[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawołałem mojego przyjaciela, domyślając się, że przeprowadza eksperymenty w dolnej części domu.Po kilku minutach doczekałem się nadchodzącego spokojnym krokiem, uśmiechniętego i z szalonym blaskiem w oczach Wuna.W jego dłoni zauważyłem blaszaną monetę.— Podrzuć ją — polecił.— Powiem ci, co wypadnie.Zakłopotany podrzuciłem monetę, ciężki stary pieniążekzTarsis z jednej strony ozdobiony zapomnianymi już bohaterami, a z drugiej olbrzymim ptakiem przypominającym smoka.Podczas gdy moneta wirowała w powietrzu, Wun wskazał na nią, mówiąc:— Reszka!Złapałem miedziaka i położyłem na grzbiecie przedramienia.Zabrałem dłoń, odsłaniając portret bohaterów.Zachwycony Wun poprosił o oddanie monety, obrócił się na pięcie i zawrócił do laboratorium.— Dzięki! — rzucił przez ramię.— Przyjdź jutro, jeżelimasz ochotę.Zakłopotany nieco — ale niezupełnie, byłem przyzwyczajony do tego, że skrzaty robią rzeczy, które inni mogą odebrać jako dziwaczne, odszedłem do swoich zajęć.(Tego dnia musiałem jeszcze odwiedzić innego przyjaciela, Toomuchfire'a, i pomócmu gasić pożar wywołany jego ostatnim eksperymentem).Nie myślałem o Wunie do następnego dnia, kiedy znowu zjawiłem się w jego domu.— Orzeł! — krzyknął, kiedy moneta wylądowała na moimramieniu i rzeczywiście, ptak-smok znajdował się na zewnętrznej jej stronie.Podobnie jak wcześniej, Wun zabrał monetęi powrócił do swojej nory.Trwało to prawie cały tydzień.Przychodziłem do jego domu, podrzucałem monetę, a Wun odgadywał wynik.Pozwalał mi wykonać tylko jeden rzut, nie wyjaśniając dlaczego.Myślę, że rzuciłem miedziaka przynajmniej pięć razy i pięć razy Wun odgadł poprawnie.Nie mogłem dłużej powstrzymywać ciekawości.Postanowiłem zapytać go wprost.— Skonstruowałeś monetę, która jest tobie posłuszna —oznajmiłem, mocno ściskając pieniążek z Tarsis i grożąc, że anigo nie oddam, ani nie podrzucę, dopóki nie poznam prawdy.Wun śmiał się.— Blisko, bardzo blisko — rzekł łagodnie.— Raczej wymyśliłem sposób, w jaki mogę rozpoznać wynik, zanim monetazdąży spaść.Co oznacza, że otworzyłem drogę do przepowiadania przyszłości w naszym świecie.Teraz była kolej na śmiech z mojej strony.Boję się jednak, że nie był to tylko śmiech; czułem, że nie było w nim cienia sympatii.Nie było to pobłażliwe podśmiewanie się z wynalazcy, który wymyślił kolejną absurdalną teorię.To, co wydobyło się ze mnie, było ochrypłym, głośnym i wyrażającym pogardę rechotem.Żaden ze skrzatów nie powinien śmiać się ze swoich współbraci w taki sposób.Możliwe że była to nerwowa reakcja na to, że Wun, zdradzając tajemnicę, podzielił się ze mną tak ważnym odkryciem.Był to przerażający śmiech i winie siebie za to, co spowodował.Twarz Wuna zachmurzyła się jak niebo podczas nadciągającego sztormu.Mówił ostrym tonem.