[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był zaledwie gołowąsem, liczącym zapewne nie więcej niż czternaście, piętnaście lat i odpowiedział na spojrzenie Arilyn z przenikliwością, zadziwiającą jak na młodzieńca w jego wieku.— Znów się zaczyna — zauważył spokojnie Danilo.Arilyn podążyła za jego spojrzeniem i natychmiast zapomniała o młodziku.Do ich stolika zbliżał się brodaty człowiek-góra.Jego gęsty, czarny wąs zjeżył się w wyzywającym grymasie.— A więc chcesz kupczyć swoim mieczem, co? — rzucił ironicznie.Wyjął swój scimitar — szeroki miecz był wzdłuż górnej krawędzi ząbkowany, uśmiechnął się kpiąco do Arilyn.— No, to dobijmy targu, kobieto z elfów.— Znasz reguły, Farig! — rzucił ostro oberżysta podchodząc do stolika.Zamachał rękoma w stronę osiłka, jakby odganiał kurczaki.— Na zewnątrz, na zewnątrz.Kiedy Arilyn wstała od stołu, wyszeptała do Danila:— Tak lubisz się targować? Chcesz spróbować i tym razem? Danilo rozpromienił się.— Gdy w grę wchodzi dyskusja słowna, owszem.Ale gdy trzeba przemówić komuś mieczem do rozumu, ty nie masz sobie równych.— Szlachcic zdjął z palca ogromny złoty pierścień z ametystem i uniósł go w ręku.— Idę o zakład, że kobieta-elf zwycięży — rzekł głośno.Rozległ się głośny śmiech i niebawem wokół stolika zrobiło się tłoczno — goście kłócili się między sobą i obstawiali zakłady.Arylin stłumiła śmiech cisnący się jej na usta, wychodząc za potężnym, knajpianym osiłkiem na ulicę.Wiedziała, co postawiła druga strona przeciwko sygnetowi Danila i jej umiejętnościom fechtunku — pełne członkostwo gildii.Oberża „Sztylet Gildensterna" opustoszała, gdy wszyscy jej bywalcy wyszli po kolei na zewnątrz, by obejrzeć pojedynek.Arilyn zauważyła, że wśród tłumu był również ów dziwny młodzieniec o przenikliwym spojrzeniu.Wydawał się zakłopotany i dziwnie rozczarowany.Jednak w chwili obecnej jej uwagi domagały się inne sprawy, toteż nie zwlekając odwróciła się w stronę swego przeciwnika.Dobywszy miecza, stanęła w pozycji obronnej.Jeżeli to możliwe, postara się zranić jedynie dumę tego człowieka.Olbrzym zrzucił bluzę, obnażając swe masywne ramiona i gruby tors, który poniżej klatki piersiowej zrobił się raczej miękki.— Jakiej ceny domaga się twój miecz? — zapytał, najwidoczniej świetnie się bawiąc.— Mam mu pozwolić przelać pierwszą krew?Słysząc jego żarty, tłum zarechotał chrapliwie.— Zaproponuj mieczowi nową pochwę i skończ to, Farig! — zawołał jakiś mężczyzna.— Po co męczyć tego elfa pojedynkiem?Ponownie rozległ się rubaszny uśmiech, który jednak ucichł z chwilą, gdy miecze walczących skrzyżowały się po raz pierwszy.Przez kilka chwil Arilyn jedynie parowała ciosy, dając Danilowi szansę podwyższenia stawek przyjmowanych przezeń zakładów.Strategia ta okazała się słuszna — niebawem na ciemnej skórze mężczyzny zaperlił się pot, a jego oddech stał się przyspieszony i ciężki.Gdy ironiczny uśmieszek do reszty znikł z jego warg, zebrany wokoło tłum zaczął szemrać.Zapominając o grze Farig wkładał teraz w każde uderzenie scimitara całą swoją siłę.Żądza krwi malująca się w jego oczach świadczyła, że Arilyn nie była już nagrodą do wygrania, lecz śmiertelnym wrogiem, który musi umrzeć.Z przeraźliwym okrzykiem południowiec rąbnął na odlew, uderzając Arilyn płaza miecza w przedramiona.Ból spowodowany siłą uderzenia przeszył ją na wskroś i wytrącił miecz z odrętwiałych dłoni.Farig ponownie krzyknął, tym razem triumfalnie, unosząc scimitar, by zadać ostatnie cięcie.Zręcznie odtoczyła się w bok, unikając śmiercionośnego ostrza.Dobywszy ukryty w bucie nóż, dźgnęła z całej siły ku górze.Ostrze prześlizgnęło się gładko między żebrami i odnalazło serce.Arilyn bardziej poczuła niż usłyszała słaby metaliczny zgrzyt, gdy jej nóż napotkał inne ostrze.Z zakłopotaniem zmarszczyła brwi i wyszarpnęła swoją broń.Wielkolud runął twarzą na bruk.Kątem oka Arilyn dostrzegła, że Danilo stał się centrum rozkrzyczanego, gestykulującego tłumu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]