Home HomeNorton Andre Ksiezyc trzech pierscieni (SCANYG.Siostry.Ksiezyca.Tom.4.Dragon.WytchLondon Jack Ksiezycowa Dolina (SCAN dal 936YG.Siostry.Ksiezyca.Tom.5.Night.HuntressAldan Lino Ksiezyc dwudziestu rakCollins Wilkie Kamień Księżycowy cz.1[1]Erikson Steven Ogrody ksiezycaLondon Jack Ksiezycowa DolinaAdministracja systemu LINUXBurst Steven Jhereg (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sprzedamnadjeziorem.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .On mówi, że według niego niepomoże nam nawet laska Pepsi, ale ja w to nie wierzę. A co on zrobi z moją laską, Panie Trący?  Nie bez pewnej dozy smutkuspojrzałam na Kość leżącą na kolanach starego człowieka.Przywykłam czuć jąpod kopułą mej dłoni. To jego zabezpieczenie.Teraz cała Czwarta Kreska jest bezpieczna. A co z nami? Czy też jesteśmy bezpieczni? Tak długo, jak Pepsi ma swoją laskę. Ale czy on nie jest za młody? On jeszcze wszystkiego nie rozumie.Pan Trący odwrócił się i skinął na Pepsi, który siedział po jego drugiej stronie. Powiedz twojej matce Prawo Skradzionego Lotu. Tylko płomień i to, co ma skrzydła.Całą resztę kąsają straszydła. Panie Trący? Skąd to się wzięło? Znikąd, Cullen.Powinnaś to wszystko pamiętać.Rozpoczęła się przemianaPepsi.Znajdzie drugą Kość, ponieważ posiada ważną część pierwszej.Ty ją dlaniego znalazłaś.Kiedy posiądzie drugą, będzie potężniejszy niż my wszyscy.Północ była mroczna od chmur i wiszącej na włosku wojny, jak tylko przekro-czyliśmy granicę, napotkaliśmy dragonów Heega, Króla Jaszczurów.%7łołnierze cidosiadali gigantycznych legwanów o barwie kamienia lub trawy i nosili jaskra-we mundury przypominające mi stroje z okresu Habsburgów, które widzieliśmyz Dankiem w muzeum wojskowym we Włoszech.Gdy tylko pokazaliśmy im laskę Pepsi, zaczęli nas traktować z szorstkim re-spektem.Niemniej ostrzegli nas, żebyśmy podróżowali tylko w dzień, ponieważw innym wypadku ich patrol mógłby nas wziąć za wroga, który przez parę ostat-nich tygodni stale posuwał się od zachodu.Dzień pózniej spotkaliśmy  wroga.%7łołnierze wyglądali identycznie jak lu-dzie Heega, tylko że wszystko było tym razem szare: mundury, pałasze, legwany.Przerazili się laski Pepsi i zapytali, czy mogliby coś dla nas zrobić.Zaprosili nasna pyszną szarą potrawę.66 Pózniej patrzyliśmy, jak się oddalają, i zastanawialiśmy się, który z nich prze-żyje nadchodzące bitwy.Wilczyca potarła łapą nos.Wielbłąd cicho żuł pokarm.Pies pojrzał na mnie. Przedtem tak nie bywało, prawda, Panie Trący? Zwykle jechaliśmy na pół-noc obserwować burze z piorunami i omywać nasze szaty w deszczu.Felina powiedziała: Wcześniej nigdy tak nie bywało.Mam kuzynów nad morzem, którzy ma-szerują w szeregach i ostrzą swe zęby na mokrych koralach.Teraz wszędzie pa-nują zdrada i chciwość, zwykle nas to zasmucało, ale teraz zaczyna ogarniać nasstrach, czyż nie mam racji?  Spojrzała na psa i wielbłąda, a oni przytaknęli. Czy my też będziemy walczyć?  Pepsi wywijał swoją laską jak mieczem. Twoim zadaniem jest nie dopuścić do walki, Pepsi, twoim i twej matki.Martio wyciągał swoją długą, wielbłądzią szyję i spoglądał wzdłuż traktu ko-lejowego w cichą, pustą przestrzeń.Znowu padało i stalowe szyny lśniły mokrym,srebrzystym błękitem. Nie siadaj, Pepsi.Pomoczysz spodenki. Jestem zmęczony, Mamo.Chcę iść spać!Prawie nigdy nie marudził ani nie uskarżał się, więc całodzienna podróż przezterytorium północy aż do linii kolejowej musiała być dla niego trudniejsza, niżmyśleliśmy.Szliśmy od świtu.Skwierczący Kciuk twierdził, że jest absolutniekonieczne, abyśmy na całym terytorium Trzeciej Kreski szli piechotą i nie dosia-dali w ogóle zwierząt.Jednakże to zmniejszyło naszą szybkość do mniej więcejjednej dziesiątej poprzedniego tempa.Pociąg miał nadejść w każdej chwili.W miejscu, gdzie staliśmy, nie było żad-nej stacji, tylko droga przecinała wąski, kręty, żelazny trakt.Pociąg miał nas za-brać do Kempinski, stolicy Rondui, gdzie miała się odbyć pierwsza z wielkichprób Pepsi.Brązowe niebo i zanikające światło póznego popołudnia sprawiły, że siedzie-liśmy cicho i w bezruchu.Nie mieliśmy nic do roboty poza oczekiwaniem i roz-myślaniem o wszystkim, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy tego dnia.Fioletowe Kołki mieszkały na północy.Fioletowe Kołki i Ciągi w żółte prąż-ki, które jadły serowe placki i zasypiały w gniewie lub strachu przed wszystkimdookoła.Każdy z nich był jasnym, błyszczącym zjawiskiem, pędzącym szybkopoprzez ciemne, ziemiste kolory tutejszego krajobrazu.Oprócz barw niczego niepotrafiłabym opisać i każdą waszą prośbę na ten temat skwitowałabym uśmie-chem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •