[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tymi, w których żyje jeszcze odblask Pierwszego Ogniska, czyli ze starożytnymi, to znaczy z elfami, krasnoludami i z wami, moi mili dziwacy hobbici.Ale nie proś o rady - tu się kończy moja Moc.Dlatego że wszechwiedzących nie ma i nie może być, a tylko poprzez ciągłą pracę Mądry może zasłużyć sobie na prawo do sądu i rad.Kiedyś miałem takie prawo i skorzystałem z niego.- A zatem nie możesz nam pomóc? - Folko niemal wykrzyknął te słowa.- Mogę podnieść na duchu w chwili ciężkiego zwątpienia -odpowiedział Gandalf.- Co do wiedzy podanej na tacy, to jest ona niewiele warta.Mogę tylko domyślać się przyczyny waszych obaw, a opowiadać o Zamorzu po prostu mi nie wolno.Przecież słyszałeś o Szalach? Na każdą wiedzę trzeba sobie zasłużyć, nie spiesz się więc z poddawaniem rozpaczy! Wszechwiedzących w naszym świecie nie ma i nie było.Nawet Najjaśniejsza Królowa nie jest wszechmocna.- Ale zapytać cię o przeszłość, o Wojnę o Pierścień, o losy hobbitów, którzy odeszli wraz z tobą, o Valarów i Earendila mogę?- O hobbitów możesz - uśmiechnął się Gandalf.- Możesz ich nawet zobaczyć.A co do reszty.A Wojna o Pierścień? Wszystko, co powinni wiedzieć Śmiertelni, znajduje się w Czerwonej Księdze.O Earendilu również opowiedziano tam wystarczająco, a o Valarach.wystarczy ci wiedzieć, że istnieją i służba ich szybko się nie zakończy.Zrozum, to nie moja zła wola, a owe Szale.Za wiedzę trzeba płacić.Czasem nawet sobą.- Ale dlaczego on nie mógł wrócić po swoim bohaterskim czynie do Śródziemia? Czy istnieją naprawdę Wielkie Schody? Gdzie podział się Sauron? Dlaczego pozostał Thranduil?- Co do jednej rzeczy, wy, hobbici, rzeczywiście się nie zmieniliście - uśmiechnął się znowu starzec.- Jesteście nadal nieznośnie ciekawscy.Nie mogę ci odpowiedzieć, na razie nie mogę.Już to, że nasze myśli się spotkały, pokonawszy olbrzymie odległości, wiele mówi.Będziesz mógł w przyszłości wznieść się jeszcze wyżej.Jeśli się nie potkniesz.Tylko ja mam prawo do rozmów ze Śmiertelnymi Śródziemia, a i to wiele mnie kosztowało.Jeszcze pokażę ci tych, których chcesz zobaczyć.I pamiętaj, nasze spotkanie nie było ostatnim.I jeszcze jedno: trzymaj się Pelegasta! A na razie żegnaj!Gandalf odsunął się o krok i znikł.Folko zobaczył okno w ścianie złocistego lśnienia.Przy oknie siedziały trzy osoby, i przyjrzawszy się im, Folko rozpoznał, że są to hobbici.Dwaj z nich byli w podeszłym wieku, jeden bardzo stary, a najbliżej Folka znajdował się krzepki hobbit w średnim wieku.Pochylali głowy, więc nie mógł dojrzeć ich twarzy, ale od razu zrozumiał, kogo ma przed sobą.Widzenie trwało krótką chwilę, potem wszystko zniknęło.Rano obudził się nad podziw świeży i spokojny.Znikły wszystkie mroczne myśli, nawet oblicze Milicenty, które nie dawało mu w ostatnich dniach spokoju, nie tyle zblakło, ile oddaliło się.Pamiętał słowa Gandalfa ze snu: możesz wznieść się wyżej, jeśli się nie potkniesz.To akurat jest jasne, przecież Gandalf wzniósł się na szczyty po zwycięstwie nad Balrogiem! I kto wie, czy on, Folko, zobaczyłby maga, gdyby nie było wcześniej Mogilników.Mijał pierwszy tydzień kwietnia, ale wszystko dokoła zaczynało wspaniale zielenić się i kwitnąć.I mimo że niebo szczelnie zasnuwały szare chmury, hobbitowi wydawało się, że jest to jeden z jaśniejszych dni w jego życiu.Przemierzali prastare ziemie Arnoru, nie obawiając się napaści, ale w nocy zawsze ktoś pilnował wierzchowców i furgonów.Od czasu do czasu Folko przechwytywał przyjazne spojrzenia Torina; zmiana w jego nastroju nie uszła uwadze przywódcy drużyny.Nikt wprawdzie nie pasował go na wodza, ale jakoś tak wyszło, że wszyscy pytali go o zdanie, nawet Rogwold.