Home HomeBrian Herbert & Kevin J. Anderson Dune House HarkonnenLumley Brian Nekroskop III (SCAN dal 982)Lumley Brian Nekroskop IV (SCAN dal 1055)D'Amato Brian Królestwo Słońca 01 1Lumley Brian Nekroskop II (SCAN dal 981)Polymer chemistry 2004 DavisChmielewska Joanna PechSny o staliLem Stanislaw OkamgnienieChmielewska Joanna Autobiografia t 2 (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • konstruktor.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Zupełnie przesłoniły wzgórze z tyłu.Kobiety ze wspólnoty, wezwane dudnieniem motoru materializowały się w pobliżu i ustawiały szeregiem wzdłuż brzegu.– Mistrz przybywa! Mistrz przybywa! – wołały.Silnik umilkł.Jego odgłos zamarł nad wodami.Wytężali wzrok, próbując coś zobaczyć.Parostatek jak duch wyłonił się z mgły przed nimi, sunąc do przodu w ciszy.Wydawał się nierealny, tak jakby ktoś naszkicował go na płótnie krajobrazu.Na pokładzie bez ruchu stali ludzie, wpatrując się w morze.Bardziej sprawne kobiety na brzegu padły na spuchnięte od artretyzmu kolana, wołając: „Mistrz przybywa, by nas zbawić!”– Przypuszczam, że nadal istnieją jakieś składy węgla, trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać – powiedział Siwobrody do Marty.– Wszystkie kopalnie są już raczej nieczynne.Ale możliwe, że statek ma napęd na drewno.Lepiej zachowajmy ostrożność, choć raczej nie wygląda na to, aby przybysze mieli wrogie intencje.– Teraz wiem, jak czuli się dzicy, kiedy pojawiali się wśród nich misjonarze z balastem Biblii – przyznała Marta, przyglądając się długiemu napisowi rozwieszonemu wzdłuż relingów parostatku: „OKAŻCIE SKRUCHĘ – PRZYBYWA MISTRZ!”, pod którym, mniejszymi literami dopisano „Druga Generacja potrzebuje waszych darów i modlitw.Datki wspomogą nasz cel”.– Wygląda na to, że Biblie nie są tu darmowe – zauważył Siwobrody.Grupa ludzi na statku wyszła na dziób i usunęła część relingów.Na wodę spuszczono mniejszą łódź, aby kursowała między burtą i brzegiem.Jednocześnie ktoś włączył megafon i, gdy umilkły trzaski, zaczął przemawiać do kobiet na wyspie.– Panie z Wyspy Wittenham, Mistrz was wzywa! Pozdrawia was i łaskawie pozwala się odwiedzić.Tym razem nie opuści on świętego statku.Jeśli chcecie go zobaczyć, musicie wejść na pokład.Posyłamy łódź, która przewiezie was i wasze dary.Pamiętajcie, że za zaszczyt trafienia przed jego oblicze płacicie tuzin jaj, a za kurczaka możecie z nim zamienić słowo.Wiosłowa łódź odłączyła się od parostatku i powoli ruszyła ku brzegowi.Poruszały nią dwie kobiety, zgięte wpół nad wiosłami, kaszlące i sapiące, tak jakby miały początki zakrzepicy.Kiedy uwolniły się z mgły, dotarły do brzegu i wysiadły, stały się bardziej rzeczywiste.Marta ścisnęła Siwobrodego za rękę.– Poznajesz jedną z nich? Tę, która właśnie splunęła do wody?– Niemożliwe! Wygląda jak stara – jak ona miała na imię?– Została w tamtym miejscu, wiesz którym – Becky! To naprawdę Becky Thomas!Marta pobiegła naprzód.Kobiety z wyspy przepychały się, by się dostać do łodzi.W dłoniach i koszach niosły żywność, którą prawdopodobnie chciały ofiarować Mistrzowi.Becky stała z boku, apatycznie przyglądając się całej scenie.Wydawała się jeszcze brudniejsza niż za czasów Sparcot i o wiele starsza, choć jej ciało nadal było pulchne.Za to miała zapadnięte policzki i ostry nos.Patrząc na nią, Marta uzmysłowiła sobie, że Becky należała do pokolenia rodziców jej i Algiego.To zdumiewające, że część z nich nadal żyła, pomimo ponurych przepowiedni, jakoby wszyscy mieli młodo umierać.Becky miała jakieś osiemdziesiąt pięć lat.Po chwili do tych myśli dołączyła bardziej bolesna: Co zostanie ze świata, jeśli Algi i ja dożyjemy takiego wieku?Marta podeszła bliżej.Becky zmieniła pozycję, stając z rękami na biodrach.Na jej chudym nadgarstku Marta dostrzegła stary i zepsuty zegarek, z którego Towin był niegdyś tak dumny.Gdzie on się podziewał?– Witaj, Becky – powiedziała.– Jaki ten świat mały.Wybrałaś się w letni rejs?Pani Thomas nie ucieszyła się zbytnio z ponownego spotkania z Martą.Nie rozchmurzyła się także na widok Siwobrodego, Charleya i Pitta, którzy podeszli z nią porozmawiać.– Teraz należę do Mistrza – oznajmiła im.– Dlatego pomimo mego wieku dostąpiłam przywileju urodzenia jednego z dzieci Drugiej Generacji.Rozwiązanie nastąpi na jesieni.– Spodziewałaś się dziecka, kiedy cię zostawiliśmy na tamtym targowisku – zarechotał Pitt.– Ile to już lat temu? Co się stało z tamtym? Pewnie urojona ciąża, ha? Od początku tak myślałem.– Wtedy byłam mężatką, ty stary, nieokrzesany gburze – powiedziała Becky – a Mistrz jeszcze nie przystąpił do wypełniania swego posłannictwa, więc nie doczekałam się wtedy potomka.Dopiero kiedy ujrzałam światło, mogłam począć.Jeśli chcesz mieć dzieci, Marto, przynieś Mistrzowi dar, a przekonasz się, co może dla ciebie zrobić.On potrafi zdziałać cuda.– Co się stało ze starym Towinem, Becky? – zapytał Charley.– Podróżuje statkiem razem z tobą?Pobrużdżona twarz zmarszczyła się jeszcze bardziej.– Stary Towin Thomas był grzesznikiem.Już o nim nie myślę.Nie chciał uwierzyć w Mistrza ani przyjmować jego leków i dlatego zmarł.Złośliwy nowotwór wyssał z niego wszystko, tak że na koniec ważył ledwie dwadzieścia kilo.Powiem szczerze, że jego śmierć była błogosławieństwem.Od tamtej pory podążam za Mistrzem.Właśnie zbliżają się moje dwieście dwudzieste trzecie urodziny, a nie wyglądam nawet na sto, prawda?– To brzmi znajomo – powiedział Siwobrody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •