[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy tworzeniu zwierząt limfatycznych przyroda zdobyła się na jedno z tych nadzwyczajnych osiągnięć, które umożliwiają zachowanie gatunku mimo niesprzyjających warunków.Dorosła postać zwierzęcia limfatycznego była czymś w rodzaju twardej jak żelazo muszli w kształcie ula, niezdolnej do ruchu.W Zielonej Puszczy niemal na każdym kroku napotykało się takie struktury.Były wszędzie: na ziemi i na drzewach, na zboczach wzgórz i w dolinach, wszędzie tam, gdzie młode zastała godzina metamorfozy.Końcowy etap był krótki, lecz płodny.„Ul" żywił się wyłącznie tym, co zmagazynował w stadium robakopodobnej larwy.Był dwupłciowy i spędzał swój niedługi okres życia W stanie nieustannej prokreacji.Młode nie były wypędzane z ula, lecz rozwijały się w nim i szybko zabierały do pożerania rodziców.To zatrzymywało proces prokreacji, ale wtedy potomstwo było już liczne.Zjadały się również nawzajem.Jednak w miarę jak muszla stawała się coraz bardziej miękka i rozpadała się pod wpływem wydzielin młodych, pewna ich część wydostawała się do względnie bezpiecznego lasu.Fałszywy Peter Clugy przerwał tok myśli Jamiesona, kiedy otworzył drzwi samolotu i wskazał je pistoletem.- Wy dwaj! Wysiadać!Niepewnie podążyli za nim.Na dworze czekali obaj rulle z drogiego samolotu.Panował straszliwy upał.Na Ziemi w podobnym klimacie, gorącym i suchym, rośliny dawno by zrudzia-ły i uschły, ale tutaj lśniąca zieleń trawy na polanie i liści na drzewach wyglądała prawie jak sztuczna.Trzej rulle utracili częściowo swój ludzki wygląd.- Rozmawiają- szeptem wyjaśnił Jamieson Clugy'emu.-Wydaje się, że gdy porozumiewają się za pomocą fal świetlnych, trudno im jest zachować idealną ludzką postać.Fałszywy Peter Clugy odwrócił się gwałtownie do Iry.- Możesz iść - powiedział, wskazując ręką samolot.- Pozwalasz mi odejść? - zdumiał się Ira Clugy.- Tak.Wsiadaj do swojej maszyny i leć do obozu albo gdzie chcesz.Ale nie wracaj tu dzisiaj.Jamiesona ten rozkaz zaskoczył, tak samo jak Clugy'ego, który jednak zaraz się otrząsnął.- Nic z tego - powiedział twardo.- Jeżeli pan Jamieson ma tu zostać, ja też zostanę.Fałszywy Peter Clugy zawahał się.- Ale dlaczego? - spytał.- Wiemy, że nie lubisz tego człowieka.- Może i kiedyś tak było, ale.- Ira zamilkł.Twarz wykrzywiła mu się ze złości, bo dotarło do niego znaczenie uwagi rulla.- A więc o tym też wiecie! Czyli mój bratanek już nie żył, kiedy zająłeś jego miejsce.tam, na Ziemi!Jamieson przytrzymał za ramię Clugy'ego, który już się rzucał na rulla.- Pański bratanek żyje - powiedział rull.- Jest.tutaj.Podszedł do samolotu i otworzył drzwi tylnego przedziału.W środku zobaczyli osobę wyglądającą dokładnie tak samo jak on.- Odzyska przytomność za kilka godzin - wyjaśnił rull.-Okazał się wyjątkowo odporny na gaz usypiający, ale wyzdrowieje.Zająłem jego miejsce dopiero dziś rano, w obozie.Nie musiałem robić tego wcześniej, bo i tak bez trudu dowiedzieliśmy się wszystkiego, co nam było potrzebne.Jamieson uwierzył mu.ba Clugy na pewno nie kryl się ze swoimi uczuciami po rozmowie z nim, gdy poszedł do Klubu Kosmonautów.W dodatku wszystkich, którzy wyruszali na Mirę, starannie sprawdzono przed startem, by upewnić się, czy rzeczywiście są ludźmi.Rull naradzał się z kolegami.Chyba nie przewidzieli oporu Clugy'ego.W chwili, gdy Jamieson gorączkowo usiłował przepięć zamiary rulli, jego uwagę zwrócił jakiś ruch w trawie.Działo się to w sporej odległości, więc widział tylko falujące cienie.Ale i tak przeszył go dreszcz przerażenia, bo przypomniał sobie o milionach młodych zwierząt limfatycznych, żyjących w tym ciemnym lesie.Krótka narada dobiegła końca i fałszywy Peter Clugy zwrócił się do Iry:-Nie musisz sam pilotować.Polecę z tobą i zostawię cię z samolotem niedaleko obozu.A teraz wsiadaj.- A co zrobicie z panem Jamiesonem? - spytał Ira przez zaciśnięte zęby.- Zostawimy go tutaj - odparł mil.- Za godzinę zapadnie noc.Umrze, zanim zdążysz po niego wrócić.Jamieson zastanowił się nad tymi słowami.Administrator ma umrzeć, a naczelny inżynier zostaje uwolniony.Dlaczego? Nagle zrozumiał.Oczywiście! Ludzie będą pamiętali o wściekłych wyrzekaniach Clugy'ego i o tym, jak zapowiadał, że wyśle administratora w piekło Miry.Bez wątpienia zostanie posądzony o morderstwo, a wtedy dostawy limfy znacznie się opóźnią.Była to śmiała intryga, ale przecież dość prosta.Jamieson uzyskał pewność, że mile nie znają prawdziwego celu projektu, który zamierzali powstrzymać.Wywiad rulli zapewne dowiedział się, że ludzie podjęli pracę na Mirze 23, i wyznaczył kilku agentów, żeby się tym zajęli.Ale agenci, nie dysponując pełną informacją, działali według typowego dla rulli planu i z typową dla rulli brawurą.Jamieson zerknął w kierunku, w którym przedtem zauważył poruszenie wśród traw.Teraz już trawa falowała znacznie bliżej; mogło to być spowodowane jedynie przez młode zwierzęta limfatyczne.Ich nieregularny szereg znajdował się zaledwie o kilkanaście metrów.Jamiesonowi mignął szary, cętkowany, wijący się kształt.Za kilka minut zostaną otoczeni.Nie czekał ani chwili dłużej.Musiał przyjąć, że jego analiza dotycząca planu rulli jest poprawna i że dobrze zna ich sposób postępowania.W dwóch wielkich susach znalazł się obok Iry Clugy'ego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]