardzo atrak-cyjne, ponapuszczała przyjciółki wzajemnie na siebie, zrobiła melanż gigantyczny i ze-mściła się koncertowo.A z tym mężem wcale nie zamierzała się rozwodzić, do dziś dniaz nim żyje w wielkiej zgodzie i bardzo zadowolona.Całą swoją działalność określiłamianem terapii psychicznej. Niegłupie  pochwaliła Justynka po chwili namysłu. Rozumiem.A drugipowód? Mówiłeś, ze są dwa. Drugi gorszy.Wkracza w dziedzinę ochrony.Nie zawsze ta ochrona powinna byćjawna, różnie bywa.Ktoś jej sobie nie życzy, a trzeba.Kogoś należy pilnować tak, żebyprzeciwnik o tym nie wiedział.Znają cię.przepraszam, nie ciebie, nas.Znają z twa-rzy, urządzą mały napadzik i cześć pieśni, z życiem się ujdzie, ale przykrość duża.Adres,jeszcze gorzej.O tak, to Justynka mogła zrozumieć doskonale.Kiwnęła głową, od razu czując lekkieściśnięcie gdzieś w tak zwanym dołku.Inwigilacja i ochrona, przecież to całe bandzior-stwo, ten świat przestępczy powinien być.i pewnie jest.wszystkim władzom dosko-nale znany! I co? I ciągle jeszcze nie jest wyłapany ani unieszkodliwiony? Ciągle działaswobodnie? Kto temu winien.?Kategorycznie i bezwzględnie zostanie prokuratorem! I żadnego domu, żadnychdzieci.! Będę mieszkała w szałasie na działkach  oznajmiła z zaciętością. A dziecioddam do sierocińca w.w.gdzie by tu.W jakimś klasztorze!Konrad na moment osłupiał. Jakie dzieci? Moje. Rany boskie.Ty masz dzieci?! Nie.Ale nie jest wykluczone, że będę miała.131  Zaraz.Kiedy?! Nie wiem.W jakiejś tam właściwej chwili.No, nie za tydzień. I co to ma do rzeczy? No przecież oni wszyscy boją się, bo mają żony i dzieci! I domy! I samochody! I,co tu ukrywać, słabą kondycję fizyczną. Kto?! Prokuratorzy, sędziowie, policja.Konrad pojął i odetchnął z ulgą.Dzieci na razie nie bruzdziły.Istotniejsze było py-tanie, czy ona ma chłopaka, może to jakiś wymoczek z tego samego roku i stąd rozgo-ryczenie na tle kondycji fizycznej.Rozpłomieniona gniewem Justynka podobała mu sięcoraz bardziej i nie zrażała go nawet jej prokuratorska dociekliwość, ponadto, zajęta te-matem, nie mizdrzyła się i nie wygłupiała, była sobą, nie udawała wampa ani świergotki.Podobieństwa do ciotki nie wykazywała żadnego.Ostrożnie zaczął zmieniać temat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •