[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdarza się zresztą dość często, że odkrycie przypadkowe musi nastąpić w odpowiednim momencie,trafić na właściwy grunt, inaczej - zostanie zignorowane i zapomniane.Za odkrywcę zjawisk galwanicznych uchodzi, jak podaliśmy wyżej, Luigi Galvani (1780 r.;opublikowane dopiero w 1791 r.).Ale przecież już w 1678 r.Jan Swammerdam pokazywał WielkiemuKsięciu Toskanii eksperyment, w którym wypreparowany mięsień żaby zawieszony na srebrnymdrucie i dotknięty pierścieniem miedzianym ulegał skurczowi, jeśli miedz i srebro były w kontakcie.Opis tego eksperymentu został opublikowany, był więc dostępny wielu badaczom.Skurcze mięśniżaby pod wpływem - jak dziś wiemy - napięcia kontaktowego obserwował też w 1756 r.i opisał rodakGalvaniego, Leopoldo Caldani.A w 1752 r.Johann Georg Sulzer ogłosił wiadomość o dziwnym efekcie, który odkrył doświadczalnie:otóż kładąc na języku kawałek metalu, np.srebrną monetę, a pod językiem kawałek innego metalu,np.miedzi czy ołowiu, doznawał dziwnego smaku (podobnego do smaku siarczanu żelaza), gdydoprowadzał te dwa metale do zetknięcia.Obserwacja Sulzera była opublikowana dwukrotnie, pofrancusku (1752 r.) i po niemiecku (1762 r.), była więc dostępna dla wielu badaczy.I znów niezwrócono na nią uwagi.Dopiero odkrycie Galvaniego rozpoczęło nową epokę w rozwoju nauki oelektryczności.Tym razem doniesienie o jego odkryciach nie zostało zignorowane chyba dlatego, żeGalvani przez kilka lat prowadził staranne i systematyczne badania, zanim o nich doniósł; w chwilipublikacji nie była to pojedyncza, oderwana obserwacja, ale cały ich ciąg, powiązany hipoteząelektryczności zwierzęcej.I Albo wezmy odkrycie linii widmowych.Pierwszym, który je dostrzegł i opisał w 1802 r., był chemiki fizyk angielski, William Hyde Wollaston.Obserwując widmo Słońca zauważył on siedem ciemnychlinii, które oznaczył literami; pięć najbardziej wyraznych uznał po prostu za granice między kolejnymikolorami w widmie.Wiadomo, że Wollaston był ze swego odkrycia odstępów między koloramibardzo dumny, swoje obserwacje opisał w artykule w słynnym piśmie Philosophical Transactionswydawanym przez Royal Society w Londynie.A jednak ani on sam nie kontynuował badań, ani przezszereg lat nie uczynił tego nikt inny.Dopiero Bawarczyk Joseph von Fraunhofer w 1814 r.ponownieopisał swoje odkrycie ciemnych linii w widmie słonecznym (nazywanych dziś liniami Fraunhofera),wykonał dokładne pomiary odpowiadających im długości fali i tym razem odkrycie zostało zauważone(aczkolwiek też nie od razu).Nawet gdy badacz wie dobrze, czego szuka, ale wie mało lub nic o samym zjawisku, może dokonywaćczęsto długotrwałych i bezowocnych prób.Tak było na przykład w przypadku dwóch słynnych odkryć:działania prądu elektrycznego na igłę magnetyczną oraz indukcji elektromagnetycznej.19Dodajmy jednak, że równocześnie z Davissonem i niezależnie od niego odkrył dyfrakcję elektronów wkryształach fizyk angielski George Thompson w Aberdeen; szedł on prostą droga od hipotezy de Broglie a doswego doświadczenia.Poszukiwania pierwszego z tych zjawisk trwały bardzo długo i zaczęły się jeszcze w XVIII wieku.Spostrzeżono