Home HomeChoroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrądzkiegoWitkiewicz Stanislaw Ignacy N niemyte dusze imnLem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (3)Lem Stanislaw Bomba megabitowa (SCAN dal 935)Lem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadaniaLem Stanislaw Golem XIV (SCAN dal 1103)brzozowski stanisław legenda młodej polskiTrylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (2)Remarque Erich Maria Trzej Towarzysze
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Straż tylną tworzy poeta Teofrast, jadący na rowerze.Na bagażniku ma zapas papieru i flachę z atramentem.Siedzimy teraz przy ognisku i wcinamy jajecznicę z pieczarkami.Bartolini brzdąka na gitarze i nuci Włoskie piosenki.Jesteśmy wszyscy dobrej myśli.Na niebie gwiazdy.Czuję się jakbym odmłodniał o dwadzieścia lat.20 X Już sześć dni jesteśmy w drodze.Przebyliśmy -Góry Skaliste, zbudowane z bazaltów i porfirów.Jesteśmy teraz na wyżynie, pokrytej rzadkim lasem.Rosną tu drzewa podobne do cyprysów i cedrów.Dinozaury sprawują się bez zarzutu, ale słuchają tylko Rufinusa.Przed zaśnięciem musi im grać na fujarce i opowiadać bajki.Zbóje jadą w dużej klatce na kołach i zachowują się spokojnie.24 X Skończył się dziesiąty dzień wyprawy! Zupełne bezdroża.Spotykamy węże pięciometrowej długości.Są grube, a ich łuski lśnią tęczowymi barwami.Na nasz widok szybko kryją się między skałami.Dziś w nocy śnił mi się Gród Kraka.Ach, z jaką rozkoszą wyciągnąłbym się na swym wygodnym tapczanie!(Uwaga.Następuje łyka w notatkach, spowodowana zapewne zamoknięciem kilku kartek zeszytu.Można odczytać tylko poszczególne wyrazy, jak: głęboki potok, świerszcze, dzierdzięgi, zapałki.Dopiero pod datą l listopada widnieje obszerna, dobrze już czytelna relacja.)l XI Wczoraj opuściliśmy terytorium należące do Nasturcji.Na samej granicy napotkaliśmy domek, w którym mieszka wielkorządca, markiz Mayonez de Salcefiks, potomek słynnej, rycerskiej rodziny.Ma podobno sto pięćdziesiąt lat, ale wygląda na młodszego ode mnie.Powiedział nam, że obecnie wjeżdżamy na teren zamieszkany przez ludzi chodzących na jednej nodze i nakrywających się w czasie snu ogromnymi uszami.Ludzie ci są ponoć bardzo bojaźliwi i nie pozwalają się fotografować.Chciałbym koniecznie zobaczyć choć jednego takiego osobnika.3 XI Dziś rano udało mi się nareszcie.(Tu znów brakuje dwóch kartek, wyrwanych zapewne czyjąś ręką.Dlatego też nigdy nie będziemy wiedzieć, czy profesorowi udało się sfotografować dziwnych mieszkańców tej krainy.Wielka to szkoda dla nauki.Przyp.autora.)7 X Zjechaliśmy z wyżyny.Przed nami pustynny kraj, pokryty skalnym gruzem i piaskiem.A płaski jak stół.Gdzieniegdzie rosną kępy suchej, płowej trawy.Tu i ówdzie wysokie na kilka metrów kaktusy.Czy to już Kraina Mypingów? Koyot wyrwał Bartoliniemu chory ząb.Samochód sprawuje się bardzo dobrze.10X1 Dziś spotkaliśmy stadko bardzo chudych mypingów.Było ich około pięćdziesięciu.Na ich widok nasz Ping zmienił się nie do poznania.Stał się niespokojny i nieposłuszny.Obawiam się, żeby nie uciekł do swych towarzyszy.Marcinek radził mi, żebym go trzymał teraz na smyczy.Ale nie zrobię tego.Niech każdy decyduje swobodnie o swym losie.11XI Tak.To już na pewno Kraina Mypingów.Jaka nędzna i biedna! Rzadko stojące drzewa są suche i pozbawione kory.Upał coraz większy, na niebie ani jednej chmurki.Dnie gorące, a noce bardzo chłodne.Śpimy w ciepłych śpiworach i nakrywamy się kocami.Kierujemy się teraz ku południowi, bo gdzieś w tej stronie powinna być Wielka Rzeka, o ile nasza mapa jest dokładna.Od czasu do czasu mijamy wyschnięte łożyska potoków, które służą nam za drogowskazy.Potoki te były niegdyś dopływami Wielkiej Rzeki.Ludzie są już bardzo zmęczeni i osłabieni.Zaczyna nam brakować wody do picia.Jeśli na czas nie dojdziemy do rzeki, może być z nami krucho.15 XI Połowa listopada! O tej porze u nas pada już śnieg! Tęsknię do jego widoku.Nie ma nic piękniejszego niż pobielone śniegiem wieże Wawelu.Dziś skończyły się nam zapasy wody.Mamy jeszcze kilka beczek Coca-Coli na czarną godzinę.Każdy może wypić trzy łyki dziennie.Marzymy o lodach Calypso.W Grodzie Kraka można je kupić o każdej porze w cukierni pana Walerego Kądziołki.Ach, cóż to były za lody.Palce lizać.16 XI Schudłem już bardzo i opaliłem się „na Murzyna”.Smok też zaciska pasa.Dokuczają nam pchły piaskowe.W ciągu dnia latają nad nami stada sępów.20X1 Hurra! Na horyzoncie widać już (przez lornetkę) Wielką Rzekę.Pędzimy ku niej na złamanie karku.Dinozaury galopują jak konie,^ Jesteśmy uratowani!22 XI Od dwóch dni mieszkamy w obozie nad rzeką.Co za rozkosz! Wszyscy, nie wyłączając zbójów, używamy na kąpieli.Pozwoliłem też Deszczowcom wejść do wody.Byli mi potem bardzo wdzięczni.Okazuje się więc, że nie wygasły w nich ludzkie uczucia.25X1 Nie mamy już Pinga! Dziś przed południem opuścił nas i przyłączył się do stada, które nadeszło od strony północnej.Gdy o tym piszę, chce mi się wprost płakać.A było to tak: na widok gromadki swych wynędzniałych towarzyszy Ping zerwał się z miejsca i nie słuchając mych nawoływań pognał ku nim.Po chwili jednak ruszył w moją stronę, ale zatrzymał się w połowie drogi.Odniosłem wrażenie, że nie wie, co robić.Wołałem do niego: „Ping, Ping, chodź do mnie, maleńki, nie bój się” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •