Home HomePaul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)(eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. ITolkien J.R.R Wyprawa (3)Kossakowska Maja Lidia Siewca WHamilton Peter F. Swit nocy 2.2 Widmo Alchemika KonfliktMaria Siemionowa 01.WilczarzCallan Book 5 [Stage 9 & 10] (5)BridaJoseph Heller Teraz i Wtedy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Lee rozważał możliwość kupna połowy udziału w “Ship Ahoy”.Allerton pił tu na kredyt i był winny czterysta pesos.Gdyby Lee został współwłaścicielem knajpy, Allerton nie mógłby go lekceważyć.W istocie jednak Lee nie pragnął odwetu.Czuł rozpaczliwą potrzebę utrzymania z Allertonem jakiejś wyjątkowej relacji.Udało mu się odnowić kontakt.Pewnego popołudnia Lee i Allerton poszli do szpitala odwiedzić Ala Hymana, który był chory na żółtaczkę.W drodze powrotnej zatrzymali się w “Bottoms Up” na koktail.- Co z tą podróżą do Ameryki Południowej? - spytał gwałtownie Lee.- Zawsze jest miło zwiedzać nowe miejsca - odparł Allerton.- Możesz wyjechać w każdej chwili?- W każdej chwili.Następnego dnia Lee zaczął kompletować potrzebne wizy i bilety.- Lepiej kupić trochę sprzętu turystycznego tutaj - oświadczył.- Może będziemy musieli pójść w głąb dżungli w poszukiwaniu yage.Kiedy będziemy na miejscu, spytamy jakiegoś tubylca, gdzie możemy toto znaleźć.- Skąd będziesz wiedział, gdzie szukać?- Mam zamiar dowiedzieć się tego w Bogocie.Mieszka tam pewien kolumbijski naukowiec, który wyodrębnił z yage telepatynę.Musimy go odszukać.- Załóżmy, że nie powie.- Wszyscy mówią, kiedy Borys nad nimi popracuje.- Borys to ty?- Oczywiście, że nie.Borysa zabierzemy w Panamie.Miał świetne wyniki w pracy z czerwonymi w Barcelonie i z gestapo w Polsce.Utalentowany człowiek.Wszystko, co robi, jest wyjątkowo oryginalne.Jest delikatny, ale przekonywający.Łagodny, mały człowiek w okularach.Wygląda jak księgarz.Poznałem go w łaźni tureckiej w Budapeszcie.Minął ich jasnowłosy meksykański chłopiec pchający wózek.- Jezus Maria! - krzyknął Lee, rozdziawiając usta.- Jeden z tych blond Meksykanów! Nie ma to jak być pedałem, Allerton.Chociaż to tylko Meksykanie.Chodźmy się napić.Parę dni później wyjechali autobusem.Już w Panama City Allerton skarżył się, że Lee jest zbyt wymagający.Poza tym dogadywali się doskonale.Teraz, kiedy Lee mógł być dzień i noc blisko obiektu swoich pożądań, czuł, że uwolnił się od gryzącej pustki i strachu.Allerton był dobrym towarzyszem podróży, rozsądnym i spokojnym.Rozdział 7Z Panamy polecieli do Quito małym samolotem, który z trudem wzbijał się ponad chmury.Steward włączył tlen.Lee powąchał rurę tlenową.- Jest przerwana! - skrzywił się z obrzydzeniem.Kiedy znaleźli się w Quito, wiał zimny wiatr, a zmrok dawno zapadł.Hotel wyglądał tak, jakby miał dwieście lat.Pokój był wysoki, miał czarny strop i białe otynkowane ściany.Siedzieli na łóżkach dygocząc.Lee był na lekkim głodzie.Przeszli się wokół głównego rynku.Lee znalazł aptekę, ale środki uśmierzające można było dostać tylko na receptę.Zimny wiatr spadał z wysokich gór i roznosił śmieci główną ulicą.Ludzie chodzili w ponurym milczeniu.Wielu miało twarze owinięte kocami.Wzdłuż muru kościoła stał rząd ohydnych, starych prostytutek opatulonych w brudne, stare koce, wyglądające jak płócienne worki.- Słuchaj, synu, chcę, żebyś wiedział, że różnię się od wielu obywateli, których spotkałeś w życiu.Niektórzy ciągle powtarzają, że kobiety są do niczego.Ja taki nie jestem.Wybierz sobie którąś z tych seńoritas i zabieraj ją do hotelu.Allerton spojrzał na niego.- Myślę, że przelecę coś tej nocy - powiedział.- Jasne - zgodził się Lee.- Nie krępuj się.Nie mają w tym chlewie zbyt wiele piękna, ale to nie powinno odstraszać nas - młodych.Czy to Frank Harris powiedział, że przed trzydziestką nie spotkał ani jednej brzydkiej kobiety? Tak, to on.Chodźmy z powrotem do hotelu i napijmy się.Bar wyglądał przeciętnie.Dębowe krzesła obite czarną skórą.Zamówili martini.Przy stoliku obok jakiś Amerykanin z czerwoną twarzą, ubrany w brązowy gabardynowy garnitur, opowiadał o transakcji dotyczącej zakupu dwudziestu tysięcy akrów ziemi.Naprzeciwko Lee siedział Ekwadorczyk z długim nosem i czerwonymi plamkami na policzkach, ubrany w czarny europejski garnitur.Pił kawę i jadł ciastka z kremem.Lee wypił kilka drinków.Z każdą chwilą robiło mu się coraz bardziej niedobrze.- Chcesz trawkę? - zaproponował Allerton.- Może to ci pomoże?- Dobry pomysł.Chodźmy na górę.Lee wypalił na balkonie skręta.- Mój Boże, ależ na tym balkonie jest zimno - powiedział, wchodząc do pokoju.- “.A kiedy zmrok spowija piękne, kolonialne miasto Quito i chłodne podmuchy spływają z Andów, wyjdź na świeżość wieczoru i przyjrzyj się pięknym seńoritas, siedzącym w kolorowych strojach wzdłuż muru szesnastowiecznego kościoła naprzeciwko głównego rynku.“ Człowiek, który to napisał, został wyrzucony z pracy.Są granice, nawet w przewodniku turystycznym.Tak mniej więcej musi wyglądać Tybet.Wysoki, zimny, pełen brzydkich ludzi, lamów i jaków.Na śniadanie mleko jaka, na obiad ser z mleka jaka, na kolację jak ugotowany w maśle z własnego mleka, jeśli chcesz znać moje zdanie, jest to kara, na którą jak zasługuje.Każdego ze świętych mężów czuć na piętnaście mil od nawietrznej w pogodny dzień.Siedzi taki i kręci swoim paskudnym młynkiem modlitewnym.Owinięty w brudny, płócienny worek; w miejscu, gdzie szyja wystaje mu z worka, kłębią się pluskwy.Nos zgnił mu doszczętnie, a on wypluwa betel przez nozdrza jak plująca kobra.Odgrywa sztukę zatytułowaną “Mądrość Wschodu”.Spotykamy więc takiego lamę, a jakiś reporter przeprowadza z nim wywiad.Święty siedzi i żuje swój betel.Po chwili odzywa się do jednego z akolitów: “Zejdź na dół do Świętej Studni i przynieś mi czerpak środka uśmierzającego.Zaraz przemówię Mądrością Wschodu.I strząśnij ołów ze swojej przepaski!” - Wypija środek uśmierzający, po czym wchodzi w lekki trans i kontakt z energią kosmiczną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •