Home HomeCampbell Joseph The Masks Of God Primitive MythologyJoseph P. Farrell Wojna nuklearna sprzed 5 tysięcy lat (2)Farrel Joseph P. Wojna nuklearna sprzed 5 tysicy latConrad Joseph Tajfun i inne opowiadania (2)DavJeff Lindsay Dekalog Dextera 02Bolesław Prus LalkaFrank Herbert Dune 4 God Emporer of DuneHogan James P Najazd z przeszlosciGordon R. Dickson Smoczy rycerz T1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Pracująca tam bardzo piękna, ciem­na, hoża, zamężna, dojrzała kobieta o nazwisku Peck lub Beck, pozdrawiała mnie z uśmiechem i dziękowała za każdym razem, gdy przynosiłem jakiś telegram.Nie mogłem się doczekać, że­by tam zajść po to tylko, by usłyszeć to powitanie i jej emanują­cy autentycznym kobiecym ciepłem głos.Kiedy mniej więcej rok później, dzięki ślepemu trafowi, któ­ry statystycznie równał się wygraniu głównej nagrody na loterii, zgłosiłem się do Towarzystwa Manhattan z biura pośrednictwa, aby pracować tam na pełnym etacie na bardziej prominentnym stanowisku archiwisty, nie poznała mnie i nie przypominała so­bie, byśmy się kiedykolwiek widzieli.To, że mnie przedtem zauważała, zawdzięczałem chyba wra­żeniu, jakie wywierałem w moim mundurku posłańca.Szata zdobi człowieka.6.I tak dalej, i tak dalejUliczne światła na Ocean Parkway były zsynchronizowane i po raz pierwszy spotkaliśmy się z tym sprytnym fortelem po­zwalającym samochodom jechać równo do przodu przy zacho­waniu ograniczonej prędkości.Sześć albo osiem pasów ruchu przedzielonych było dwiema atrakcyjnymi wysepkami dla pie­szych.Co mniej więcej dwadzieścia jardów stały w skąpym cie­niu drzew ławki.Te drzewa, ławki oraz starannie utrzymane chodniki dla pieszych biegły od samego początku arterii w Brighton aż po jej najdalej wysunięty punkt przy imponującej bramie do Prospect Parku.Bukoliczny charakter Ocean Park­way, nadany jej, nim po raz pierwszy przejechałem się tamtędy rowerem, stanowił zapewne hojną dywidendę jednego z progra­mów robót publicznych Nowego Ładu Franklina Delano Roosevelta.Ocean Parkway była chyba najładniejszą arterią w całej dzielnicy, a może w całym mieście i prawdopodobnie wciąż nią jest.Wzdłuż chodnika biegła od początku do końca alejka dla rowerzystów i w mojej pracy doręczyciela zacząłem z niej wkrótce korzystać.Światła zainstalowano wyłącznie tam, gdzie arteria krzyżowała się z alejami, co zdarzało się na ogół rzadko.Żeby zwalczyć łatwą do przewidzenia nudę, która okazała się nieodłączną towarzyszką zadufania wynikającego z sukcesów, jakie odnosiłem w większości swoich miejsc pracy - prawie we wszystkich, pobudzany przez obawy, jak sobie poradzę w no­wym miejscu, najlepiej radziłem sobie na samym początku - postawiłem przed sobą ambitne zadanie pokonania, bez jednego przystanku na czerwonym świetle, całego odcinka Ocean Par­kway między domem i biurem.Rzecz okazała się łatwa; udawa­ło mi się to zdecydowanie częściej od pędzących stadami samo­chodów, których niecierpliwych kierowców korciło, aby jechać szybciej, niż wymuszały to zsynchronizowane światła.Kiedy i ta sztuczka wkrótce mi się znudziła, wprowadziłem śmiałą in­nowację polegającą na tym, że tę samą nieprzerwaną podróż od­bywałem bez trzymania dłońmi kierownicy.Często musiałem uciekać się do kontrowersyjnego zwalniania przed światłami, aby pozwolić im się zmienić, zanim tam dotrę i będę mógł bez­piecznie przejechać.Reguły dopuszczały taką możliwość; to ja ustalałem reguły.Wkrótce okazałem się mistrzem również w tej konkurencji i wyprawiając różne sztuczki, mijałem siedzące na ławkach kobiety - matki i babcie z dziećmi w spacerówkach -które wodziły za mną zachwyconym wzrokiem, gdy balansowa­łem rozpostartymi po bokach rękoma albo, co jeszcze niezawodniej miało zwrócić ich uwagę, klaskałem w dłonie nad den­kiem mojej czapki posłańca Western Union.