— Prosiłem cię codziennie o rzucenie monety.Mam specjalną maszynę, która przewiduje wynik, zanim pieniążek zdążyspaść.Czy zależy ci na tym, żeby ją zobaczyć?Przytaknąłem i nie przestając się śmiać, ruszyłem za Wunem,który skierował się w stronę pokoi w tylnej części domu.Bałem się, że wybuch, jakiego byliśmy świadkiem kilka dni temu, pomieszał mojemu przyjacielowi zmysły.W przypadku skrzata pociągnęłoby to za sobą poważne konsekwencje.Inne pokoje w domach skrzatów są podobne do gościnnego, tyle że czystsze.W tej części przeprowadza się doświadczenia (tutaj najczęściej pojawiają się wybuchy).Wun prowadził mnie w głąb korytarza wypełnionego krzesłami i zbiorowiskiem cennych pamiątek.Doszliśmy do wielkiej sali, która musiała sięgać daleko w głąb wzgórza, aż do jego wewnętrznej warstwy z łupku.Wspinanie się po dalekiej ścianie niweczyło niepohamowaną ciekawość leżącą w skrzaciej naturze.To coś wyglądało jak ogromna szafa bez drzwi i szuflad.Szkielet tego mebla był lekko pochylony do tylu i oparty o ścianę.Z tylu Wun powbijał setki dziesięciocalowych gwoździków, tworząc z nich nieokreślony [ wzór.Na główkach gwoździków był zawiązany cienki miedziany drucik, który biegł ku górze szafy, gdzie na samym szczycie znajdował się, osadzony na miedzianej płycie, zielonkawy kamień.Wyglądał jak ciemny król pilnujący swojego królestwa.Wszystkie miedziane druty były połączone z płytą, na której leżał.U podstawy szafy, pod plątaniną drutów znajdowała się para rynienek.Jedna z nich, ozdobiona etykietką z napisem „orzeł", a druga „reszka".Rynienkę oznaczoną jako „reszka" wypełniały metalowe kulki, z których każda była wielkości mojego kciuka.— Tutaj sprawdzam monetę, którą trzymasz.Urządzenie to potrafi przewidzieć wynik z wyprzedzeniem o jeden dzień, być może jest to kwestia wielkości gwoździ i stopnia ich położenia — wyjaśnił Wun.Niezadowolenie w jego głosie z powodu mojego śmiechu bladło.— A teraz — dodał po chwili — czy możesz podrzucić monetę?Wyciągnąłem metalowy pieniążek z kieszeni, położyłem na grzbiecie wskazującego palca i mocno podrzuciłem, uderzając w niego kciukiem.Miedziak lekko obracał się w powietrzu, aż opadł na zakurzony stos papierów.— Reszka — oznajmił Wun, wskazując na wypełniony kulami kubeł.Odgadł prawidłowo.Spojrzałem na rynienkę, później na monetę, sięgnąłem po nią i podrzuciłem po raz kolejny.Reszka po raz drugi.Skrzywiłem się i chciałem spróbować raz jeszcze, ale krótka ręka Wuna okazała się szybsza.— Nie warto niszczyć istniejącej struktury rzeczywistości— stwierdził, chowając monetę do kieszeni.Potrząsnąłem głową.Zatem twoja maszyna przewiduje wynik rzutu monetyczy narzuca go?To jeden z powodów, dla których poprosiłem cię o wykonanie rzutów — odparł Wun błyskotliwie, wyciągając z rynienek metalowe kule i wkładając je do małego worka.— Mamwpływ na wynik.Aleja mogę tylko przewidywać, co wypadnie.Pojedyncze rzuty monety powinny być rzadkie i dawać jednakową szansę dla orła i reszki.Zgodnie z tym szansę są nieobliczalne.Póki co, maszyna określa wyniki bezbłędnie każdego dnia.Zatrzymałem wzrok na masywie gwiezdnej skorupy stojącej na szczycie szafy.A ten kawałek kamienia?Ma z tym coś wspólnego.Zwiększa moc maszyny —zakończył mój przyjaciel.— Istotnie na wiele sposobów pobudzaprzepowiadającą machinę.Zgodnie z prawem podobieństwa, mato sens
[ Pobierz całość w formacie PDF ]