[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciał ją o to zapytać, jak tylko złapie oddech.Ale kiedy na niąspojrzał, ona też dyszała.Usta miała rozchylone, oczy zamglone.Wtedy zrobiłto, co instynktownie zrobiłby każdy mężczyzna pocałował ją.71RLT5Przed chwilą Honoria stała prosto no może nie całkiem prosto.Rozpaczliwie chciała odejść od Marcusa, więc kiedy się odwracała, zrobiła tozbyt szybko, poślizgnęła się na wilgotnej ziemi i straciła równowagę.Ale napewno szybko by ją odzyskała, gdyby nagle Marcus jej (dosłownie) niestaranował.A na dodatek jego ramię uderzyło ją prosto w brzuch, więcstraciła oddech.Oboje upadli na ziemię.Marcus jak placek wylądował na niej.Kompletna pustka w głowie.Nigdy przedtem Honoria nie czuła ciałamężczyzny przy swoim dobry Boże, kiedy miałoby do tego dojść? Zdarzałojej się tańczyć walca czasem bardzo blisko partnera ale tonieporównywalne z tym, co stało się przed chwilą.Ciężar ciała Marcusa, jegociepło.Ogarnęło ją uczucie zaskakująco prymitywne, a jednocześnie dziwniemiłe.Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, lecz kiedy tak leżała i wpatrywałasię w niego, nie znajdowała słów.Wydawał jej się jakiś inny.Znała go,prawie od zawsze jak to więc możliwe, że nigdy nie zauważyła kształtu jegoust? Albo koloru oczu? Wiedziała, że są brązowe, ale miały zdumiewającogłębokie odcienie, a tęczówki mieniły się na brzegach kropeczkami bursztynu.Cała ta gama barw migotała, bo jego twarz była coraz bliżej.Bliżej?Wielkie nieba.Chce ją pocałować?! Marcus?!Dech zaparło jej w piersiach.Rozchyliły jej się usta, a coś w środkuzastygło w oczekiwaniu, w głowie miała.72RLTNic.W głowie nic nie miała, bo Marcus zdecydowanie nie zamierzał jejpocałować.Stłumił wiązankę przekleństw z rodzaju takich, jakich nie słyszałaod czasu, kiedy Daniel wyjechał z kraju, a potem zerwał się na równe nogi,zrobił krok w tył i. Do diabła!Zamachał rękami w powietrzu, a potem runął na ziemię, jęknął i puściłnastępną wiązankę, lecz Honoria była zbyt rozsądna, żeby się za to obrazić.Przerażona westchnęła i podniosła się na łokciach.Marcus znów leżał naziemi, a sądząc po jego minie, tym razem naprawdę coś mu się stało. Nic ci nie jest? zadała głupie pytanie. To ta dziura syknął, zaciskając z bólu zęby.A potem, jakbypotrzebne było jakieś wyjaśnienie, dodał: Znowu w nią wpadłem. Przepraszam powiedziała szybko, podrywając się.A potem,ponieważ sytuacja najwyrazniej wymagała porządnych przeprosin,powtórzyła: Bardzo, bardzo przepraszam.Milczał. Na pewno wiesz, że nie chciałam. Nie dokończyła.Gadanie nic jejnie pomoże, zwłaszcza że on najwyrazniej nie chciał słyszeć jej głosu.Nerwowo przełknęła ślinę i zrobiła malutki krok w jego stronę.Nadalleżał na ziemi, ni to na plecach, ni na boku.Miał ubłocone buty i bryczesy.Ipłaszcz.Skrzywiła się.Nie będzie zadowolony.Marcus nigdy nie przesadzał zwytwornością, ale płaszcz sprawił sobie bardzo ładny. Marcus? zapytała niepewnie.Zrobił gniewną minę.Nie do niej, ale wystarczyła, by utwierdzić ją wprzekonaniu, że bez sensu mówić mu o suchych liściach, które ma wewłosach.73RLTLekko przeturlał się i znalazł się na plecach.Zamknął oczy.Otworzyła usta i już miała coś powiedzieć, ale powstrzymała się.Onwziął głęboki oddech, potem następny i jeszcze jeden, a kiedy otworzył oczy,miał już inną minę.Był spokojniejszy.Dzięki Bogu.Honoria pochyliła się odrobinę do przodu.Nadal była przekonana, żetrzeba z nim postępować ostrożnie, stwierdziła jednak, że uspokoił się chybana tyle, aby zaryzykować. Mogę pomóc ci wstać? Za chwilę stęknął.Podzwignął się prawie do siadu, a potem chwyciłswoją łydkę w obie ręce, podniósł ją do góry i wyciągnął z kreciej dziury.O wiele większej po tym, jak dwa razy w nią wpadł, zauważyła HonoriaPrzyglądała się, jak ostrożnie obraca stopą w kostce.Najpierw poruszyłnią w przód i w tył, a potem na boki.Zabolało. Myślisz, że jest złamana? zapytała. Nie. Skręcona? Uhm. Czy.Przeszył ją tak groznym spojrzeniem, że natychmiast umilkła.Ale pochwili, widząc, jak on cierpi, nie mogła się powstrzymać. Marcus?Siedział z odwróconą od niej głową, kiedy wymówiła jego imię, i niespojrzał na nią, kiedy je usłyszał.Ale przestał się ruszać. Nie sądzisz, że powinieneś zdjąć but? Nie odpowiedział. Na wypadek gdyby spuchła ci kostka.74RLT Wiem przerwał, wypuścił powietrze z płuc, a potem dodał bardziejopanowanym głosem dlaczego mam to zrobić.Tylko się zastanawiam.Znowu zastygł w bezruchu.Cofnęła się o krok. Nie ma sprawy.Wyciągnął rękę do przodu, żeby przez but pomacać skręconą kostkę ichyba sprawdzić, jak bardzo spuchła.Honoria obeszła go dookoła, żebywidzieć jego twarz.Po minie usiłowała stwierdzić, jak bardzo go boli, ale byłoto trudne, bo przede wszystkim wyglądał na strasznie rozzłoszczonego.Mężczyzni są bardzo dziwni.Zdawała sobie sprawę, że to z jej winyskręcił sobie kostkę, i rozumiała, dlaczego może być na nią trochę zły, no aleprzecież potrzebował jej pomocy: nie stanie na własnych nogach, a tymbardziej nie dojdzie do Fensmore.Przy odrobinie rozsądku powinien tozrozumieć i jak najszybciej pozwolić, żeby mu pomogła.Ale nie, musiałwarczeć jak ranny tygrys, jakby dawało mu to poczucie, że panuje nad sytu-acją. Hm odchrząknęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]