— Zobacz, mamo, bez trzymanki! - wykrzykiwałem w du­chu, pędząc do przodu i wieńcząc skroń laurami.Nawet po tym całym okresie Brooklyn pozostaje dla mnie rozległym niezbadanym terytorium, obecnie bardziej skompli­kowanym kulturowo niż niegdyś, gdy weźmie się pod uwagę nierównomierny i potężny napływ Azjatów, Rosjan, Arabów i Afroamerykanów, a także brązowej i czarnej ludności Ameryki Łacińskiej i Karaibów.Wciąż zatrważają mnie pojawiające się w gazetach relacje o aktach przemocy w okolicach, o których słyszałem przez całe życie i których nie jestem w stanie pokazać na mapie: Red Hook, Bath Beach, Gowanus, Greenpoint, Sunset Park, East New York, a nawet Midwood.Kiedy uczyłem się w szkole średniej i pracowałem w Western Union przy Kings Highway, Midwood był tuż za rogiem - ale gdzie? Dostarczałem tam telegramy, święcie przekonany, że jestem w dolnym Flatbush, i z tego, co dzisiaj wiem, mogłem mieć rację.Kiedy Lee się ożenił, on i Perle zamieszkali najpierw w dziel­nicy, która nazywała się Crown Heights.Odwiedziłem ich tam kilka razy z matką i siostrą, ale mam tylko mgliste pojęcie, gdzie to jest.Wiem z gazet, że Crown Heights zamieszkuje obecnie duża społeczność czarnych oraz duża społeczność cha­sydzkich Żydów, które raczej nie przyjaźnią się ze sobą.Z pew­nością nie martwię się o obie te grupy w równym stopniu, ale wobec obu czułbym się tak samo onieśmielony i cieszę się, że mieszkam teraz tutaj, a nie tam.Weźmy Bushwick.Gdybym miał koniecznie odnaleźć, gdzie leży ten rejon Brooklynu, nie wątpię, że by mi się udało.Nie wątpię również, że szybko bym zapomniał.Nie wiem, co robiliśmy w moim nowym biurze Western Union przy Kings Highway, kiedy padało - mam wrażenie, że firma wydawała nam ceratowe płaszcze przeciwdeszczowe, ale nie dałbym za to głowy swojej ani waszej - i nie przypominam sobie, żebym jeździł rowerem w zimie.Nie mam żadnych złych wspomnień z tego ostatniego krótkiego okresu pracy w Western Union.Nie przypominam sobie w ogóle pracujących tam ludzi.Pedałowałem stamtąd raźnie w znajome okolice, czasami na­wet obok własnego domu, a także w rejony sąsiadujące z biurem i szkołą średnią, które były mi zupełnie obce, miejsca o nazwach takich, jak Flatlands i Canarsie.Drobne odkrycia wciąż mnie ekscytują.Wiedziałem, że Bedford Avenue biegnie za ogrodze­niem stadionu Ebbets Field, należącego do brooklyńskich Dodgersów i że tam właśnie spadają prawdopodobnie piłki wybite na homeruny.Mimo to z prawdziwym zaskoczeniem odkryłem, że Bedford Avenue ciągnie się aż do willowej dzielnicy Flatbush, i to pod własną nazwą, a nie, jak mogłoby się wydawać, Wschodniej Dwudziestej Piątej Ulicy.Coney Island Avenue, na­zwana tak, choć prowadzi na wschodni kraniec Brighton i w żad­nym miejscu nie przebiega blisko Coney Island, była Wschodnią Jedenastą, a Ocean Parkway udało mi się w końcu zlokalizowaćjako Wschodnią Szóstą.Do tego momentu znałem na Coney Is­land tylko ulice „Zachodnie", których numeracja zmniejszała się w miarę oddalania się od mojego miejsca zamieszkania.Najdłuższą brooklyńską aleją jest prawdopodobnie Flatbush Avenue, która biegnie w dół od Manhattan Bridge (mostu, który rzeczywiście łączy Brooklyn z Manhattanem), przecinając na ukos całą dzielnicę i docierając prawie do brzegu morza przy gra­nicy z Queens.Odkryłem tę długą, dolną część Flatbush Avenue na moim rowerze; górną połową podróżowałem dziesięć lat póź­niej, kiedy mieszkałem na Manhattanie i jeździłem mostem do Brooklynu, żeby odwiedzić Sylvię, Lee i matkę.Sylvia i Lee, obo­je po ślubie, mieszkali wtedy blisko siebie w pobliżu stacji metra przy Kings Highway.Było to niedaleko biura Western Union, w którym pracowałem dziesięć lat wcześniej, pod koniec szkoły średniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •