[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I gdy tak mówił dalej, kilku jego młodych słuchaczy zaczęło chichotać, co ubawiło zarówno Ko, jak i Maedę.Potem dała się słyszeć pieśń wojowników.Potem krzyki Banzai! Banzai i „Milion głosów Jak Jeden Głos", a szóstka małych dzieci uderzyła do taktu w cynowe bębenki.Sumiko zauważyła, że Ko i Maeda mają w oczach łzy.Kochali kraj, wbrew swemu krytycyzmowi.Wjechał na stację pociąg i poczęli opuszczać wagony pogrążeni w smutku rodzice, niosący z szacunkiem białe skrzynki z popiołami poległych w boju synów.Żołnierze, którzy mieli odjechać, pochylili głowy w hołdzie poległym kolegom i zaczęli wchodzić do wagonów.Maedowie i Todowie wymienili ostatnie pożegnalne uściski.- Ganbare-yo - powiedział Jun.Znaczyło to „szczęścia w walce", ale obaj przyjaciele wiedzieli, że myślał „wracajcie żywi".- Ganbattene - powiedziała Sumiko, mówiąc to samo w języku dziewcząt.- Kio tsukete - bądź ostrożny - krzyknęła Emi, która także pragnęła powiedzieć „wracaj"! Jej słowa utonęły w wywrzaskiwanym ze wszystkich stron Banzai! Banzai!Ko i Maeda weszli do wagonu i wkrótce wystawili głowy za okno, machając rękami.Pociąg ruszył z wolna ku swemu celowi, w stronę portu Moji.Tam zostali załadowani na statek, który - o czym nie wiedzieli - miał ich zawieźć do Manili.Emi wróciła z Sumiko do domu, gdzie czekał na nie list z dobrą nowiną.Shogo donosił, że wraca! Przenoszono go do Sekcji Operacyjnej Sztabu Cesarskiego.Nie mógł jej napisać, że wraz z pułkownikiem Tsujim został przegnany z Nankinu, ponieważ pułkownik zbyt otwarcie krytykował swego dowódcę, generała, za co zesłano go do parnej birmańskiej dżungli, dokąd przybył tuż po katastrofalnej operacji w Indiach.Trzy japońskie dywizje, wzmocnione dywizją Chandry Bosego z Indyjskiej Armii Narodowej, najechały Indie północno-wschodnie z zamiarem zajęcia Imphalu.Wyparto je, poniosły straszliwe straty.Zginęło sześćdziesiąt pięć tysięcy ludzi, a wyczerpani do cna ocaleńcy tak upadli na duchu, że kazano Tsujiemu odbudować ich morale za wszelką cenę.Jedną z jego metod było zmuszenie wybranej kadry młodych oficerów do zjedzenia wątrób dwu wziętych do niewoli alianckich lotników.Od czasu Guadalcanal Shogo obawiał się, że podziwiany przezeń człowiek popada w obłęd.Zwymiotował na widok kanibalizmu, po czym, dzięki przyjaciołom, uzyskał przeniesienie.Tsujiego przerzucono do Tajlandii.Musiał się z nim pożegnać, ale tak, by nie okazać wszechogarniającego wstrętu.Było to zadanie najtrudniejsze z trudnych.Płynące na południe transportowce były przepełnione żołnierzami uwalonymi na drewnianych platformach, a już pierwszego dnia dwa statki z konwoju weszły na miny postawione przez amerykańskie okręty podwodne i zatonęły.Trzeci zatopił okręt podwodny, gdy konwój podchodził do Formozy.Powietrze w ładowniach stało zgniłe, ale na szczęście ludzie tak już przywykli do niewygód, że prawie nie było skarg.Ko i Maeda całymi godzinami pisali listy i omawiali szansę przeżycia tej wojny.„Myślę, że ojciec był trochę zakłopotany moim wzruszeniem na stacji kolejowej" - zapisał Maeda w dzienniczku.„Tak bardzo pragnąłem powiedzieć mu, że jestem dumny z jego nazwiska, i że nie odczuwam żadnego niepokoju.Teraz jednak muszę wyznać, że boję się bardzo.Niektóre z naszych transportowców już poszły na dno.Czy jutro przyjdzie kolej na nas? Boję się i zarazem spokojnie patrzę w oczy śmierci.Ale czy naprawdę?"Zanim ten duży konwój dopłynął do Manili, połowa jego statków poszła na dno.Ludzie w brudnych, zawszonych mundurach, żwawo wypełzali z cuchnących żołnierskim potem ładowni.Straty były tak olbrzymie, że resztki pułku Ko umieszczono na statkach, które przewoziły sławną dywizję zwaną Perłą, na wyspę Leyte.Poraziła ich myśl, że stanowią zaledwie uzupełnienie jednostki, w której czuli się całkowicie obco.Przydzielono ich do 3 drużyny kompanii Yahiry.Ich dowódca, kapral Kiyoshi Kamiko, współczuł osamotnieniu żołnierzy i zapewniał, że będą traktowani tak, jakby byli wychowankami dywizji.Pierwszej nocy po opuszczeniu Manili, Kamiko poinformował swoją drużynę, że Amerykanie wylądowali na Leyte.- Porucznik Yahiro powiedział, że dywizja Perła zatrzyma wroga.Powiedział, żeśmy się długo przygotowywali na ten dzień, nadeszła więc pora, by zastosować nasze umiejętności i spryt.Kamiko nie wiedział, że kilka dni wcześniej flota wojenna Stanów Zjednoczonych zadała Połączonym Flotom Japonii morderczy cios w trzydniowej bitwie w zatoce Leyte.Amerykanie zatopili cztery lotniskowce, trzy pancerniki, sześć ciężkich krążowników, trzy krążowniki lekkie i dziesięć niszczycieli.Z chwilą, gdy na Leyte wylądowała dywizja Perła, znajdujące się tam wojska japońskie odcięto od zaopatrzenia i uzupełnień.Zostały skazane na zagładę.Spokój Kamiko uspokajał Ko i Maedę; uznali, że jest jednym z nich.Był nauczycielem szkoły podstawowej; otrzymał powołanie do wojska po ataku na Pearl Harbor; podzielał ich umiłowanie literatury.Słuchali bez protestu, kiedy ostrzegał ich, by panowali nad swoją niechęcią do armii.- Początkowo czułem to samo - zwierzył się im.- Ale po latach ćwiczeń w Mandżurii nauczyłem się zgadzać na brutalność podoficerów.Ich okrucieństwo uratuje nas w bitwie.Kamiko wyznał, acz z pewnym zakłopotaniem, że polubił wojskowe poczucie braterstwa, tę świadomość, że zależą od siebie nawzajem.- Wszyscy pragniemy dowieść, że jesteśmy coś warci w bitwie, a kiedy trzeba - umrzeć za cesarza.- Naiwność, tak stężona, przemówiła nawet do tych dwu młodych cyników.- To podnosi na duchu - przyznał Ko - świadomość, że kiedy pójdziemy w bój, towarzysze nie spuszczą nas z wodą.Po zapadnięciu zmierzchu ustał dudniący łomot silnika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]