bowiem parokrotnie, że silne wyładowania atmosferyczne wywołują efektymagnetyczne, np.magnesowanie prętów żelaznych lub przemagnesowanie magnesów.Potemstwierdzono także, że podobne efekty powodują wyładowania elektryczne z butelek lejdejskich.Próby znalezienia wpływu elektryczności galwanicznej na magnetyzm stały się częstsze poskonstruowaniu stosu Volty.Wreszcie w kwietniu 1820 r.udało się efekt znalezć.Odkrywcą był fizykduński Hans Christian Oersted (fot.38), który 21 VII 1820 r.ogłosił na temat swych doświadczeńkrótką pracę pt.Doświadczenia nad działaniem konfliktu elektrycznego na igłę magnetyczną.Praca tarozpoczyna się od zdań [97]: Pierwsze doświadczenia nad przedmiotem, który pragnę wyjaśnić, były wykonane podczaswykładów o elektryczności i magnetyzmie, które miałem w ciągu ubiegłej zimy.Z doświadczeń tychzdawało się wynikać, że igłę magnetyczną można wyprowadzać z jej położenia za pomocą przyrządugalwanicznego, i to przy zamkniętym obwodzie galwanicznym, nie zaś przy otwartym, jak tego napróżno próbowali przed kilku laty niektórzy sławni fizycy (.).Widzimy więc, że przyczyną długotrwałych bezowocnych prób było przeświadczenie, że poszukiwanyefekt może być wywołany przez elektryczność statyczną.Ponadto znane wówczas siły (grawitacyjna,elektryczna) były siłami centralnymi, sądzono więc, że poszukiwany efekt jest wywołany też przez siłęcentralną (skądinąd wiemy, że sam Oersted zajmował się doświadczeniami nad związkiemelektryczności i magnetyzmu od wczesnych lat XIX wieku).Innym przykładem kroczenia błędną drogą było poszukiwanie związku odwrotnego, tj.wytwarzaniaelektryczności przez magnetyzm.Faraday zajmował się tym bezowocnie przez około 10 lat, podobniejak inni fizycy.Nikt jednak nie podejrzewał wówczas, że efekt jest zjawiskiem dynamicznym,zachodzącym przy zmianach pola magnetycznego.Wiadomo np., że w 1825 r.fizyk francuski JeanDaniel Colladon przeprowadzał eksperymenty, w których powinien był odkryć indukcjęelektromagnetyczną [98].Ale chcąc wykluczyć wpływ silnego magnesu na galwanometr wyniósł tenprzyrząd do drugiego pomieszczenia, toteż kiedy nie spiesząc się po przysunięciu magnesu doobwodu z prądem zachodził do tego pokoju, krótkotrwały ruch wskazówki galwanometru zdążył byłjuż ustać.W końcu Faradayowi udało się ten efekt spostrzec w dniu 29 VIII 1831 r.[99].Z omawianych przykładów wynika oczywisty wniosek: ogromną rolę w odkryciach nowych zjawiskfizycznych odgrywa spostrzegawczość i sumienność badacza, który nie powinien nigdy lekceważyćfaktów zdawałoby się nieistotnych.Natomiast z góry przyjęte hipotezy mogą okazać się hamulcembadań, jak w dwóch ostatnich przypadkach [100].Mówi się, że w fizyce istnieje metoda naukowa.To prawda, ale nie oznacza to, że istnieje gotowy,dobry przepis na dokonywanie nowych odkryć.Takiego przepisu nie ma! Metoda naukowa istniejetylko jako zbiór prawideł wykonywania badań, analizy wyników, wyciągania wniosków.Zresztą z wielu przykładów przytoczonych w tym i poprzednich rozdziałach wynika jasno, że rozwójfizyki nie przebiega równomiernie, prostolinijnie w wytyczonym kierunku, lecz pełen jest zygzakówi splątań
[ Pobierz całość w formacie PDF ]