Łowczy również bardzo zmienił się po tym, jak opuścili stolicę.Jego krok znowu stał się swobodny, czujny i pewny.Podobnie zachowywali się jadący z nim ludzie - w średnim wieku, krzepcy, mocni, doświadczeni.Wcale nie kryli się z tym, że nie zamierzają wchodzić do Morii; ich zadaniem było pozostać na powierzchni i utrzymywać łączność z Annuminas.Ludzie i krasnoludy maszerowali spokojnie i w przyjaźni, nie zwracając uwagi na pochodzenie i rasę, ważna była sprawa.Tak minęły cztery dni.Piątego dnia drużyna wkroczyła do znanej trzem wędrowcom doliny, gdzie jesienią - hobbitowi teraz wydawało się, że było to bardzo dawno temu, czas od opuszczenia Hobbitanii mierzył już latami - przyszło im rozdzielać bijących się na polnej drodze wieśniaków.Dzień dogasał, gdy przekroczyli grzbiet pasma, postanowili więc zanocować w Hagal.Do Przygórza, idąc wolnym krokiem, dotrą w cztery dni.We wsi niewiele się zmieniło; chyba tylko przybyło kilka nowych chat na skraju.Wieśniacy nie zapominali o ostrożności i ich ochotnicza straż zatrzymała oddział przy mocnych wiejskich wrotach.Na szczęście rozpoznano Torina oraz Rogwolda, i wkrótce wędrowcy zostali serdecznie powitani.Usłyszawszy o ich przybyciu, z jakiegoś odległego posterunku przybiegł Eirik, słudzy w gospodzie już zsuwali stoły, ktoś wysłał chłopców do Harstanu, i uczta przeciągnęła się do późnej nocy.Przyjaciele dowiedzieli się, że zima minęła spokojnie, jeśli nie liczyć trzech potyczek hagalskich ochotników pod wodzą Eirika z rozbójnikami.Oddziały Angmaru ani razu nie niepokoiły wieśniaków i wszyscy uznali to za dobry omen.Folko długo się wahał, zanim ośmielił się zapytać o Suttunga, a wtedy mu odpowiedziano, że jeszcze przez kilka miesięcy człowiek ten uparcie jątrzył i namawiał harstańczyków do zemsty za krzywdy i do puszczenia z dymem wsi sąsiadów, żeby potem przenieść się na północ; że tam niby są ich prawdziwi przyjaciele i będą mogli żyć swobodnie i bogato, mając pewną ochronę.Najpierw ludzie namawiali go, żeby się uspokoił, grozili nawet, że go wydadzą do Przygórza, nowemu kapitanowi, Dizowi, bowiem Erster popadł w niełaskę i był mocno rozżalony.Jednakże Suttung nie czekał, aż wieśniacy stracą cierpliwość, i pewnej pięknej nocy znikł wraz z rodziną oraz kilkoma bliskimi przyjaciółmi, równie opętanymi jak i on sam.Nikt o nich dobrze nie mówił.Eirik powiedział hobbitowi, że wiejski oddział zwiększył się dwukrotnie, gdy doszli doń sąsiedzi.Po dobrych żniwach dokupiono trochę broni, co nieco wykuli sami miejscowi mistrzowie.Drużyna rozrosła się do niemal dwustu mieczy i służy teraz za pewną ochronę całemu okręgowi.- Właśnie! - Eirik klepnął się w czoło.- Jeszcze krążą plotki o Hraudunie.Jak pamiętacie, uciekł wtedy.A trzy dni temu pojawiły się pogłoski: dwie wsie, jakieś trzydzieści mil na wschód od nas, pokłóciły się na śmierć, doszło do prawdziwej bitwy, spalono kilka domów.Powiadają ludzie, że w jednej z nich osiedlił się jakiś dziwny starzec, jakoby pomagający swojej wsi, a za to znielubili ich sąsiedzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]