Home HomeMay Peter Wyspa Lewis 2 Czlowiek z Wyspy LewisPeter Charles Hoffer The Brave New World, A History of Early America Second Edition (2006)Haridi Seif, Van Roy Peter Concepts, Techniques, and Models of Compute rProgrammingGodwin Peter Gdzie krokodyl zjada słońce. WspomnieniaPeter Berling Dzieci Graala 02 Krew królówHamilton Peter F. Swit nocy 2.2 Widmo Alchemika KonfliktNowe Drogi EnergiiWeisberger Lauren Portier nosi garnitur od GabbanyEddings DavAnne Holt Hanne Wilhelmsen 03 ÂŚmierc Demona
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • konstruktor.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .David's.Ale ta opinia maswoje zalety.Turyści i cała reszta trzymają się z daleka. A gdy kiedyś przestanie pan pracować, czy funkcję tę przejmie pański syn? spytała Gail. Przejąłby  odpowiedział Treece beznamiętnie  gdybym go miał.Ton Treece'a speszył Gail.Sanders zauważył to i szybko zmienił temat. Zostawimy ampułkę. Zrobiłbym to samo na waszym miejscu  stwierdził Treece. Nikt nie będzietak głupi, żeby pchać się aż tutaj, a na pewno żaden bandzior nie odważy się mnie na-paść  odwrócił się ku furtce. Czy aby na pewno chcecie się w to wplątać? Jeste-ście tu na wakacjach.Po co się narażać? Co nam grozi?  zapytała Gail. Mam nadzieję, że nic, ale nigdy nie wiadomo, kto na co wpadnie, gdy w gręwchodzi forsa.Zwłaszcza w przypadku tych czarnuchów.Treece zauważył, że przy  czarnuchach Gail aż podskoczyła. Rasista, uprzedzony osioł, faszysta, co?  powiedział. Nie, nie żywięuprzedzeń, ale mam na ten temat własną opinię.Czarni na Bermudach mają wiele po- wodów do skarg i bez końca te skargi wnoszą.Wiele jednak będą musieli zmienić,nim zasłużą na mój szacunek. Nie może pan. zaczęła Gail. Daj spokój  przerwał jej Sanders. To nie sympozjum na temat uprzedzeńetnicznych. Zwrócił się do Treece'a:  Do jutra. Dobrze. Treece zamknął za nimi furtkę.Gdy tylko znalezli się na zewnątrz, pies wspiął się na tylne łapy warcząc i szcze-kając.Treece roześmiał się. Znowu jesteście turystami.Sprowadzili swoje motorowery w dół, aż do drogi. Powinniśmy się zastanowić, czy naprawdę tego chcemy  odezwała się Gail. Ja chcę.To jest szansa, żeby czegoś naprawdę dokonać.Mam już dość wiecz-nego czytania o tym, co zrobili inni i jak im się udało.Nie chcę spędzić reszty życiawśród pozorów.To masturbacja od kolebki aż po grób.Wkrótce po dyplomie David Sanders odbył sześciomiesięczną służbę wojskową.Po jej ukończeniu poślubił dziewczynę, z którą spotykał się od drugiego roku studiów. Nie marzył do tej pory o małżeństwie, ale teraz, gdy miał szukać stałego zajęcia, wy-dało mu się ono nęcącą przygodą.W każdym razie była to nowość.Dzięki poparciu przyjaciela swego ojca dostał pracę w  National Geographic.Poroku wymyślania nagłówków, rozdrażniony widokiem opalonych korespondentówwracających z egzotycznych ekspedycji, spytał szefa, kiedy wreszcie pozwolą mu sa-modzielnie pisać.Usłyszał, że nie wiadomo, czy będzie to możliwe w ramach etatu iże najlepiej demonstruje się talent wydawcom pisząc z wolnej stopy.Porzucił więc pracę w redakcji i zaczął zasypywać krótkimi propozycjami opowie-ści o egzotycznych miejscach.Wkrótce jednak przekonał się, że nim wydawca złożyzamówienie, wymaga wyczerpujących konspektów wskazujących