[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzięki temu nie udałoby się im jednak uzyskać raportu technicznego, którego potrzebują.Nie, sądzę, iż gdyby wiedzieli, że tutaj znajduje się rozbity statek Zachodniej Konfederacji, przybyliby na miejsce - no, może nie wszyscy.Musimy złapać ich na otwartej przestrzeni.W innym przypadku mogą się skryć na zawsze w tym swoim statku.- Ale w jaki sposób damy im znać, że nasz statek jest tutaj? Mamy wysłać inny oddział zwiadowczy i pozwolić im śledzić go?- To chyba niezły sposób.Travis nadal dumał nad mapą.Tak, takie rozwiązanie byłoby możliwe: niechby Czerwoni zobaczyli i śledzili oddział Apaczów.W klanie nie mieli jednak nikogo, kogo można by było wysłać.Z pewnością istniała jakaś inna możliwość założenia pułapki z rozbitym statkiem na przynętę.A gdyby złapać jednego z Czerwonych i dać mu uciec, pozwalając zobaczyć to, co chcieli, aby zobaczył? Znowu wielka strata czasu.Zresztą jak długo musieliby czekać i jakie ryzyko podjąć, by schwytać takiego więźnia?- Jeśli można by polegać na Tatarach.- rozważał głośno Buck.Ale wątpliwości były zbyt duże.Nie mogli zaufać Tatarom.Bez względu na to, jak bardzo tamci chcieliby pomóc w pokonaniu Czerwonych, dopóki są kontrolowani przez maszynę przywołującą, pozostawali bezużyteczni.Czy na pewno?- Wymyśliłeś coś? - Buck musiał zauważyć zmianę wyrazu twarzy Travisa.- Przypuśćmy, że Tatar zobaczy nasz statek, a następnie zostanie schwytany przez patrol Czerwonych i od niego uzyskają informację?- Myślisz, że którykolwiek z banitów dobrowolnie zgodzi się, żeby złapali go znowu? A jeśli nawet, czy Czerwoni nie będą mogli dowiedzieć się także, że został podstawiony?- Więzień, który uciekł? - zasugerował Travis.Teraz Buck rozważał otwarcie możliwość przyjęcia takiego planu.A Travis poczuł się podniesiony na duchu.Pomysł miał mnóstwo braków, lecz można go było dopracować.Przypuśćmy, że schwytają na przykład Menlika, przyprowadzą go tutaj jako więźnia, stworzą pozory, jakoby chcieli go zabić z powodu tego ataku u stóp wzgórz.Następnie pozwolą mu uciec i pogonią go w ręce Czerwonych.Bardzo ryzykowne, lecz może okazać się po prostu skuteczne.Travis był teraz zwolennikiem podejmowania ryzyka, ponieważ powiodła się jego desperacka akcja z pojedynkiem.Kosztowała go dwie głębokie rany, z których jedna byłaby niebezpieczna, gdyby nie to, że na miejscu znajdował się Jil-Lee, który w ramach projektu otrzymał wyszkolenie medyczne.W jej wyniku Travis odzyskał także przynależność do klanu.Pobratymcy słuchali teraz jego ostrzeżeń dotyczących skarbca w wieży.- Dziewczyna! Tatarska dziewczyna!Z początku Travis nie pojmował stów Bucka.- Schwytamy dziewczynę - tłumaczył starszy Indianin.- Pozwolimy jej uciec, a potem zapędzimy tam, gdzie wpadnie w ich ręce.Możemy nawet na początek uwięzić ją w statku.Kaydessa? Chociaż coś w środku sprzeciwiało się wyborowi osoby, która miała odegrać główną rolę w dramacie, Travis potrafił dostrzec zalety pomysłu Bucka.Porywanie kobiet było dawną rozrywką w prymitywnych kulturach.Sami Tatarzy w przeszłości w ten sposób znajdowali żony, podobnie jak napastnicy z plemienia Apaczy brali porwane kobiety do swoich wigwamów.Tak, dla napastników uprowadzenie dziewczyny byłoby czynem naturalnym, zrozumianym przez Czerwonych.Dla samej kobiety próba ucieczki i ściganie przez tych, którzy ją schwytali, także byłoby uzasadnione.A dla takiej kobiety, odciętej od swoich współplemieńców, skierowanie się w stronę osady Czerwonych stałoby się jedyną nadzieją uniknięcia wrogów.Logiczne pod każdym względem!- Trzeba by ją porządnie nastraszyć - zauważył Travis z niechęcią.- To się da zrobić.Travis spojrzał na Bucka mocno zaniepokojony.Nie chciał pozwolić, aby bawiono się z Kaydessą w pewne gry, mające miejsce w ich wspólnej przeszłości.Ale Buck miał na myśli coś całkiem różnego od brutalnych metod stosowanych w dawnych czasach.- Trzy dni temu, kiedy jeszcze leżałeś nieprzytomny, Deklay i ja weszliśmy do statku.- Deklay?- Pokonałeś go przecież, musi więc odzyskać honor we własnych oczach.A rada zabroniła kolejnego pojedynku lub wyzwania - odparł Buck.- Z tego powodu będzie nadal dążył do uznania go w inny sposób.A teraz, kiedy usłyszał twoje opowiadanie i wie, że musi stawić czoło Czerwonym, a nie uciekać przed nimi, jest gotów - może nawet zbyt gorliwie - podjąć próbę sił na wojennej ścieżce.Dostaliśmy się na statek, by jeszcze raz poszukać tam broni.- Nie było tam żadnej poza tą, którą mieliśmy.- Teraz też jej nie znaleźliśmy.Ale odkryliśmy coś innego.- Buck zrobił pauzę, a dziwna nuta w głosie Apacza sprawiła, że Travis oderwał się od problemu, którym był pochłonięty.Wglądało na to, że Buck doszedł do czegoś, co nie bardzo potrafił opisać.- Po pierwsze - ciągnął Buck - natknęliśmy się tam na coś martwego, w pobliżu miejsca, gdzie znaleźliśmy doktora Ruthvena.To przypominało człowieka.ale było całe porośnięte srebrzystym futrem.- Niby- małpy! Niby-małpy z innych światów! Co jeszcze zobaczyłeś?Travis upuścił mapę.Poczuł ostry ból w boku, kiedy schwycił rękaw Bucka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]