na dokładną znajo-mość tematu, a przecież Sanders nigdy nie był na zachód od Missisipi, zaś jedynymmiejscem, które odwiedził poza obrębem kontynentalnej części Stanów Zjednoczo-nych było St.Croix.Zaczął pisać powieść.Gdy skończył dwudziestą stronę, jego żo-na, Gloria, oświadczyła, że  pomimo stosowania wszelkich znanych nauce środkówantykoncepcyjnych z wyjątkiem abstynencji  spodziewa się dziecka.Podczas ponurego, pijanego wieczoru, spędzonego z kolegą z klasy, zaczął się za-stanawiać nad Wall Street.Właśnie wybuchła hossa lat sześćdziesiątych.Kolega zara-biał trzydzieści tysięcy dolarów rocznie nic nie robiąc, do czego sam się przyznawał.Sanders uznał, że nie jest w niczym gorszy, a ponadto pociągały go opowiadania omłodych, wystrzałowych chłopakach z tej giełdy.Przeniósł się do Nowego Jorku, wy-najął mieszkanie we wschodniej części miasta, przeczytał kilka książek, nawiązałpewne znajomości i znalazł pracę.Wszystko w ciągu miesiąca.Ku swemu zdziwieniu polubił to zajęcie.Okazało się łatwe i ciekawe, a także do-brze płatne.Był towarzyski, lubił ryzyko w sprawach finansowych, a jego pierwszesukcesy (osiągnięte wyłącznie dzięki radom bardziej doświadczonych maklerów)przysporzyły mu tylu klientów, że mógł pośród nich wybierać.Wrodzona bystrośćmówiła mu jednak, że któregoś dnia hossa musi się załamać.Zaczął więc zdobywaćwiedzę na temat asekuracji na dwie strony i sprzedaży bez pokrycia.Gdy rynek zaczął się załamywać w 1968, Sanders był  dzięki papierom wartościowym  człowie-kiem dość zamożnym.Zrezygnował ze stałej pensji i zaczął działać na własną rękę, utrzymując się wy-łącznie z prowizji od sprzedaży i kupna akcji dla swych klientów.Radził sobie dosko-nale (wierzył w to, że posiada dar wyczuwania wahań rynku i nie obawiał się ryzy-kownego zawierzania własnej intuicji).Trzy firmy rywalizowały ze sobą starając sięzatrudnić go u siebie na stałe, on jednak odmawiał, bardziej ceniąc sobie żywot czło-wieka wolnego.Podniecało go to, że nigdy nie wiedział, ile zdoła zarobić.Tylko zwłasnej winy mógł ponieść porażkę, a każdy sukces był tylko jego zasługą.Niestety Gloria miała inny pogląd na temat wolności i tak zwanej odwagi.Uważa-ła to za szaleństwo.Była systematyczna i nie lubiła ryzyka.Pragnęła dokładnie wie-dzieć, jakie sumy znajdą się w kopertach, które trzymała w biurku w szufladzie z na-pisem:  wydatki.Były tam koperty opatrzone napisem: żywność, odzież, zabawki,rozrywki i podręczniki szkolne.W 1971 Sandersowie mieli już dwoje dzieci, ładne mieszkanie w dobrej dzielnicyi dom w Westhampton.Powinien być zadowolony, ale czuł się tylko znudzony.Glorięinteresowały jedynie stroje i kuchnia.Ich współżycie stało się zrutynizowane i niczymnie urozmaicone.Coraz częściej łapał się na fantazjowaniu na temat sekretarek czygwiazd filmowych.Wkrótce i praca zaczęła go nudzić.Udowodnił już sobie, że potrafi zarabiać iprzestał się tym emocjonować.Tylko raz w roku odrywał się od monotonnej codzienności.Był to tydzień w zi-mie, gdy dzieci odwiedzały dziadków, a Gloria wyjeżdżała do jakiegoś kurortu w Ari-zonie.Wyruszał wtedy na Wyspy Karaibskie z klubem płetwonurków. Tak właśnie poznał Gail.Było to na Gwadelupie.Klub zwiedzał z przewodnikiemogrody koralowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •